Wstałam z łóżka i odłożyłam książkę. Popatrzyłam na Conora, który, tak jak ja, robił wszystko, żeby się nie zanudzić na śmierć.
Szczerze, współczułam mu. Sobie samej w sumie też. To miejsce ani trochę nie było podobne do naszych dawnych domów. Nie pasowaliśmy do tej dzielnicy. To było za śmieszne. Nie mieliśmy telefonów, rodziny, dosłownie nie mieliśmy nic.
Czuliśmy się tu jak w cholernym średniowieczu.
Paczka znajomych może i była, no ale to było takie odludzie, że nic prawie nie miało sensu. Mogliśmy tylko i wyłącznie liczyć na siebie. Do tego Amber stanowczo zabroniła nam jakiś ogromnych spotkań, nie wspominając już o imprezach w mieście obok i litowała się wyłącznie na jakiś małych odwiedzinach, najczęściej u Mad czy Cind.
Nie wiem, na co Clouds'owie liczyli. Nie lepiej było im zatrudnić kogoś do pomocy? Albo wziąć jeszcze Lil? Albo chociaż adoptować kogoś innego? Po co było to wszystko?
To, że jestem nikim innym jak sierotą, wiedziałam od dawna. Od śmierci mamy. Jak tylko zauważyłam, że Ciocia Chris przestała się wtedy interesować mną oraz zabawą moimi lalkami i zamiast tego panicznie chodziła po mieszkaniu mamy z telefonem przy uchu, zdenerwowana rozmawiając z mężczyzną, który chwilę później okazał się być policjantem, już wtedy czułam dziwne napięcie w powietrzu.
A gdy usłyszałam z ust cioci, że mama trafiła w szpitalu i że głęboko śpi, już wtedy wiedziałam. Mój drugi rodzic lata wcześniej też leżał w szpitalu i z tego nic dobrego nie wyszło. Gdy walczyłam na badaniach neurologicznych i strasznie bolesnych napadach migreny, też w tym budynku szczęśliwa nie byłam.
Potem już tylko każdego następnego dnia ciocia upierała się, że nie mają odłączać żadnego respiratora od jej siostry, zapewniając samą siebie, że ona zaraz otworzy oczy.
Tylko że nigdy ich już nie otworzyła i do teraz się z tym nie pogodziłam.
Podeszłam do Conora, który siedział przy biurku. Nie wyglądał na zainteresowanego światem. Stworzył własny i nie zamierzał się nim z nikim dzielić. Przestał go nawet otwierać dla mnie.
Chciałam zaproponować mu jakąś grę w stylu papier-kamień-nożyce, ale wstając, wpadłam na pewien pomysł.
-Con?
-No?
-Mógłbyś mnie dzisiaj kryć?
- W jakim sensie?
- No, że nocowałabym u Cindy. - wypaliłam.- Amber nie ma, John nie jest zainteresowany nami i chyba nie pamięta o naszym istnieniu, a Raiders nie miałaby nic przeciwko, wręcz przeciwnie. Jeżeli chcesz, możesz się też jakiegoś dnia do kogoś wybrać, mów śmiało to też będę cię kryć - oznajmiłam i zaśmiałam się.
- Spoko, nie ma problemu. Przynajmniej nie będziesz zrzędzić cały dzień albo się żalić zachowaniem bohaterów z książek- mruknął.
- Daj spokój. - przewróciłam oczami. - Po to idę nocować, żeby od ciebie odpocząć.
On również przewrócił oczami, a ja zgarnęłam mały plecak, który był jedną z dawnych rzeczy mojej mamy i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy.
Z wachaniem podeszłam przytulić Conora, czemu towarzyszyły od niedawna poznane motyle w brzuchu.
Rzadko się przytulaliśmy. Po przyjacielsku, znaczy się. Po prostu rzadko była taka potrzeba. W Pannvile żyliśmy razem i nie było żadnego sposobu ,,izolacji" czy coś w tym stylu. Mimo wszystkiego nadal był to naturalny gest. W sensie, pewnie dla niego. Dla mnie znaczył coś o wiele więcej.
- Nie zgub się - zażartował. - wracasz z rana, żeby nie było podejrzeń. Puszczę wodę w prysznicu i wytłumaczę, że siedzisz pod prysznicem. Potem wypcham łóżko książkami i kocami, żeby zrobić sztuczną ciebie. - wyjaśniał swój plan. - dużo koców.
Czy on sugerował, że jestem gruba? Prychnęłam.
- Na pewno mniej niż potrzebne byłyby tobie - wytknęłam.
Oczywiście, że żartowaliśmy. Jak zawsze.
- Kate?
- No?
- Serio na siebie uważaj.
- Wiem. Ty też. Powodzenia w przetrwaniu.
- Nah. Nawzajem.
Nagle Conor podszedł do mnie i uwaga... pocałował mnie w czoło, przyciągając do siebie. Może jednak dzielił się jego tajemniczym światem? Prawie się rozpłynęłam, a cała zamyślona pożegnałam mojego najlepszego przyjaciela i szybkim krokiem opuściłam gospodarstwo.
■■■
CZYTASZ
Let's Start Search In Your Heart - Osierocone Książki
Teen Fiction[Okładka robiona przez: _strawberry_romans_ (tt: @bookswithdoruss_) wpadajcie!] ,,Życie rozpruło mnie całkowicie. Do takiego stanu, że dla mnie już prawie nie ma ratunku. Tylko jedna osoba mogła zeszyć moje serce - on. Jednak najpierw powinien odnal...