Prolog

2.9K 72 14
                                    

* Cztery lata wcześniej*
*Pov Vincent*
Jechałem do szpitala najszybciej jak potrafiłem. Właśnie jechałem odebrać córeczkę ze szpitala. Mam córkę. W domu jest gotowe wszystko co do jednej rzeczy, zabezpieczyliśmy każdą możliwą rzecz.
Zaparkowałem samochód przed wejściem i wyjąłem z niego bukiet kwiatów. Chyba nigdy w życiu nie byłem tak zestresowany jak teraz wchodząc do szpitala. Wszedłem na salą i zauważyłem Lilianę ( Mama Aurory), która pakowała swoje rzeczy. Zdziwiło mnie to ponieważ powinna teraz odpoczywać.
- Liliano co ty robisz ? - zapytałem
- Pakuje się. Vincent nie chce z tobą być. Nie chce mieć nic z tobą wspólnego. Z tobą i dzieckiem. Mam kogoś z kim chce być i tyle - zatkało mnie, nie wiedziałem co mam powiedzieć. Stałem i się na nią patrzałem. Liliana po prostu mnie wyminęła.
Nie wiem ile tam tak stałem, ale poczułem jak ktoś chwyta mnie za bark. Jak się okazało był to Will.
- Vincent? Co się stało ? Gdzie Liliana ? Coś nie tak z dzieckiem ?
- Ona mnie zostawiła - patrzyłem po prostu na okna
- Co ? Jak to ? Dlaczego ? - pytał
- Nie wiem, ma kogoś innego - Odwróciłem się w stronę drzwi przez które właśnie wchodziła pielęgniarka z moją córką. Zapatrzyłem się na to małe stworzenie. W tym momencie wszystko przestało mnie interesować. Trzymałem moją córkę na rękach a ona spokojnie mnie obserwowała.
- Jak jej dasz na imię ? - Zapytał Will
Dobre pytanie. Zastanowiłem się przez chwilę i już wiedziałem jaka będzie odpowiedź. Imię to kojarzyło mi się z wspomnieniami z moją mamą.
- Aurora - odpowiedziałem po tej krótkiej chwili.

Córeczka Vincenta Moneta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz