Spadłam wam z nieba

346 11 9
                                    

Pov. T/I

- Hej, T/I! - O nie, to znowu oni.
- Słyszałaś o tym nawiedzonym lesie? Pewnie nawet na niego nie spojrzałaś, po takim strachajle jak ty można się tego spodziewać!-
No nie...nie wytrzymam. Już dosyć tego!
- Pewnie nawet w niego nie wejdziesz dalej niż 100 metrów!-
Grupka dzieciaków zaczęła się śmiać. Wiem że to bez sensu.
Wdawanie się z nimi w kłótnie
I przyjmowanie tak bezsensownego
Wyzwania, lecz od dawna korciło
Mnie co jest w tym lesie, a
Ta banda to może być nawet
Pretekst do tego.
- Extra! Przyjmuję wyzwanie! Możemy tam iść od razu!- zachowuję się jak debil który został
Podpuszczony i tak właśnie się czuję. Mam zły dzień, i zrobię
Wszystko, byle zapomnieć co się
Dzisiaj działo.
- O wow! Zmora się odezwała! Jak
Taka chętna jesteś to możemy tam
Iść od razu.- czułam w tym jakiś podstęp. Super, Pewnie mnie chcą
Przestraszyć, a czego ja się
Spodziewałam niby? ,, O hej T/I od
Dziś będziemy dla ciebie mili
Pomimo lat prześladowań?".
Wiem że to jest szczyt debilizmu
Ale i tak tam pójdę. Nie mam nic do
Stracenia oprócz godności, ups no
Tak, to też już dawno straciłam.
- Ej, słyszysz? Musisz przejść przez płot, potem po jezdni i będziesz w lesie. - spojrzałam się w tamtym kierunku. Las był piękny, jak ktoś
Mógłby chociaż pomyśleć że jest
Nawiedzony? Przelazłam szybko przez płot, mam wprawę, szybko jezdnia i jestem w lesie. Jest tu jeszcze piękniej niż myślałam. Drzewa, kwiaty, ptaki, ściółka chrzęszcząca z każdym krokiem. Pojedyncze promienie słońca przenikały przez drzewa. Poszłam parę kroków patrząc na to wszystko.
Potem wszystko działo się szybko. Straciłam grunt pod nogami, zapadłam się w jakąś jamę i leciałam przez nią. O dziwo dziura była ogromną, jakby dla niedziwedzia. Spadałam chwilę, co było jeszcze dziwniejsze, co w lesie robi głęboka jama na może nawet kilkanaście metrów? Nagle poczułam pod moimi plecami liście. Spadałam na drzewa? Ale jak to, jeszcze przed chwilą one były wyżej niż ja. Po krótkim obijaniu się o gałęzie spadłam na coś miękkiego. O dziwo to coś wydało krzyk.
- AAAAAA RATUNKU TO ATAK SZOPÓW >^<!!!
- CO. JAKIE SZOPY?!-odpowiedziałam szybko.
- POLSKAAAAA, GDZIE TY JESTEŚ!-
Usłyszałam jakiś głos. Dopiero teraz spojrzałam się na moją poduszkę.
- O kurwa.- leżałam na jakimś 2 metrowym facecie, który był najpewniej cały w farbie, bo na całej twarzy miał wymalowaną flagę polski. Nie tylko twarzy! Chyba gościu się nieźle postarał skoro nawet nie było widać na jego ciele ani kawałka skóry.
- POLSKA PIEROGARZU JEBANY CO TY ROBISZ.- spojrzałam w tamtym kierunku skąd wydobywały się krzyki.
- O kurwa, kurwa, kurwa.- w naszym kierunku biegły podobni faceci tylko jeden miał na ryju flagę Niemiec a drugi Węgier.
-Ej! Kim ty wogule jesteś by przywłaszczać sobie moje przekle- biało czerwona poduszka nie dokończyła bo w tej chwili spojrzałam się na mnie.
- O kurwa- zdołał tylko powiedzieć
-A CO JA CIĄGLE MÓWIE IDIOTO.- Powiedziałam i szybko się z niego zerwałam. Nie mam zbyt wyczulonego instynktu samozachowawczego, lecz wiem, że jeśli jestem sama w lesie z 3 facetami którym odpierdoliło i malują se flagi na mordzie to chyba powinnam stąd wiać. Zerwałam się szybko na nogi i zaczęłam uciekać w obojętnie którą stronę. Żeby tylko jak najdale-
Nagle poczułam mocne uderzenie i położyła mnie ono jak płaską na ziemi.
Urwał mi się film.

Pov. Niemcy
Czemu tak zawsze musi być?! Polska ubzdurał sobie że mamy iść do lasu na spacerek. Szkoda tylko że musiał zabrać ze sobą Węgry. Zaczęli się kłócić kto jest szybszyi się zaczęło. Wkońcu ustalili że ja będę trzymał stoper ( w co ja się wplątałem T^T) a oni będą biegać do mnie na czas. Zajebiście. To miał być romantyczny spacer sam na sam z Polską a ten mi tu z maratonem wyjeżdżą. Gdy Polen biegł do mnie na czas na gle coś na niego spadło, podniosło się i zaczęło uciekać na oślep. Właśnie na tym skończyła się moja retrospekcja bo dobiegliśmy z Węgrem do Polszy.
- Polska wszystko w porządku?- Węgry już był koło swojego besti i go przytulał.
- Tak, tylko spadł na mnie jakiś szop, a potem się okazało że to dziewczyna, i to coś zaczęło przeklinać po mojemu a teraz uciekło gdzieś.- Polak był najwidoczniej zdezorientowany, nie mniej niż ja. Dziewczyna? Szop? Może to i to?
-A gdzie to teraz jest- spytałem się.
- Ty myślisz że ja wiem? Obolały cały jestem, a ty mi jeszcze każesz patrzyć gdzie biegnie szop- Polska był lekko urażony
-  TO WKOŃCU TO JEST DZIEWCZYNA CZY SZOP?!- Węgierek jak widać miał mętlik w głowie.
- No dziewczyna chyba.-
- To może ją znajdźmy zanim wpakuje nas albo siebie w kłopoty- powiedziałem szybko. Jeszcze się debile pokłócą i tyle będzie. Zacząłem patrzyć dookoła.
- Czekajcie tam chyba ktoś leży...- zdębiałem przez chwilę. Ta dziewczyna o której mówił Polska
Biegła i najwidoczniej walneła w drzewo, bo teraz leżała jak nieżywa. A co jeśli ona jest rzeczywiście....
Pobiegłem tam zaraz i sprawdziłem puls. Uff dobra żyje. Dziwne, co człowiek robi tutaj? Przecież ludzie nie mają tu wstępu. Chociaż jak na człowieka jest ona wyjątkowo piękna.
- Polska zabieramy ją do domu.
- Czemu mi to mówisz?
- Bo zabieramy ją do ciebie ;)
- No chyba cię  coś!
- Ale patrz, ta dziewczyna spadła ci z nieba- Węgry musiał dodać swoje trzy groszę, choć tym razem to pomogło. Wziołem nastolatkę na ręce i zaniosłem do naszego samochodu. To się zdziwi jak się obudzi...

----------------------------------------------------------
Witam witam! To pierwszy rozdział i chyba zbytnio nie przynudziłam co nie? A tak dla chłopaków, sorry ale jesteście dziewczyną. Tylko proszę mi nie shipować od razu nikogo póki akcją się jakoś nie rozkręci :3

~912 słów~

☆Pierogowe Przygody☆ Countryhumans x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz