Rozdział 4

249 8 0
                                    


Aurora wygładziła spódnicę ,w miejscu ,gdzie podczas spaceru po centrum utworzyła się zmarszczka. Długo wahała się ,w co sie ubrać na spotkanie z Timotheee ,aż w końcu zdecydowała się na marynarkę i spódnicą na wysokich obcasach ,który nosiła rzadko .

Biuro Timothee mieściło się w jednym z wielu wieżowców biurowych dominujących w centrum Nowego Jorku .Zaparkowała na pobliskiej rampie ,a kiedy znalazła się w holu ,poświęciła kilka minut na odpoczynek i odzyskanie panowania nad sobą .

Wszystko to było bardzo dziwne .Z umową czy bez niej nie można było zmusić kobiety do małżeństwa ,chociaż nie mogła oprzeć się wrażeniu ,ze ten ślub rozwiąże niektóre z jej najpilniejszych problemów ,jak na przykład to ,gdzie mieszkać ,kiedy została wyrzucona z mieszkania lub jak aby zebrać pieniądze na odzyskanie firmy .

-Nie kocham go -mruknęła do siebie .I powtarzała w myślach te słowa niczym mantrę.

Jeszcze raz wygładziła spódnicę i poszła do windy .Kiedy opuszczała mieszkanie Chalamet Comercial Properties ,zastała kilka szklanych drzwi .Ładna recepcjonistka siedziała za okrągłym kontuarem i uśmiechała się do niej ,gdy wchodziła .

-Dzień dobry .Jak mogę ci pomóc?

-Chcę się spotkać z Timothee Chalametem .

-Musi pani być panną Singleton -zza kontuaru wyszła młoda kobieta .Pan Chalamet poprosił mnie ,abym zabrała cię do jego biura .Jest teraz na spotkaniu ,ale przybędzie wkrótce .Chcesz ,żebym ci cos przyniosła ?

Aurora chciała poprosić o butelkę Valium .

-Nie dzięki ,jest ok .

Recepcjonistka poprowadziła ją długim korytarzem i otworzyła drzwi na końcu .

-Powiem panu Chalametowi ,ze tu jesteś .

-Dziękuję.

Kiedy została sama ,Aurora rozejrzała sie dookoła ,zbyt zdenerwowana ,zeby usiąść .Zrobił na biurku zdjęcie owczarka niemieckiego .

-Nazywa się Thurgood .

Aurora odwróciła się i zobaczyła Timothee stojącego w drzwiach z ramieniem opartym o framugę .Serce jej się zatrzymało i musiała ciężko przełknąć .

-Jest ładny -mruknęła .

-To łotr i wszystko niszczy ,ale ja go uwielbiam .Masz zwierzęta?

Aurora nie odpowiedziała .Nie poszła tam ,zeby przyjacielsko porozmawiać .Otworzyła torbę i wyjęła egzemplarz umowy .

-Wysłałeś mi to -powiedziała .

-Tak -Timothee uśmiechnął sie .

-Ponieważ?

-Myślę ,ze z listu wynika jasno -odpowiedział .

-Nie mówisz poważnie -Aurora spojrzała na umowę -Kiedy to zrobiliśmy wypiliśmy whisky i szampana.

Timothee wyciągnął rękę zza pleców i wręczył jej bukiet róż .

-Dla ciebie -powiedział uśmiechając się -Angielskie róże .Twoje ulubione ,prawda?

Aurora poczuła dreszcz przebiegający po plecach i jej determinacja zachwiała się .Wystarczyło ,ze sie do niej uśmiechnął ,a ona zaakceptowała wszystko .Jęknęła wewnętrznie .Był w jej obecności zaledwie przez kilka minut ,a jej fantazje powróciły z siłą .

-Będziesz potrzebować czegoś więcej niż róż i tego absurdalnego kontraktu ,abym cię poślubiła .

Timothee zrobił krok w jej stronę ,nie rezygnując z uśmiechu .

Aranżowana  umowa  małżeńską.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz