Rozdział 14

154 5 1
                                    


Timothee dokręcił ostatnią śrubę i zawiesił karnisz nad oknem .Cofnął się o krok i spojrzał na nią krytycznie .Był trochę krzywy ,ale kiedy Aurora zrobiła z nim ,co zamierzała ,nie było tego widać .

Trzymał wiertło jak pistolet i uśmiechnął się ,zadowolony ze swojej pracy .

W zeszłym tygodniu Aurora wpadła w obsesję ,spędzając dni na zakupach ,a popołudnia zamieniając dom w ciepły ,przytulny dom .Zrezygnowała z różu i wprowadziła kolory ,które odzwierciedlały jej miłość do natury .

Tmothee spodobał sie nowy wystrój ,prosty i wygodny .Dodała miękkie poduszki do skórzanych sof w salonie ,kupiła lampy i zastąpiła jego mały kwadratowy stół gigantycznym stołem jadalnym .

Ale najlepsze ze wszystkiego były noce .Musiała w jakiś sposób pozbyć się całego napięcia ,jakie nagromadziło się w ciągu dnia i zrobiła to z nim w łóżku ,oboje uwięzieni w rzece namiętności ,tak ze coraz bardziej traciła hamulce .

Jednak Aurora nie pozbyła sie jeszcze wszystkich swoich zastrzeżeń .Każda noc zaczynała sie w oddzielnych łóżkach ,dopóki jedno lub drugie nie poddało sie i po cichu nie pojawiło się w pokoju drugiego .Czasem spali w jego łóżku ,czasami w jej ,ale ku zadowoleniu Timothee zawsze budził się w jej ramionach .

Spojrzał na zegarek ,położył wiertło na stole i podszedł do drzwi .Aurora nadal przebywała tam ,gdzie ją zostawił godzine temu ,pracując w małym ogródku między chodnikiem a domem .Zszedł po schodach i przykucnął obok niej .

-Co będziesz sadzić ?-spytał.

-Cebulki zimowe ,zeby trochę ożywić Święto Dziękczynienia -powiedziała -Mam też zamiar posadzić hiacynty ,które zakwitną wiosną .

Timothee przez chwilę przyglądał sie żarówkom .Zamierzałam sadzić kwiaty na wiosnę ,chociaż nie wiedziałam ,czy wtedy tam będę .Wolałaby potraktować to jako oznakę nadziei ,ale wiedziała ,ze lepiej nie robić sobie nadziei .Jej uczucia zdawały sie zmieniać w zależności od tego ,czy słonce wschodziło ,czy zachodziło .

W ciągu dnia ledwo rozpoznawała ,ze są kochankami ,a Timothee odczuwał niemal patologiczną potrzebę dotykania jej i całowania .Mieli pasję ,ale ja chciałam czegoś więcej .Chciała wiedzieć ,ze uczucia ,które w niej rosły ,były w niej odwzajemnione.

-Zaczyna się robić zimno -powiedział -Rozpaliłem kominek .Może przyjdziesz i ogrzejesz się ,kiedy ja będę przygotowywał obiad ?-wstał i wyciągnął do niej rękę .

Aurora pozwoliła sobie wstać i wzięła narzędzia ogrodnicze ,które Timothee szybko wyjął jej z rąk.

-Muszę wziąć kieliszki do wina i iść do sklepu ,zeby zamówić indyka -powiedziała -Muszę przejrzeć przepisy ,zrobić listę zakupów i .

Timothee objął ją w talii i przerwał jej słowa pocałunkiem .

-Dlaczego to robisz?-zapytał ,kiedy sie odsunął .

-Fakt ,ze ?

-Cała ta praca.

-Chcę ,zeby Święto Dziękczynienia było przyjemne -odpowiedziała -Jeśli masz zamiar coś zrobić ,lepiej zrób to dobrze -uśmiechnęła się -Wow! Zamieniam się w moją matkę ,prawda?

Timothee zamknął oczy i pocałował ją w czoło .

-Wcale nie -odpowiedział -I nie musisz mi niczego udowadniać ,wiem ,co czujesz .Gdyby nie nasza umowa ,spędziłabyś ten dzień gdzie indziej -odgarnął jej kosmyk włosów z policzka -Pamiętasz obiady ,które przygotowywałaś na studiach ?Zawsze lubiłem chodzić do twojego mieszkania .

Aranżowana  umowa  małżeńską.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz