Warunkowa

1.4K 38 10
                                    

* Dwa tygodnie później ( dzień rozprawy )

* Pov Aurora *

Tatuś chodził dzisiaj cały dzień napięty i nie wiem czemu. Cały czas rozmawia z kimś przez telefon, a mi nie pozwala się bawić nigdzie gdzie go nie ma.
Przez duże dni też tak było. Nawet z wujkami nie mogłam się bawić, bo jak to tata mówił, że są nie odpowiedzialni, szaleni i może mi się coś stać, a z tego co wiem nie byłam chora, ani nic mi się nie stało. Na dodatek tata gdzieś wychodził i nie chciał mi powiedzieć gdzie.

* Pov Vincent*

Dzisiaj był dzień rozprawy. Przez całe dwa tygodnie uważałem na wszystko. Wiem, że wygram, aczkolwiek nie wiem czy Liliana będzie mówić prawdę, bądź ktoś jej nie pomaga. Nie wiem też czy brać  ze sobą Aurorę czy Will z nią przyjedzie jak będzie taka potrzeba. W każdym razie rozprawa zaczyna się o godzinie dwunastej. Była ósma. Daje mi to cztery godziny. Jednej rzeczy jestem pewien na sto procent. Aurora powinna zostać ze mną. Zapewnię jej lepsze życie niż Liliana, Aurora żyje z nami od czterech lat więc czemu miała by nagle mieszkać z kimś innym. Jednak mimo to sąd lubi dawać opiekę nad dzieckiem matką, tyle że w tym przypadku to ja mam przewagę.

- Jak się trzymasz ? - zapytał Will. Cały czas się mnie o to dzisiaj pytał.

- Dobrze, ogarnę to. Nie pozwolę aby ktokolwiek mi ją zabrał - powiedziałem poprawiając kołnierz koszuli.

Siedziałem w kuchni z laptopem i popijałem kawę. Na laptopie miałem zapisane wszystko, konkrety z życia Aurory. Tak w razie potrzeby.
Czytałem po raz kolejny czy wszystko się zgadza, kiedy poczułem jak ktoś a raczej Aurora ciągnie mnie za nogawkę spodni.

- Coś się stało drogie dziecko? - zapytałem kładąc ją jednocześnie na kolana.

- Gdzie idziesz i czemu nie mogę iść z tobą? - zapytała smutno

- Nie mogę ci powiedzieć bo nie chcę abyś się stresowała. Wszystko będzie i jest dobrze nie musisz się martwić. - odpowiedziałem spokojnie i pogłaskałem ją po włosach

- Ale nie zostawisz mnie plawda ?

- Nigdy bym cię nie zostawił. Jesteś dla mnie najważniejsza. - uśmiechnąłeś cię delikatnie i przytuliłem ją do siebie. - Jak wrócę to możemy się razem pobawić co ty na to? - Aurora uśmiechnęła się od razu.

- Takkk!

                                      ****

Sędzia : Dzisiejsze posiedzenie dotyczy sprawy praw rodzicielskich nad dzieckiem Aurory Monet. Proszę strony przedstawić swoje argumenty. Rozpocznijmy od Pana Vincenta.

Vincent : Wysoki Sądzie, chciałbym podkreślić, że jestem bardzo zaangażowany w życie mojego dziecka. Nie tylko finansowo dbam o jego potrzeby, ale również spędzam z nią dużo czasu, dbając o jej rozwój i dobrostan. Jako osoba zamożna, mogę zapewnić jej stabilne warunki materialne.

Sędzia : Dziękuję. A teraz Pani Liliano, proszę przedstawić swoją perspektywę.

Liliana : Szanowny Sądzie, chociaż moje środki finansowe są ograniczone, pragnę uczestniczyć w życiu mojego dziecka. Chciałabym utrzymać kontakt, który został mi odebrany przez Vincenta cztery lata temu. Chcę chociaż częściowo mieć opiekę nad dzieckiem.

Sędzia : Rozumiem, w jakim sensie została pani odebrana możliwość kontaktu?

Vincent : Wysoki sądzie, chciałbym zauważyć, że nijak nie odebrałem Pni Lilianie kontaktu z dzieckiem. Cztery lata temu Pani Liliana zostawiła mnie z dzieckiem i urwała kontakt.

Liliana : Szanowny sądzie. Zaznaczam, że dziecko potrzebuje matki i chce uczestniczyć w życiu dziecka.

Sędzia: Panie Vincencie, rozumiem, że jest Pan zamożny i kocha dziecko. Czy zgadza się Pan na to, aby Pani Liliana miała warunkowe prawo do spotkań z dzieckiem w weekendy?

Vincent : Wysoki Sądzie, choć zawsze troszczę się o dobro dziecka, obawiam się, że wprowadzenie takiej zmiany może być trudne dla niego. Jego harmonijny rozwój jest moim priorytetem.

Sędzia: Decyzja sądu będzie uwzględniała dobro dziecka. Pani Liliano jak zamierzałaby Pani wykorzystać czas spędzany z dzieckiem w weekendy?

Liliana : Szanowny sądzie, planuje ymmm zacieśnić więzy oraz pomóc w nauczę i umm zapewnić różne interakcje.

Sędzia: Zdaję sobie sprawę, że obie strony mają ważne argumenty. Z uwagi na dobro dziecka, orzekam, że Pani Liliana będzie miała prawo spotykać się z dzieckiem w weekendy. Jednak decyzja ta jest warunkowa i będzie monitorowana. Mam nadzieję, że obie strony zgodzą się na współpracę w interesie dziecka. Sprawa zakończona.

* Pov Vincent *

Kurwa. Ludzie zaczęli wychodzić z sali, a ja jeszcze prze chwilę siedziałem na swoim miejscu. Liliana uśmiechnęła się do mnie zwycięsko. Nie wygrała, ale ja też nie wygrałem. Będzie mogła się z nią spotykać w weekend. Nie miało tak być.

Mój telefon zawibrował. Wyciągnąłem go z kieszeni marynarki. Will. Do cholery dzwonił Will. A ja mu mam powiedzieć, że co, że Liliana dostała warunkową opiekę?

- Słucham? - odebrałem.

- Część, jak tam Vince? - zapytał pełen optymizmu

- Liliana dostała warunkową opiekę w weekendy - westchnąłem

- CO ?! Żartujesz. Vince powiedz, że żartujesz - powiedział spanikowany.

- A słyszysz żebym żartował? - zirytowany odpowiedziałem i zmierzałem do wyjścia.

- Jak? Vincent co tam się stało?

- Nie wiem, sędzia zdecydował tak, a nie inaczej. Will to jest warunkowo jeden mały błąd i już nie zobaczy Aurory na oczy. - szczerze miałem taką nadzieję, że tak właśnie będzie. - Jade do domu za chwilę będę. - powiedziałem i się rozłączyłem

Aurora. Jak ona na to zareaguje. Przecież mówiłem jej, że wszystko będzie dobrze. Ona nawet dobrze nie zna Liliany. Nie chce jej tego robić. Dlaczego sędzia, nie posłuchał jak mu mówiłem, że może to źle na nią wpłynąć.

Zaparkowałem moje auto w garażu. Wchodziłem właśnie do domu i słyszałem śmiech mojej córki z salonu. Rozważałem opcję nie mówienia jej tego teraz, aby jej nie zasmucać, ale był czwartek, a to oznacza, że za dwa dni będzie jechać do Liliany. Więc ta opcja nie wchodziła w grę.

- Tatuś! - Aurora wbiegła we mnie gdy tylko wychyliłem się do salonu i mocno się do mnie przytuliła. Podniosłem ją. - Czemu jesteś smutny? - westchnąłem.

- Musimy porozmawiać księżniczko. - spojrzała na mnie pytająco. - Pamiętasz ją spotkałaś się z twoją matką? - Aurora zastanowiła się chwilkę i pokiwała twierdząco główką. - Teraz będziesz się z nią spotykać trochę częściej - ledwo przeszło mi to przez gardło

- A-ale ja nie chce - spuściła główkę.

- Przepraszam. To nie zależy ode mnie. - powiedziałem i założyłem jej włosy za ucho. - Jak coś będzie nie tak to musisz mi powiedzieć i w tedy nie będziecie się spotykać. Dasz sobie radę jesteś bardzo dzielna. Nie pozwolę by coś ci się stało. To będzie tylko czasami. - cały czas miała spuszczoną główkę. Uniosłem jej brodę dwoma palcami i zauważyłem, że płacze.

Hejkaaaa ! Przepraszam za długą przerwę. Proszę nie zbijajcie mnie 😭

Pomysły ———>

Opinie ———>

Córeczka Vincenta Moneta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz