Przyjaciele

87 12 20
                                    




przyjaciele

    Vivienne poczuła, że zapiekły ją oczy. Na widok osób, które były jej tak bliskie, ogarnęła ją radość, jakiej nie doświadczyła od dawna. Czuła, że zbierają się w niej łzy szczęścia, ale powstrzymała się od płaczu. To nie byłoby adekwatne podziękowanie - pomyślała.

- Jesteście niemożliwi - powiedziała tylko, zanim podeszła do przyjaciół, aby przytulić każdego z osobna.

    Dziewczyna zajęła miejsce na kanapie pomiędzy Ominisem a Poppy, a Sebastian, siedzący naprzeciw z Garrethem, rozpoczął opisywanie znajdujących się na stole pyszności:
- Mamy oczywiście ciasto marchewkowe, szarlotkę, fasolki wszystkich smaków, różne wyborne lemoniady, no i piwo kremowe w wersji alkoholowej jak i bezalkoholowej. Dobrze wiecie, którą opcję wybieramy z Weasleyem - roześmiany szturchnął kolegę łokciem.

    Vivienne wciąż siedziała oczarowana wspaniałomyślnością przyjaciół.

- To wszystko jest niesamowite, naprawdę - sięgnęła po szklankę z lemoniadą truskawkową. - Mówcie, co u was? Mamy spore zaległości.
- Moja ciotka jest nieznośna - zaczął Garreth. - Serio, ciągle mnie nadzoruje, czy odpowiednio przygotowuję się do egzaminów. Chyba już na to trochę późno, nie?
- Twoja ciocia jest kochana - wtrąciła się Poppy. - Podeszła do mnie, kiedy ćwiczyłam transmutację na dziedzińcu i pomogła mi w technice. W końcu udało mi się przemienić ławkę w donicę.
- W donicę? A na co nam kolejna donica na dziedzińcu? - spytał Sebastian, zajadając się szarlotką.
- Zgadzam się z Sebą. A jeśli jesteś zainteresowana, Poppy, to chętnie zamienię się ciotkami - powiedział Weasley, na co dziewczyna wywróciła oczami.

- Ja powiem tyle, że nie polecam nikomu zdawania egzaminu ze starożytnych run - odezwał się Ominis.
- Ominis, słońce raczej nikt z nas tego nie planował. No, znaczy się, nikt oprócz ciebie - poprawiła się Poppy. Rozległy się śmiechy.
- Nie ma w tym nic śmiesznego. Rodzina wymaga ode mnie zdawania wszystkich przedmiotów - westchnął, sięgając po kawałek ciasta marchewkowego. - Oprócz mugoloznawstwa, rozumie się.

- No to wznieśmy toast za Ominisa i jego popieprzoną rodzinkę! - ogłosił Sebastian, wstając.
Wszyscy wzięli do ręki po butelce kremowego piwa (każda była alkoholowa, z wyjątkiem butelki Poppy).
- I za zdane sumy! - dodał Garreth.
- Za najlepszą szkołę pod słońcem! - wykrzyknęła Poppy.
- I za najlepszych przyjaciół pod słońcem! - odkrzyknęła Vivienne. Butelki spotkały się ze sobą nad stołem, po czym każdy wziął łyka. Słońce zaszło już prawie całkowicie i głównym źródłem światła pozostały teraz lampiony. Z oddali przypominały wielkie świetliki.

                             ***

     Niebo było już zupełnie ciemne. Stół wyglądał inaczej, niż gdy Vivienne usiadła przy nim ponad dwie godziny temu: większość butelek była pusta i leżała na boku, na talerzach zostały tylko resztki jedzenia, a gdzieniegdzie widniały plamy po napojach. Atmosferę umilała klasyczna muzyka lecąca z gramofonu. Garrethowi udało się wyczarować go po dwóch nieudanych próbach. Teraz tańczył razem z Poppy, która ze swoimi piruetami i żywiołowymi krokami tanecznymi nie odstawała energią od Gryfona. Ominis natomiast leżał na plecach na kanapie, wsłuchując się w muzykę i podrygując do niej nogami.

     Vivienne z Sebastianem usiedli obok siebie na niewielkim kamieniu, w lekkim oddaleniu od reszty grupy. Rozmawiali, obserwując taniec przyjaciół.

- Wiesz... - odezwał się Sallow po dłuższej chwili ciszy. - To właściwie był mój pomysł. Ten piknik.
Vivienne spojrzała na niego z uśmiechem.
- Wiem to, Sebastian - powiedziała spokojnie. Sebastian zmarszczył brwi.
- Kto ci powiedział?
- Nikt mi nie powiedział. Ale po prostu wiem, że tylko ty mogłeś wpaść na coś takiego. Nie zrozum mnie źle, każdy tu jest wspaniałym przyjacielem i wszyscy wiele mi pomogliście. Wierzę, że mogę polegać zarówno na Poppy, Ominisie, Garrethcie, jak i na tobie. Niemniej jednak wiem, że taki pomysł mógł wyjść wyłącznie od ciebie.
Sebastian zarumienił się, jednak było zbyt ciemno, aby Vivienne mogła to zauważyć. W tym momencie również Garreth wywrócił się, a z odległości rozległ się głośny i radosny śmiech Poppy, która pomogła koledze wstać. Tańczyli teraz bliżej siebie.

Ostatni Obrońca | Hogwarts LegacyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz