noc trzecia
Izurm towarzyszył czarodziejom do samego Marunween. Przyjaciele Vivienne nie bardzo rozumieli, co nią kierowało, gdy kazała goblinowi iść razem z nimi. Dziewczyna była jednak przekonana, że będzie w stanie wydobyć od niego jakieś informacje, między innymi o tym, co jeszcze mówi się o Vivienne i jak obecnie wygląda społeczność goblinów i ich stosunek do czarodziejów.
Niestety bez większego szczęścia. Izurm nie był zbyt skłonny do dzielenia się wiedzą.
- Gobliny nigdy szczególnie nie współpracowały z czarodziejami. Powinniście to wiedzieć.
- Tak, tyle wiemy, ale jednak sytuacja wyglądała nieco inaczej podczas tyranii Ranroka - odpowiedziała Vivienne, lekko zniecierpliwiona.
- No i nie powiem wam, czy wiele się zmieniło. Głównie dlatego, że raczej się o tym po prostu nie mówi. Dużo z nas wcale nie było za działaniami Ranroka. Ale pewna niechęć do waszego gatunku zawsze była i będzie.
Goblin mówił, niechętnie idąc obok grupki ze spuszczoną głową. Nie powiedział także dużo o innych plotkach dotyczących Vivienne. Krótko mówiąc - nie okazał się na tyle przydatny, na ile spodziewała się tego Puchonka. Teraz było jej nieco wstyd przyznać przed przyjaciółmi, że faktycznie niepotrzebnie zabrali ze sobą w dalszą trasę goblina. Chwilę później okazało się jednak, że Izurm posiadał choć trochę przydatnej wiedzy.
Dotarli do Marunween zgodnie z planem, mijając przy miasteczku kilka opuszczonych już obozów kłusowników. Marunween położone było nad malowniczym jeziorem o tej samej nazwie. Dostrzegli kilku wędkarzy spędzających wieczór nad brzegiem, licząc że dziś im się poszczęści. Sami zdecydowali się rozłożyć swój namiot na polanie przy wodzie. Izurm spojrzał na niego z ciekawością.
- Co jak co, ale trzeba przyznać, że czarodzieje potrafią załatwić sobie wygodę - powiedział.Lekko speszony spytał:
- Może mógłbym zajrzeć do środka?
- Nie - odpowiedział szybko Sebastian, jednak Vivienne spiorunowała go wzrokiem. Chłopak spojrzał na nią, jakby chciał spytać „no co?".
Puchonka wzięła Sallowa na bok.
- Nie ufam mu, i dziwię się, że ty tak - zaczął, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć.- Zaraz się z nim pożegnamy. Wyluzuj na chwilę.
- Zapominasz o fakcie, że on nas śledził!
- O niczym nie zapomniałam. Po prostu uważam, że nie ma co przesadzać.
- To się dobrze nie skończy - rzucił do Vivienne i wrócił do pozostałych. Dziewczyna po chwili dołączyła.
- Tak, Izurm, możesz - powiedziała do goblina.
Ten podekscytowany wszedł do środka razem z czarodziejami i nie potrafił ukryć zafascynowania - podobnie jak Vivienne, gdy po raz pierwszy znalazła się w magicznym namiocie. Goblin wędrował po pomieszczeniu, śledzony wzrokiem Sallowa. Właśnie wtedy czarodziej zdał sobie sprawę z tego, że na stole zostały wszystkie notatki dotyczące Trelawney'go, profesora Figa i antycznej magii. Dokładnie w tej samej chwili zauważył je Izurm.
- Szukacie go? Trelawney'go? Po to idziecie do Cragcroft?
Przyjaciele wymienili spojrzenia i nie bardzo wiedzieli, co odpowiedzieć. Niespodziewanie odezwała się Poppy.
- Znasz go?
- A jakże. To dobry przyjaciel goblinów. Dużo podróżował i pomagał nam w wymianach materiałów z goblinami na Wschodzie. Pamiętam, jak przywiózł kiedyś bardzo rzadki Selenit z Pustyni saharyjskiej. Pełni niezwykłe funkcje ochronne.
CZYTASZ
Ostatni Obrońca | Hogwarts Legacy
FanficMinął niemal rok, odkąd Vivienne odkryła swoją umiejętność Starożytnej Magii. Teraz, po wygranej walce z Ranrokiem i Rookwoodem, uczennica Hufflepuffu wciąż nie ma pełnej wiedzy o swojej rzadkiej mocy. Profesor Fig nie jest w stanie jej już pomóc. P...