Zdzira (rozdział 27)

120 7 0
                                    

Hejka! Byłoby mi bardzo miło gdybyście zostawili ⭐️, ponieważ jest to dla mnie naprawdę ogromna motywacja<33❤️
———————————————————————
Dni w szkole wyglądały teraz, niemalże identycznie.
Zbliżał się koniec roku, a więc uczniowie chodzili na lekcje w kratkę, a nauczyciele robili całą masę kartkówek, zupełnie tak jakby w te trzydzieści parę dni, mieli nadrobić cały rok.

Ale poza tym, z tych przyjemniejszych rzeczy, zauważyłam, że relacje naszej ósemki uległy znacznej zmianie.

Nie licząc szkoły, spotykaliśmy się praktycznie codziennie. A ja naprawdę uwielbiałam spędzać z nimi czas. A w szczególności z pewnym niebieskookim brunetem.

Próbowałam powstrzymać wszystkie uczucia, którymi niekontrolowanie, powoli zaczęłam obdarowywać Caden'a.
Jednak, marnie mi to wychodziło.

Chciałam powiedzieć o tym Harper i Leo, ale stwierdziłam, że jeszcze się z tym wstrzymam.
On nie mógł mi się podobać.
Nie mówiłam im, ponieważ liczyłam, że to tylko chwilowy epizod.
Drobne zauroczenie, które zaraz minie.

Ale wracając, coraz częściej przyłapywałam się na określaniu ich wszystkich mianem moich przyjaciół.
Przychodziło mi to po prostu naturalnie.

Komfort, szczęście i zaufanie.

To czułam, gdy byłam przy nich.

Zauważyłam też, że pomiędzy Harper i Finnem, z dnia na dzień coraz bardziej iskrzyło.
Z resztą, każdy z nas zwrócił na to uwagę.
Coraz częściej wychodzili na randki i nie ukrywali już drobnych czułości w naszym towarzystwie.

Cieszyłam się razem z nimi, i życzyłam im jak najwięcej szczęścia.
Wiedziałam, ile dla mojej przyjaciółki znaczył ten chłopak.

Powoli zbierałam się do wyjścia, ponieważ dziś na plaży organizowane było trochę przed wczesne ognisko, z okazji zakończenia roku szkolnego.

Włożyłam białe lniane spodnie i granatowy top, z kwadratowym dekoltem, a na ramiona zarzuciłam skórzaną ramoneskę.
Poprawiłam usta jasno różową pomadką, a gdy już zeszłam na dół, wciągnęłam na stopy czarne, niezniszczalne vansy.

Przysiadłam na schodkach na werandzie, czekając na Leo, który miał po mnie zaraz podjechać.

Po około dwóch minutach, auto zatrzymało się przed moim domem.

Na odpowiednią plażę, dojechaliśmy po jakiś dwudziestu minutach.

Plaża była pełna nastolatków.
Wszędzie wokół, widziałam ludzi ze szkoły.
Przyszło naprawdę duuużo osób.

Na zewnątrz było już ciemno, a płomień ogniska odbijał się w tafli wody.

Impreza rozkręciła się dosyć szybko.
Już kilka minut, po naszym przybyciu ktoś podał mi plastikowy kubeczek napełniony alkoholem.

***
Dochodziła północ.
Chociaż na codzień, niektórych z tych ludzi w ogóle nie kojarzyłam, za innymi nie przepadałam, a jeszcze inni byli po prostu moimi znajomymi, to na właśnie takich corocznych ogniskach, wszyscy zachowywaliśmy się tak, jakbyśmy conajmniej byli jedną wielką grupą najlepszych przyjaciół.

Na takich właśnie ogniskach gromadziła się cała szkoła.
Byki tutaj uczniowie z najmłodszych jak i najstarszych klas.

Powalone pnie, służyły jako ławeczki.
Naszą ósemką okupowała dwa z nich, znajdujące się niedaleko wielkiego ogniska.

Dziś padło na to, że osobami, które nie piją będą Finn i Mad.
Ale to nie tak, że byli jedynymi kontaktującymi osobami w grupie.
Nikt z nas nie upił się do nieprzytomności.
Nawet ci co zazwyczaj nie kończyli najlepiej, tego dnia jakoś się trzymali.

Po drugiej stronie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz