Rok Szósty

63 9 10
                                    




rok szósty

wrzesień 1891

Trójka przyjaciół stanęła przed wejściem do Pokoju Życzeń. Choć chwilę wcześniej była tam pusta ceglana ściana, teraz uwidaczniały się na niej wysokie ozdobne drzwi. Dla Vivienne zwykle były to drzwi prowadzące do jej własnego kąta w zamku, do jej menażerii pełnych magicznych zwierząt i miejsca do odpoczynku od gwaru. Niezwykłym zdziwieniem było więc dla niej, gdy za drzwiami znajdowało się całkiem inne pomieszczenie, zajmowane teraz przez grono uczniów z szóstego roku rozmawiających głośno i tańczących do muzyki.

Pokój był przestrzenny i pełen akcentów Gryffindoru - z wysokiego sufitu zwisały flagi z herbem domu, dookoła pomieszczenia mieniły się małe lampki rozwieszone wraz z czerwono-złotymi chorągiewkami. Przez to pokój był przytulny, pomimo wielkiego rozmiaru. Dziewczyny nie ukrywały zdziwienia i zafascynowania. Vivienne, czując że Poppy wolałaby teraz towarzystwo samego Garretha, ruszyła w głąb w poszukiwaniu Sebastiana i Ominisa.

- Może byś się czegoś napiła? - spytał Garreth. - Za zasłoną trzymam własny zasób Ognistej Whisky.

Poppy wzdrygnęła się na myśl o piekącym w gardło płynie.

- Wystarczy mi kremowe piwo, ale dziękuję za ofertę - odpowiedziała mu, po czym skierowała się w stronę długiego stołu z przekąskami i napojami. Weasley podążał tuż za nią.

- Powiedz mi, jak to działa? To jakiś pokój, który pojawia się tylko na potrzebę imprez Weasleyów? - zagadała go Poppy, otwierając butelkę z piwem.

- Blisko. Prawie zgadłaś. Pokój Życzeń pojawia się, gdy ktokolwiek czegoś potrzebuje. Dostosowuje się całkowicie do zapotrzebowania danej osoby. A ponieważ naszą bezwzględną potrzebą jest dziś świętowanie, pokój nam to umożliwił - rozłożył ręce Garreth.

Poppy wzięła łyka piwa, po czym zaproponowała je przyjacielowi, ale ten odmówił i zza pleców wyciągnął połówkę Ognistej Whisky.


Vivienne mijała kolejnych uczniów, lecz nigdzie nie dostrzegła Ślizgonów. Nagle ktoś klepnął ją w ramię i wystawił w jej stronę dłoń z drinkiem. Spodziewała się, że ujrzy Sebastiana, jednak odwracając się, zwróciła uwagę na czerwone wykończenia szaty. Przed sobą zobaczyła Leandera Prewetta.

Wspaniale - pomyślała.

- Co bohaterka Hogwartu robi sama na tak hucznym przyjęciu? - spytał Gryfon. Vivienne nie miała o chłopaku dobrego zdania. Od początku jej pobytu w szkole, próbował zbliżyć się do niej, tym samym krytykując Sebastiana i chwaląc się własnymi osiągnięciami. Dziewczyna nigdy nie chciała rozwijać z Prewettem swojej relacji i próbowała dać mu to do zrozumienia, jednak okazało się, że bardzo trudno jest mu się z tym pogodzić.

- Właśnie delektowała się momentem spokoju. Do czasu - odpowiedziała mu, przyjmując jednak drinka.

- Zadziorna jak zwykle. Pozwól, że spytam, jak minęły ci wakacje.

Vivienne mogła opowiedzieć chłopakowi o miesiącu spędzonym u Sebastiana. Może wtedy dałby jej spokój na pewien czas. Jednak ostatecznie nie mogła się na to zebrać; pomyślała, że byłoby w tym zachowaniu coś dokuczliwego, coś co mógłby zrobić sam Leander. Koniec końców nie była z Sebastianem w związku, bynajmniej. Nie widziała więc powodu, by zasmucać tą wiadomością Prewetta, który najwidoczniej wciąż żywił do niej jakieś uczucia.

- Minęły mi szybko, przede wszystkim. Dobrze było wrócić na trochę do Brighton - odpowiedziała, wypijając zawartość drinka.

- Brighton to urokliwe miasteczko. Z pewnością przyjemnie spędzić tam lato - ciągnął rozmowę. - Z rodziną akurat wybraliśmy się tym razem do Irlandii.

Ostatni Obrońca | Hogwarts LegacyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz