Wspomnienie (rozdział 17)

218 10 0
                                    

Hejka! Byłoby mi bardzo miło gdybyście zostawili gwizdkę, ponieważ jest to dla mnie naprawdę ogromna motywacja<33❤️
———————————————————————
Mialem 14 lat.
Miałem 14 lat kiedy pewnej nocy obudziły mnie krzyki mamy dochodzące z sypialni, znajdującej się na drugim końcu korytarza.

Krzyczała.
Prosiła.
Błagała go aby przestał.

Jednak wszystkie jej starania były na nic.
W pewnym momencie usłyszałem głośny huk, a krzyki mamy ucichły.
Słyszałem już tylko jej cichy szloch.

Był nie do powstrzymania.
Krzyk i płacz tylko go napędzały.
Tak było zawsze.

Niewiem ile czasu minęło.
Minuta, dziesięć minut, godzina, dwie a może dziesięć?
To nie miało znaczenia, bo ja czułem się jakby minęła wieczność.

W końcu nastała cisza.
Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami a następnie głośne kroki.
Wstrzymałem mój drżący oddech aby się nie wydać.

Ojciec nie mógł dowiedzieć się, że to wszystko słyszałem.
Po jakiejś minucie ponownie usłyszałem głoście trzaśnięcie drzwiami.
Tym razem wejściowymi.

Nie było go w domu.
Natychmiast wybiegłem z pokoju.
Musiałem zobaczyć w jakim stanie jest mama.
Potrzebowała mnie.

Nigdy nie myślałem, że będzie mi w życiu dane zobaczyć coś takiego.
Mama. A raczej coś co ją przypominało leżało na podłodze.

Krew.
Wokół jej ciała była plama krwi.
A jej ubrani były porozrzucane na podłodze.

Boże on ją...

Leżała na ziemi, głośno wyjąc i powtarzając jak mantrę aby ktoś ją stąd zabrał i pomógł.

Gdyby nie te słowa i błagalny płacz, można byłoby pomyśleć, że jest martwa.
Wyglądała jak trup.
Nie ruszała się, pusto wpatrując się w sufit.

Wiedziałem, że mój ojciec jest potworem.
Sam wiele razy miałem okazję aby się o tym przekonać, ale nie sądziłem, że był w stanie posunąć się do czegoś takiego.

W tamtym momencie naprawdę chciałem go zabić.
Chciałem móc patrzeć jak leży na ziemi, nie ruszając się i nie będący w stanie samemu sobie poradzić.
Chciałem aby poczuł się tak jak w tamtym momencie czuła się moja mama.
Moja najukochańsza i najlepsza na całym świecie mama...
Kobieta, którą tak bardzo kocham.

Chciałem tego, bo zrozumiałem, że to już nie było zwykłe pobicie, którego ja również często doświadczałem.

Minęła chwila nim otrząsnąłem się z transu, powoli przy niej kucnąłem i również zacząłem płakać.

Nie zwróciła nawet na mnie uwagi, w dalszym ciągu nie odrywając wzroku od sufitu.
Jej klatka bardo powoli unosiła się i opadła.

Twarz miała poobijaną, a włosy sterczące w każdą możliwą stronę.

Poczułem się winny.
Bo gdybym nie czekał jak największy tchórz w pokoju, może by do tego nie doszło

Może ojciec po prostu wyżyłby się na mnie...
Może oberwałoby mi się kilka razy mocniej ale wtedy ona nie musiałby tak cierpieć.

Musiałem jej jakoś pomóc.
Ale jak?
Co miałem zrobić?
Patrzenie na nią, kiedy znajdowała się takim stanie łamało mnie.

-mamo-powiedziałem cicho, miękkim głosem.

Nie zareagowała.
Jakby wyłączyła się i aktualnie znajdowała się w zupełnie innym miejscu.

-mamo- odezwałem się jeszcze raz tym razem głośniej i delikatnie domykałem jej ramienia.

I to podziałało.

Jej nieboskie oczy skupiły się na mnie.
Z przeraźliwym krzykiem uniosła się do siadu, przez co upadłem na podłogę.

Widziałem, że ten ruch sprawił jej ból.
Jej płacz stał się jeszcze głośniejszy co zadziałało też na mnie.

Ze strachem w oczach odsunęła się ode mnie i przyległa do jednej ze ścian.

Bała się mnie?
Ten widok rozdzierał moje serce jak nic kurwa innego.

Skulona obięła się ramionami i schowała głowę w poplątanych włosach.

Była przerażona, a jej szczupłe ciało trzęsło się.

Moje ciało wypełniły ból, bezsilność oraz bezradność.

Ojciec potraktował ją jak zabawkę, jak bezwartościowego śmiecia, z którym można zrobić wszystko co się chce a na koniec zostawić samego.

Powoli podszedłem do niej, tak jakby była dzikim, bezbronnym zwierzęciem, którego nie chciałem spłoszyć.

-mamo to ja, Caden.- mówiłem wciąż spokojnie. Chociaż zachowanie spokoju w takiej sytuacji było naprawdę dużym wyzwaniem.

-już go tu nie ma. - na wzmiankę o ojcu poczułem narastającą złość. Słowa o nim wyplułem z siebie niczym najgorsze przekleństwo.

Nie nawidziłem tego człowieka. Zniszczył życie mi i mamie.

-Pomogę ci, nikt cię już nie skrzywdzi. Jesteś bezpieczna.
                                      ***
Dziewięć miesięcy później urodziła się moja siostra- Pamela.
                                       ***
Trzy miesiące po jej narodzinach mama trafiła na stałe do szpitala, ponieważ zdiagnozowano u niej raka trzustki.

A ja poczułem się jakby mój świat się zawalił...
Przestał mieć jakkolwiek sens.

———————————————————————
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i do następnego❤️

•niewiem kiedy pojawi się następny rozdział ponieważ w tym tygodniu mam bardzo dużo nauki, ale postaram się go napisać jak najszybciej:)

Po drugiej stronie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz