Ryzykowny pocałunek (rozdział 3)

745 24 13
                                    

Nigdy nie lubiłam poniedziałków. Powrót do szkoły był dla mnie jak tortury.

Na nowo trzeba było przyzwyczaić się do hałasu panującego wszędzie, szeptów za twoimi plecami i ciągłych plotek.

Jeśli jakaś sytuacja bardzo zainteresowała uczniów w sekundę stawałeś się tematem numer jeden.
Ludzie mówili o tobie przez cały czas i w większości przypadków nie były to miłe słowa, których chciało się słuchać.

Z czasem sama się o tym przekonałam.
                                      ***
Wtorki są chyba jeszcze gorsze niż poniedziałki bo w ten dzień też mam biologię.

-pa mamo wychodzę.

Lily White była śliczna i silna.

Wyglądała bardziej jak moja koleżanka niż matka. Zamiast na 35 lat wyglądała na 25 a figury mogła pozazdrościć jej nie jedna nastolatka.
Jasne blond włosy sięgały jej do łopatek i idealnie kontrastowały z oczami których tęczówki były niemal czarne (oczy były chyba jedynym co po niej odziedziczyłam nie licząc charakteru)

Łączyło nas napewno jedno... obie zawsze dostajemy to czego chcemy.

Moja mama nie była silna pod względem tego ile ciężarków potrafiła podnieść na siłowni.

Była silna ale na inny sposób.
Po tym co przeszła i co osiągnęła nie można było nazwać jej słabą.

Mama od zawsze wychowywała mnie sama ale nigdy nie ubolewałam z tego powodu jakoś bardzo.
Czasami faktycznie zastanawiam się jakby to byłoby mieć ojca.

Jednak najbardziej bolał widok córek mających super relacje z ojcami (na przykład taką jak miała Harper z wujkiem Michelem) tego chyba najbardziej jej zazdrościłam.

Chociaż wujek od zawsze zastępował mi tatę nie miałam z nim więzi ojciec-córka

Dzień ojca od kilkunastu lat z mamą obchodziłam jako dzień naleśników.
Wszystko zaczęło się w momencie w którym wszystkie dzieci w przedszkolu robiły kartki dla taty i uczyły się wierszyków.

Przez cały ten czas siedziałam sama w koncie...

Tamtego dnia wróciłam do domu z płaczem a na pocieszenie i poprawę humoru mama zrobiła mi naleśniki, i tak oto powstała nasza tradycja trwająca już 13 lat.

Mama chodziła czasem na randki a ja nie miałam z tym żadnego problemu bo zasługiwała na to aby znaleźć sobie kogoś kto będzie ją uszczęśliwiał.
Jednak od kiedy pamiętam jej związki trwały po kilka tygodni (najdłużej dwa miesiące)
Czyli naszym domem rządziły kobiety.
Poza tym mam nie lubiła przyprowadzać do domu swoich partnerów.

Dlatego w ciągu osiemnastu lat poznałam ich tylko dwóch.

Co prawda mama nie była idealna,
Ale czy istnieje ktoś kto taki jest?

Nie ma człowieka który nie popełnia błędów.

Bo czasem trzeba upaść kilka razy aby potem wstać i okazać się być najsilniejszą wersją siebie.

Historia mojej mamy nie należy do tych przyjemnych, które opowiada się dzieciom na dobranoc.

Jest to historia pełna smutku, żalu i bezradności.

Jednak o tym opowiem kiedy indziej...

-pa kochanie- odpowiedziała mi mama

Wyszłam z domu i od razu zdjęłam bluzę którą wcześniej na siebie założyłam bo było gorąco jak w czerwcu a przecież był dopiero początek kwietnia.

Po drugiej stronie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz