10. Przyjazna rywalka

220 13 2
                                    

Twierdziłam, że państwo Clouds byli dla nas źli? Myliłam się, dopiero teraz stali się  chorzy. Zabronili mnie i Conorowi spotykać się z Maddie, co troszeczkę mnie zirytowało i zasmuciło, bo niestety ostatnio, gdy biegaliśmy i skakaliśmy po balotach, wróciliśmy cali w słomie do domu i prawda wyszła na jaw. Przecież co to za problem puszczać szesnastolatkę i  (niedługo) osiemnastolatka niecałe dwa kilometry od domu? Ale z drugiej strony
Mimo że zbliżały się święta a na dworze było coraz bardziej zimno, udawając że wychodzimy na spacer z Minnie, tak naprawdę spotykaliśmy się z Maddie- tylko że teraz byliśmy ostrożniejsi. Niestety musieliśmy ograniczyć spacery, nie tylko z powodu mrozów, ale i z obowiązków.
Amber decyduje za nas, co robimy. Na szczęście nie ustala już godziny korzystania z toalety, ale odpowiada za liczbę zjedzonego jedzenia, wychodzenia na dwór i... wychodzenia na spacery.
Tylko że dzisiaj Conor z nami nie idzie. Przeprosiłam go i wytłumaczyłam, że Mad zaproponowała nam babski wieczór, na który no... Conor nie ma wstępu.
Oczywiście nie zostawiłabym tak Conora i to była tylko wymówka, bo Bridget- czyli ,,mama" Maddie- zaproponowała, że mogłaby zawieźć mnie i Mad do jakiegoś sklepu, gdzie kupimy prezenty i dekoracje na urodziny Conora, który świętuje je już czternastego grudnia, czyli mamy cały tydzień na przygotowanie najlepszego wydarzenia w tym roku.
Mogliśmy jechać tylko dzisiaj, bo Amber oczywiście zaplanowała u nas nauczanie domowe i dzisiaj była środa, a zaplanowała nam ,,weekendy" w środy.
Nasz przykładowy dzień z życia wygląda mniej więcej tak (taki jest obecny grafik, w każdą porę roku się zmienia):
Poniedziałek
Katie
6:00 pobudka, poranna toaleta i prysznic
6:20 przebieranie się
6:30 odrabianie lekcji z wczoraj
7:15 otworzyć i nakarmić kury
7:20 czas wolny
7:40 nakarmienie psa
7:45 krótki spacer z psem
7:55 śniadanie
8:20 czytanie książki
9:20 pomoc Johnowi z Aurą i Delą
10:00 drugie śniadanie
10:20 spacer po ogrodzie z Conorem
10:50 przygotowanie do ND (nauczania domowego)
11:00 ND, matematyka
12:00 ND, łacina
13:10 obiad
13:50 przygotowanie do ND
14:00 język angielski
15:00 biologia i chemia
16:00 długi spacer z Minnie i Conorem
17:30 czytanie książki
19:00 kolacja
19:30 czas wolny, wieczorna toaleta
20:30 położenie się spać
Conor
5:30 pobudka, poranna toaleta i prysznic
5:55 przebranie się
6:00 odrabianie lekcji
6:45 wyjście na dwór, nakarmienie krów i świń
6:55 pomoc Johnowi z Aurą i Delą
7:30 czas wolny
7:55 śniadanie
8:20 czytanie książki
9:20 pomoc ogrodnikowi
10:00 drugie śniadanie
10:20 spacer po ogrodzie z Katie
10:50 przygotowanie do ND (nauczania domowego)
11:00 ND, matematyka
12:00 ND, łacina
13:10 obiad
13:50 przygotowanie do ND
14:00 język angielski
15:00 biologia i chemia
16:00 długi spacer z Minnie i Katie
17:30 sprzątanie stajni
19:00 kolacja
19:30 czas wolny, wieczorna toaleta
20:30 położenie się spać
-To jest jesienny grafik, dlatego niedługo ulegnie zmianie- przypominała nam Amber.
Ona to ogólnie wszystko kontrolowała. Gdy kiedyś źle zerknęłam i zamiast nakarmić kury poszłam na spacer z Minnie, zmieniła grafik i usunęła mi czas wolny na całą zimę, i w sumie przejęłam większość obowiązków Conora. A ona to albo spotykała się z Penelope, albo dziergała. Czasami zastanawia mnie, czy ona nie przygarnęła nas tylko z litości, wypełniania za nią obowiązków lub z chęci kontrolowania kogoś.
Była środa, i według grafiku Conor miał teraz iść ze mną na długi, dwugodzinny spacer, ale po mojej prośbie on po prostu sam wyprowadził Minnie, a ja wyjechałam z Bridget i Mad (oczywiście z jego perspektywy poszłam na ,,babski wieczór").
Byłam strasznie wdzięczna Conorowi i choć wiedziałam, że zrobiłby dla mnie wszystko, nie wykorzystywałam tego.
I jest to mega głupie uczucie, ale w jednym momencie czuję, że oczywiste jest to, że kiedyś będziemy razem, to potem pojawia się Maddie i tracę nadzieję.
Ale nie mam tego Mad za złe. Czasem czuję, że to moja przyjaciółka, ale jednocześnie jest rywalką. Przyjazną rywalką. Dziwne.
Byłam już w aucie pani Bridget.
Dawno nie byłam w aucie, bo w dzień wyjazdu z Pannvile zamówili taksówkę, a samochodu nie mieli, tylko dwa konie- Delę i Aurę (tak, John pozwolił nam wybrać imiona- ja nazwałam Delę, a Conor-Aurę).
W mieście też dawno nie byłam, od śmierci mojej mamy...
Pannvile było malutkim miasteczkiem, a do tego prawie poza niego nie wychodziłam (wyjątkiem było kilka wycieczek zorganizowanych przez Dianę).
Pani Bridget była bardzo optymistyczną i troskiwą kobietą. Czasami przypominała mi trochę moją mamę...
-Katie, masz jakiś pomysł na prezent dla Conora?- zapytała mnie, patrząc na mnie przez lusterko.
-W zasadzie to tak.- powiedziałam, trzymając w ręce jeden z ostatnich, moich pięćdziesięciodolarowych banknotów od ciotki Chris, które mi wysyłała co jakiś czas z Nowego Yorku do Pannvile. - Planuję...
                                ■■■
  Maddie idealnie wszystko przygotowała. To już ta środa, w której Conor kończy osiemnaście lat. No fakt, nie dwadzieścia jeden (przez co legalnie mógłby opuścić tą głupią wieś), ale to chociaż coś.
Conor ma już 18 lat, a ja 16.
I dzisiaj będzie ten dzień, w którym wyznam mu miłość. Nieważne, czy z wzajemością czy bez. Chcę, żeby wiedział. Wiedział, że codziennie jest przy nim dziewczyna, która nigdy go nie opuści. I że jest gotowa się poświęcić, choćby nie wiem co.
Maddie zaprosiła całe Hellsttron, bo znała tu niektóre osoby, więc poza mną, Mad i Conem (który jeszcze nie przyszedł, wszyscy czekali ze swoimi prezentami w rękach, aby krzyknąć ,,niespodzianka!", bo właśnie miał wyprowadzić Minnie i odwiedzić Maddie) były tu jeszcze dwie małe dziewczynki, najprawdopodobniej bliźniaczki, dwaj młodzi chłopacy, około 13 lat, ale wyglądali bardziej jak kumple niż rodzina, jeden około szesnastoletni chłopak trzymający za rękę dziewczynę w podobnym wieku. Nagle ktoś wyłonił się zza drzwi domu Mad (bo impreza odbywała się po drugiej stronie jej domu, na podwórku), i gdy już kilka osób chciało krzyknąć hasło, zreflektowali się, że to jeszcze jeden gość.
Wysoka, szczupła brunetka z długimi, prostymi włosami i idealnie namalowanym makijażem uśmiechnęła się, przywitała i przeprosiła za spóźnienie, po czym ona też schowała się, jak my wszyscy, tylko że za starą, skórzaną kanapą koło mnie.
-Hej, jestem Aurelia, ale mów mi Aura- wyszeptała mi, po czym wszyscy usłyszeliśmy kroki dochodzące z domu i wykrzykującego imię Mad Conora.
Ścisnęłam w rękach swój nędzny pakunek z nerwów tak, że prawie się rozerwał. Wiedziałam jedno. Nie mam szans.
                               ■■■












Let's Start Search In Your Heart - Osierocone Książki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz