Rozdział 7

224 8 0
                                    


Timothee przechadzał się drzwiami z rękami w kieszeniach i wzrokiem utkwionym w podłogę .Oczekiwanie na przybycie Aurory stało sie udręką. Dla zabicia czasu postanowił posprzątać dom ,ale to zadanie nie pomogło mu się uspokoić .

Gdyby kilka tygodni temu ktoś mu powiedział ,ze go to spotka ,roześmiałby mu sie w twarz .Życie z kobietą z konieczności zmieniłoby jego nawyki ,nie biorąc pod uwagę ,co to znaczy zgodzić się na bycie z tą samą osobą dzień po dniu .

Jednakże nie mógł się doczekać obecności Aurory w pobliżu .Pamiętał ich wcześniejsze rozmowy ,jak fajnie się z nią rozmawiało i jak cenił jej rozsądne rady .Poza tym fajnie się z nią kłócić .W ostatnich dniach zauważył oznaki złego humoru i wiedział ,ze to uparta i namiętna kobieta .Namiętna i bardzo piękna .O tym też nie mógł zapomnieć .Nigdy nie znudziło mu się patrzenie na nią .Jej uroda nie była dziełem chemii i chirurgii ,była to prosta ,naturalna uroda ,taka ,która poprawiała sie wraz z upływem czasu .

Timothee stał przed drzwiami ,gdy zadzwonił dzwonek bezpieczeństwa .Thurgood zerwał się z kanapy w salonie ,na której spał i zaczął szczekać .

-Cisza -Timothee wytarł spocone dłonie o koszulę i wziął głęboki oddech.-I bądź dobry dla tej pani .Nie podskakuj na niej i nie ssij ją .

Zatrzymał sie przed otwarciem drzwi .Naturalną rzeżą byłoby ,gdyby poczuł większy strach .Przecież jej był wygodnym ,funkcjonalnym kawalerem i chciał dokonać zmian.

-Nie przechodzimy przez kolor różowy -powiedział psu .-Jeśli wniesiesz do tego domu coś różowego ,zgłoszę formalny protest ,a ty to rozgryziesz .

W domu było wszystko ,czego może zapragnąć mężczyzna ,Telewizor z płaskim ekranem ,najwyższej klasy system stereo i dwie skórzane kanapy .A Timothee chciał dodać trochę kobiecych akcentów ,,kolorowe ściereczki ,zasłony ,trochę poduszek .

-Niech nikt nie mówi ,ze nie jestem elastyczny -mruknął.

Thurgood siedział przed drzwiami i stukał ogonem o podłogę .Dzwonek do drzwi zadzwonił ponownie i Timothee otworzył drzwi frontowe .Aurora stała w drzwiach z doniczką w dłonie .Timothee wziął ją i odsunął się na bok .

-Wejdź -powiedział .

Położył palmę na ziemi i spojrzał na młodą kobietę ,która mimo ,ze była ubrana w dżinsy i sweter i miała włosy związane szalikiem ,wyglądała niezwykle pięknie .To niewiarygodne ,ze tak bardzo się zmieniła i nadal wygląda jak osiemnastoletnia dziewczyna ,którą znał .

Aurora zawahała sie przez chwilę przed wejściem .Thurgood stał przed nią ,a ona patrzyła na niego nerwowo .Ale potem zrobiła kilka kroków do przodu i Timothee odetchnął z ulgą .

-Pokaże co to -powiedział -Poznaj Thurgooda.

-Jest duży -mruknęła -Bardzo duży .

-Nie lubisz psów ?Czy nie miałaś psów ,kiedy byłaś mała?

-Moja mama nie lubiła zwierząt ,mówiła ,ze są bardzo brudne .Miałam rośliny -zmusiła się do uśmiechu i wskazała palmę -Pójdę po resztę moich rzeczy .Regina jest wrażliwa na zimno ,a Ania jest owinięta folią ,ale prawdopodobnie doznaje szoku .

-Regina ?Ania?

-Nie pamiętasz ich ?Regina to rozchodnik morganianum ,a Ania to rotundifolia pallea .Znany wulgarnie jako ośli ogon i paproć guzikowa .

Timothee ujął jej dłoń i mocno ją ścisnął .

-Czy nadal nazywasz swoje rośliny ?

-To są te same rośliny .

Aranżowana  umowa  małżeńską.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz