Mrok (rozdział 19)

249 10 3
                                    

Hejka! Byłoby mi bardzo miło gdybyście zostawili gwizdkę, ponieważ jest to dla mnie naprawdę ogromna motywacja<33❤️
————————————
Dodana piosenka nie pasuje do całego rozdziału, a bardziej do jego końca...🤫
—————————————————————
Chociaż w sumie dobrze wyszło, że ten pocałunek trwał tak krótko, bo gdy tylko odsunęliśmy się od siebie na praktycznie taką samą odległość jak na początku, drzwi lokalu otworzyły a osobami, które właśnie go opuścili byli nasi przyjaciele.

To słowo było na razie zbyt mocne abym mogła ich wszystkich nim określić, ale po prostu myśląc o nich pojawiło się w mojej głowie tak naturalnie.

Zdaje mi się, że niczego nie widzieli, a przynajmniej tak wskazywało ich zachowanie.

-hejka gołąbeczki- do moich uszu dotarł głos Isaac'a, a słysząc określenie jakim nas nazwał przewróciłam oczami, ale po chwili coś do mnie dotarło.. czyli jednak nie byliśmy niezauważeni?- gdzie tam wasze rakotwory?- spytał patrząc na nasze dłonie.
Czyli jednak nic nie widział.

Pokazałam mu środkowy palec, co poskutkowało pojawieniem się na jego twarzy głupkowatego uśmiechu.

Uwagę wszystkich swoim jękiem i podniesionym głosem skupił na sobie Jack

-pojedźmy na lodyy! Opierdoliłbym czekoladowe.

-japierdole przecież dopiero wyszliśmy z McDonalda-powiedział Caden znudzonym głosem

-no właśnie, nie możesz po prostu się wrócić i sobie zamówić- dodał Finn

-nie, bo ja chcę gałkowe- w tamtym momencie brzmiał jak mały chłopiec, któremu mama nie chce kupić lizaka

-a skąd my ci niby mamy kurwa o tej godzinie wytrzasnąć lody gałkowe?

-teoretycznie to mam pewien pomysł, ale jest on trochę ryzykowny i nie mam pewności, że się uda.- powiedział po chwili ciszy Leo

Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami, czyli w sumie tak samo jak reszta.

-kojarzycie baker street?

Wszyscy mu przytaknęliśmy.

-jadąc tamtędy, jest zjazd w taką niewielką uliczkę, na której są małe stragany, w tym budka z lodami na kółkach. Jestem przekonany, że nie ma tam kamer więc jeśli chcecie to możemy tam pojechać i wszystko powinno się udać.

Otworzyłam szerzej oczy bo tego to się nie spodziewałam.

-kochanie jutro zjesz sobie te lody. A te stragany są przypadkiem źródłem utrzymania osób bardziej ubogich, albo osób starszych?- zapytała odrobinę zmieszana Mad, na co Leo jedynie wzruszył ramionami.

Isaac, któremu widocznie spodobał się pomysł Leo i był podekscytowany tym bardziej od samego Jack'a, zastanawiał się na głos:

-jestem za, ale skoro taka z nas grupa przestępcza, to musimy mieć jakąś nazwę...może pogromcy babć?- zapytał i widać było, że był dumny ze swojego pomysłu, który szczerze nie przypadł mi do gustu.
Nie chciałam być pogromczynią babć.

W ogólne cały ten pomysł średnio mi się podobał, tak samo jak to, że Johnson określił nas jako "grupa przestępcza".
Przecież my mie chcieliśmy kraść, a zamiast tego jedynie pożyczyć trochę lodów.

Po drugiej stronie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz