* Pov Vincent *
Właśnie lądowaliśmy na wyspie ojca. Nie obyło się bez paniki Aurory gdy helikopter startował, jednak dość szybko udało mi się zapanować nad sytuacją.
Wysiedliśmy z helikoptera na piasek i zmierzaliśmy w stronę posiadłości. Na werandzie stał już Cam i intensywnie się w nas wpatrywał. Aurora gdy go dostrzegła spojrzała na mnie pytająco.
- Kto to? - zapytała niepewnie. Wziąłem ją na ręce i spojrzałem spokojnie.
- Twój dziadek, a moi ojciec. - odpowiedziałem. Aurora spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Spojrzała jeszcze raz w stronę ojca i ukryła głowę w moim ramieniu.
Podszedłem do ojca, który kończył witać się z Willem. Uśmiechał się szeroko. Aurora wciąż starała się przed nim się schować co było dość urocze.
- Nie wstydź się księżniczko - odezwał się Cam. Aurora uniosła na niego spojrzenie wciąż mocno się do mnie przytulając.
- Aurora przywitaj się grzecznie z dziadkiem bo cię postawię na ziemię.
- Aj Vincent nie strasz jej - powiedział tata i sprawnym ruchem wziął Aurorę na swoje ręce. Nie protestowałem bo wiedziałem, że nic się jej nie stanie, a i tak w końcu będzie musiała z nim porozmawiać. - Nie słuchaj tego sknery. Uwierz jestem najlepszym dziadkiem. Jak twój tatuś nie będzie patrzył to ci słodycze dam pod stołem - powiedział dumnie na co oberwał ode mnie morderczym spojrzeniem. Aurora jednak zachichotała - Podobna do taty jesteś wiesz? I do mojej Lissy - Aurora uśmiechnęła się leciutko. - No nic idźcie się rozpakować i zejdzie na dół to pójdziemy na plażę - powiedział i postawił moją córkę na ziemi.
Wchodziliśmy właśnie do pokoju, w którym już czekały Aurory i moje bagaże. Ubrałem cieńszą białą koszulę i spodnie garniturowe. Natomiast Aurora miała założone białe spodenki i tego samego koloru bluzkę, oraz czapkę, żeby się nie przegrzała.
- Dziadek jest fajny - powiedziała turlając się jednocześnie po łóżku. Uśmiechnąłem się pod nosem, iż cieszył mnie fakt, że go polubiła.
Zeszliśmy na dół gdzie czekał już na nas Cam oraz Will. Chłopcy prawdopodobnie byli już na plaży. Nie pomyślałem się, gdyż w drodze na plażę usłyszeliśmy ich krzyki i jakieś wyzwiska. Dzieci. Czasami mam wrażenie, że mentalnie są młodsi od Aurory, która swoją drogą szła właśnie z naszym ojcem za rękę i opowiadała mu coś o bajkach i jakiś zabawkach. Widziałem jedynie jak Cam wyciąga telefon i robi zdjęcia, a po chwili dostałem powiadomienie. „Mam nową tapetę"
Ojciec rozkładał kocyk, a chwilę później podszedł do nas Dylan i podniósł Aurorę do góry na co zapiszczała. Zmierzył w stronę wody, a ja już widziałem co się święci.
- Dylan spróbuj ją wrzucić do wody. - powiedziałem naturalnie chłodnym tonem i zmierzyłem go poważnym spojrzeniem.
- No skoro tak mówisz - uśmiechnął się cwanie, a następnie, rzucił Aurorę w stronę Shane'a, który stał praktycznie obok. W prawdzie zrobili to tak aby nie zakrztusiła się wodą to jednak nie spodobało się to ani Aurorze ani tym bardziej mnie.
- Tatooo! - zawołała mnie oburzonym tonem Aurora.
- Ogłupieliście ? - Warknąłem. Shane widząc zapewne moje zirytowanie podszedł do mnie dając mi Aurorę. Wziąłem ją na koc i przetarłem jej oczy ręcznikiem. Przytuliła się do mnie i ściągnęła czapkę, która od razu z powrotem jej założyłem.
- Jestem na nich zła i się oblażam - powiedziała zakładając ręce na ramiona.
Cam zaśmiał się szczerze na co oberwał od dziewczynki obrażonym spojrzeniem.
- Rozumiem, że jesteś na nich zła, ale nie można się obrażać - powiedziałem spoglądając na nią.
- Tludno. Nie będę z nimi lozmawiać. - powiedziała i. odwróciła się do nich tyłem.
- Drogie dziecko, niewypada tak robić. - powiedziałem, jednak odpowiedzi już nie uzyskałem.
Zacząłem więc ją łaskotać, iż to zawsze działało. Dziewczynka zaczęła się śmiać i mówić abym przestał, ale nic za darmo.
- Nie będziesz się już obrażać? - zapytałem chwilowo przestając. Aurora wykorzystała ten moment i chciała mi uciec, jednak z powrotem ją złapałem. Zaśmiała się tylko i pokręciła przecząco główką. - Napewno?
- Napewno, ale nie łaskocze mnie już - powiedziała uśmiechnięta.
Pościłem ją zadowolony odpowiedzią i usiadłem z powrotem patrząc na morze. Aurora w tym momencie odeszła trochę od koca i zaczęła szukać muszelek. Obserwowałem ją uważnie, aby nie odeszła za daleko. Po około dziesięciu minutach przybiegła do mnie z muszlami w rękach.
- Patrz tatusiu ile mam muszlów - powiedziała pokazując mi to co znalazła. Uśmiechnąłem się jednak z tego powodu jak nazwała muszlę.
- Mówi się patrz ile znalazłam muszli wiesz? - powiedziałem lekko rozbawiony.
- Napewno nie. Mówi się muszlów. - powiedziała pewnie. - Dylan tak powiedział.
- Dylana to może jednak nie słuchaj bo on jest głupi. - odezwał się Will. Skarciłem go wzrokiem.
- Will mógłbyś jednak go przybije nie obrażać? Nie chce by to powtarzała. - powiedziałem do Willa. - A ty masz nie powtarzać tego co powiedział Will dobrze? - zwróciłem się tym razem do Aurory. Pokiwała twierdząco główką i odłożyła muszle na koc. Pobiegła do miejsca, z którego przed chwilą wróciła.
- Nie spodziewałbym się tego po tobie Vince - Odezwał się Ojciec. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Mógłbyś jaśniej? - zapytałem tak jak zawsze.
- To jak na nią patrzysz i się do niej zwracasz. Jest inaczej niż jak zwracasz się do kogokolwiek innego. Jesteś dobrym ojcem. Myślę, że nawet lepszym ode mnie. - powiedział z dumą
- Staram się. - odpowiedziałem.
Niedługo po tej krótkiej wymianie zdań znów podbiegła do mnie Aurora. Miała rumieńca na twarzy i zdecydowanie się zgrzała, a jej ubrania zdążyły wyschnąć, jednak zdawało się to jej nie przeszkadzać.
- To dla Ciebie - powiedziała z uśmiechem i podała mi kamyk w krzątacie serduszka.
- Dziękuję. Bardzo ładny - odebrałem kamień i przyciągnąłem ją do siebie. - Może byś się czegoś napiła? Jest gorąco.
- Nie chce - odpowiedziała i już chciała wstać jednak ją powstrzymałem.
- Chociaż trochę, jest naprawdę gorąco i bardzo łatwo można się odwodnić, a w tedy będziemy wracać do domu. - powiedziałem tonem nie wznoszącym sprzeciwu.
- No dobrze - odpowiedziała. Podałem jej butelkę z wodą i ją odkręciłem. Napiła się małego łyka i oddała mi butelkę.
- Aurora jeszcze trochę. - powiedziałem i spojrzałem na nią poważniej. Wzięła z powrotem butelkę i zrobiła to o co ją poprosiłem.
Chłopcy wyszli z wody i wpadli na kolejny genialny pomysł. Patrzyłem na nich z niedowierzaniem gdy najpierw razem z Aurorą zakopywali Dylana w piasku robiąc mu ogon jakieś ryby. Następnie w piasku wylądowała Aurora, która zażyczyła sobie ogon syreny. I tak o to Tony robił z piasku ogon syreny. Oni się teraz chwilę pobawią, a ja będę wysłuchiwał, że wszędzie mają piasek. Patrzyłem na to z bezradnością natomiast Ojcu i Willowi najwyraźniej się to podobało ponieważ mieli z tego niezły ubaw.
Hejoooo taki luźny rozdział, żeby nie było cały czas tak ponuro haha. Myślę, że dzisiaj jeszcze coś wleci, a może chcielibyście Daily?
Jak wam mijają święta?
Pomysły ———->
Opinie ———->
CZYTASZ
Córeczka Vincenta Moneta
Teen FictionTo Historia, w której Vincent ma córkę Aurorę. Aurora będzie miała 4 lata, bracia będą normalnie uczestniczyć w jej życiu, mama Aurory nie zwiąże się z Vincentem i nie będzie uczestniczyć w jej życiu, pomijając rozdziały w których może się pojawić...