Umowa

1.5K 38 40
                                    

* Pov Vincent *

Obudziłem się o pierwszej w nocy. Pierwszy raz od dawna miałem koszmar. Ostatni raz był kiedy odeszła moja matka. Tym razem śniła mi się Aurora. Widziałem znów jak leżała sina na podłodze i nie udało jej się uratować. Wstałem szybkim krokiem i podeszłam do jej łóżeczka. Sprawdziłem czy oddycha i wziąłem ją delikatnie na ręce. Dopiero teraz poczułem jak trzęsą mi się ręce. Przytuliłem ją lekko do siebie aby jej nie obudzić. Położyłem ją na moim łóżku i przykryłem. Wyglądała spokojnie. Szkoda, że nie można powiedzieć tego o mnie. Nie przywykłem do takich rzeczy.

Znów. Znów śnił mi się ten cholerny koszmar. Minęły zaledwie trzy godziny. Spojrzałem w stronę Aurory. Spała spokojnie tyłem do mnie. Przyciągnąłem ją delikatniejsi siebie.

- Nie rób mi tego więcej proszę. - wyszeptałem.

Tej nocy nic mi się już nie śniło. Obudziłem się dopiero rano. Aurora dalej spokojnie spała. Ubrałem zwiewną koszulę i spodnie garniturowe. Za ten czas, w którym się szykowałem zdążyła obudzić się Aurora.

- Jak się czujesz? - zapytałem biorąc ją na ręce.

- Dobrze - odpowiedziała przytulając się do mnie.

- Napewno? Nic cię nie boli? - zapytałem. Musiłem mieć pewność, że jest dobrze.

- Tylko tloszeczke tutaj - powiedziała i pokazała na klatkę piersiową.

- Zaraz ci dam taką maść. Lekarz powiedział, że powinno Ci przejść. - powiedziałem. - Wiesz, że musimy porozmawiać prawda? - zapytałem patrząc jej w oczy. Dziewczynka skinęła mniej chętnie główką. - Dlaczego weszłaś sama do wody?

- Chciałam zobaczyć sylenkę - odpowiedziała że skruchą.

- Nie możesz sobie tak wchodzić do wody. Widzisz co się stało. To było bardzo nieodpowiedzialne z twojej strony. Musisz bardziej uważać. - mówiłem poważnie i spokojnie jak zawsze.

- Przeplaszam - powiedziała cichutko u spuściła głowę.

- Aurora tu nie chodzi o to, żebyś mnie przepraszała, chodzi o to abyś uważała na siebie bardziej. Możesz mi to obiecać? - mówiłem swoim normalnym tonem. Dziewczynka skinęła główką. - Użyjesz słów?

- Obiecuję - powiedziała patrząc na mnie. Uśmiechnąłem się delikatnie.

                                       *** 

Na dole siedział ojciec. Oglądał telewizję. Uśmiechnął się do nas.

- Wczoraj Dylan poleciał do Martiny - oznajmił mi ojciec przejmując ode mnie Aurorę.

- Niech pamięta, że musi wrócić bo ma szkołę - odpowiedziałem obojętnie kierując się w stronę kuchni.

Zrobiłem sobie kawę. W tym czasie ojciec przyszedł do kuchni razem z Aurorą. Posadził ją na krześle, a ja postawiłem przed nią talerz z śniadaniem.

- Czemu nie jesz ? - zapytałem Aurory. Oparła swoją głowę na rękach i patrzyła na talerz.

- Nie chce - mruknęła cicho.

- Aurora zjedz chociaż trochę - powiedziałem mierząc ją przenikliwym spojrzeniem.

- Ale ja nie jestem głodna - założyła ręce na klatkę .

- Mam cię nakarmić? - zapytałem patrząc na nią poważnie, żeby wiedziała, że nie żartuje.

- Nie - odpowiedziała z nutką obrazy.

- To jedz. - powiedziałem na co oberwałem morderczym spojrzeniem ojca.

- Vincent odpuść jej. Jest ciepło może głodna nie jest. - powiedział uśmiechając się do moje córki.

Córeczka Vincenta Moneta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz