Pov. RzeszaCiekawe co teraz mam zrobić z tymi gówniakami. Już zostały oficjalnie powiadomione że jestem ich starym, a Niemcy i NRD to ich "bracia". Reakcja reszty na te dzieciory była bezcenna, ale teraz jest już ciemno, a one nic nie jadły ani nie ma je gdzie położyć. Ehh, przypominają mi się czasy gdy jeszcze ja byłem ojcem.
- Vater, jestem głodny.
- Cześć głodny, jestem Vater.- Odpowiedziałem, na co Weimar dostał laga mózgu. Kocham to robić.- Papa, ale ja chce jeść!- Krzyknął buntowniczo Cesarstwo. Już wiem z kim będę mieć najbardziej przejebane. Nigdy bym się nie spodziewał że będę wychowywał własnego ojca, choć już dawno ktoś powinien mu sprawić srogie lanie. Prusy również nie spełnił się w roli ojca.
- Chodźcie do kuchni, zrobię wam kanapki.- Powiedziałem i poszedłem do kuchni, a ta hałastra podążyła za mną. Wyjąłem chleb, masło, szynkę i sałatę.
- Vater to jest ble.- Wykrzyczał Prusy wskazując na sałatę. Pozostała dwójka go poparła i zaczęli robić protest przeciwko warzywu. Westchnąłem tylko.
- Posłuchajcie, sałata to bardzo dobre, pożywne i-
- Zielsko jest be!- Przerwał mi CN.
- Nie je-
- Jest be!
- I to bardzo!
- Tak!- Wznowili ponownie protest.Już słyszałem w głowie głos T/I, "dzieci do wora, a wór do jeziora".
- Jak nie chcecie to nie, najlepsze dla mnie.- Wzruszyłem ramionami I ugryzłem kanapkę z warzywem.
- Nie! To nie fair, ja chce!- Krzyknął Prusy.
- Za późno, już wam nie dam, a szkoda, mmm, pycha. No nic, może za parę lat wam dam posmakować tego rarytasu.- Zacząłem kontynuować konsumpcję kanapki.
- Ale ja jednak chce!- Powiedział CN.
- Napewno? No nie wiem, nie wiem...
- Daj!- Podałem dziecku kanapkę z sałatą- Dobre?
- Nie.
- Jak chcesz to ja zjem.
- NIE, TO MOJE.- Cesarstwo odsunął się odemnie ściskając w łapkach swoją zdobycz. Wyglądał uroczo jako małe naburmuszone dziecko, zupełnie inaczej niż ten wiecznie stary dziad którego zapamiętałem. Weimar i Prusy też pragnęli jedzonko.Po skończonym (jakże wykwintym) posiłku, poszliśmy na górę. Z racji że nie mam gdzie ich ulokować, będą spać w pokoju T/I.
- To pokój mamy, ale dziś nie śpi w domku więc możecie tu spać.- Powiedziałem wskazując na łóżko. Dzieciaki natychmiast zaczęły skakać po łóżku i się bawić.- Nie jesteśmy zmęczeni! Potem pójdziemy spać!- Powiedział pewny siebie Cesarstwo. Spojrzałem na zegar. Było grubo po 21, dzieci w ich wieku już o 20 powinny spać.
- Macie jakieś ubrania na przebranie?- Spytałem ich.
- Tak, wujek UE zostawił torbę z naszymi rzeczami w przedpokoju.- Powiedział Weimar.- Zaczekajcie tu chwilę i postarajcie się niczego nie dotykać.- Zszedłem na dół i rzeczywiście znalazłem tam torbę. Jakieś piżamy, zwykłe ubrania, buty. Normalne części garderoby. Wziąłem torbę i wróciłem do kaszojadów. O dziwo pod wpływem senności zachowywali się dość spokojnie, więc bez przeszkód ubrałem ich w piżamy. Gdy chciałem wychodzić zatrzymał mnie Weimar.
- Vater, my sami nie zaśniemy.- Powiedział ciągnąć mnie za nogawkę spodni.
- U UE spaliście sami, prawda?
- No tak, ale wujek to nie jest nasz tata.
- Papa, zostań proszę.- Poparł go Prusy.
- A ty Cesartwo chcesz żebym został?- Skierowałem pytanie do chłopca.
- Skoro oni nalegają...- Zgasiłem światło i położyłem się do łóżka razem z dziećmi.- Papa?
- Tak?
- Opowiesz nam bajkę?
- Eee, tylko że ja żadnych nie znam.
- To wymyśl coś!- Eeeee, otóż ten, był sobie pewnego razu kraj, który poszedł na daleką wyprawę. Zaprzyjaźnił się z wieloma innymi krajami i znalazł miłość swojego życia, lecz niestety kobieta jego pragnień usilnie go odrzucała, więc kraj postanowił ją zg- znaczy zrobić sobie z nią dzieci. Wtedy kobieta nie miała wyjścia i musiała z nim zostać. Pewnego razu wstała w nocy i zadźgała go nożem, a później siebie z rozpaczy. Morał jest taki że jak chcesz mieć kobietę to używaj woreczków firmy durex. Koniec.
CZYTASZ
☆Pierogowe Przygody☆ Countryhumans x Reader
FanfictionOpowieść jest o dziewczynie(T/I) która przenosi się do świata countryhumans, przeżywa różne przygody, są również shipy...to moja pierwsza książka więc nie oczekujcie super umiejętności pisarskich :') Mam nadzieję że się spodoba. ( gwarantowane zała...