8. 𝑂𝑛 𝑡ℎ𝑒 𝑟𝑜𝑐𝑘𝑠

55 7 3
                                    

- I że to tu? – zagarnął Jungkook – Nie wygląda to zbytnio zachęcająco...

-Nie marudź, tylko złaź mi ze skutera i idziemy tam – ponaglił go V – Zaufaj mi.

-Wiesz, że właśnie tym zdaniem pogorszyłeś swoje stanowisko? Jesteśmy na totalnym zadupiu przed wjazdem do jakieś chatki pustelnika – zawiesił kask na kierownicy – i czemu nie możemy tam wjechać, tylko idziemy tam na pieszo?

-A wiesz, że życie nie kręci się tylko wokół technologii i ułatwień. A z resztą, czy nie lepiej zacząć delektować się widokiem i trochę spauzować, zamiast się tak ciągle śpieszyć?

-Gdybym był na randce to może, a tak to nie dzięki. Mamy tu biznes do załatwienia z tego co słyszałem... - wywrócił oczami i zaczął iść w stronę wampira.

Skuter odstawili na poboczu i podeszli ścieżką w stronę niewielkich gór. Po chwili ukazał im się most przeprowadzający przez obszerną rzekę. Początek był zasłonięty płaczącą wierzbą i gdy odsłonili kurtynę jej gałęzi, z prawej strony ich oczom ukazał się całkiem spory wodospad, który tworzył zapierający dech w piersiach widok. Wodospad wpadał do małej kamienistej zatoczki, która tworzyła turkusowy basen. Z lewej widać było jak rzeka płynie dalej, tworząc małe serpentyny. Gdy już przeszli przez most, ukazała się następna ścieżka prowadząca do kamienistych schodków. Na samej górze była niewielka buddyjska świątynia z bogato zdobionym szpiczastym dachem.

-Zaciągnąłeś mnie tu, aby się pomodlić czy jaki chuj? – prychnął brunet.

-Prawie, przyszedłem prosić Bogów, aby się nade mną zlitowali i zabrali ci głos, kiedy chcesz się odezwać niepotrzebnie – lekko pokręcił głową – Byłbyś jak Arielka.

-A ty co książe Eric? Nie ma opcji, tobie to bliżej do tej upierdliwej rybki.

-Oj żebyś mnie dopiero poznał upierdliwego. Nie chcesz, uwierz mi...

-I że to nie jest to apogeum? Bogowie wszechmogący, zepchnijcie mnie lepiej do tej wody, bo jeśli ma być gorzej to nie wytrzymam.

-Tia, mniejsza. Dla twojej wiadomości, ten ,,pustelnik" , który tu urzęduje to mój bardzo dobry znajomy. Znam go już tyle lat, że wiem, że Ci pomoże.

Mmh no zobaczymy Panie Kim.

Droga na samą górę zajęła im dobre parę minut. Wampir pierwszy dotarł na górę z racji tego, że użył swoich zdolności, a Jungkook obserwował otoczenie. Kiedy zbliży się do ostatniego schodka zobaczył wampira przed wejściem trzymającego jakąś niewielką kartkę.

-Co jest? O co chodzi? – podszedł do niego bliżej i wychylając się zza pleców dostrzegł na kartce chińskie znaki.

-Kurwa... - warknął – Jakby nie mógł kurwa jutro.

-Możesz jaśniej, bo trochę nie rozumiem.

-,,Wyjechałem do Pekinu na zjazd szamanów. Jak będę to będę, jak nie będę to nie będę. Lay Zhang". Mówił, że to ma dopiero za tydzień – mówiąc to walnął pięścią w drewniane drzwi – Co to w ogóle za określenie?! Oj tak nie będzie, już do niego dzwonie!

-Umm Tae – próbował mu przerwać – Bo na odwrocie masz jeszcze coś...

-,,Tae ty deklu nie dzwoń do mnie tylko zaczekaj do tej niedzieli"- zacytował - Co jest z nim nie tak? – wampir miał skrzywiony wyraz twarzy, a w tle usłyszał śmiech swojego towarzysza.

-Dobra już go lubię, przyznaję się. Czyli Lay Zhang tak? Szaman w dodatku?

-No nie koniecznie. Ogółem to on jest od wszystkiego, po przepowiednie, oczyszczanie aury, po czytanie w zwojach i różne takie. Trzepię za to kasę, a nic nie robi tak naprawdę. Chociaż raz by się ruszył i nam pomógł. Ale NIE. Pan szalona dusza postanowił wyjechać w swoje dzikie strony. Nie po to tu Cię zabierałem, aby wyjść stąd z niczym. W dodatku – urwał jak poczuł, że dłoń dwudziestolatka łapie go za ramię i ciągnie go do schodów – Co ty robisz?

Stay with me | TaeKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz