Kara

2.1K 52 6
                                    

Byliśmy już w restauracji i trwało to bardzooo długo. Strasznie się nudziłam więc gdy nikt nie patrzył ześlizgnęłam się z krzesła i poszłam pozwiedzać i się schować. Będziemy grać w chowanego i wygram!
Poszłam na typ restauracji i tam były takie schodki do góry. Byłam ciekawa co tam jest więc poszłam cichutko do góry. Weszłam do jakiegoś pokoju i się ukryłam.
* Pov Vincent *
Rozmawiałem z Montym o organizacji i kiedy chciałem spojrzeć czy Aurora wszystko zjadła zamarłem. Nie było jej. Uderzyłem ręką w stół.
- Gdzie jest Aurora - Mój głos był zimny chodź w środku byłem przerażony.
Chłopcy pobledli a ja już wiedziałem, że nie wiedzą gdzie ona jest. Nie wiedziałem co zrobić najpierw. Zadzwoniłem po swoich ludzi aby przeszukali okolice, a sam wybiegłem na dwór zobaczyć czy nie ma jakiś śladów, czy czegokolwiek. Nie, nie, nie to nie może być prawda. Do głowy przychodziły mi same najgorsze możliwości. Wszyscy szukali ze mną na zewnątrz. Wołaliśmy i nic. Nie wiedziałem już co mam robić, nigdy nie czułem takiego przerażenia jak dzisiaj. Po około trzydziestu minutach wszedłem do baru i bez niczyjej zgody po prostu cały przeszukiwałem. Że też nie wpadłem na to wcześniej. Jakoś po dwudziestu minutach wszedłem na górę. Moi ludzie dalej nic nie znaleźli. Nikt nic nie widział. Otwierałem każde drzwi i nic. W końcu drżącą ręką otworzyłem drzwi i zauważyłem Aurorę siedzącą za kanapą. Ulga. To pierwsze co pomyślałem, nie czekałem ani chwili dłużej, podszedłem szybko do Aurory i wziąłem ją na ręce mocno do niebie przytulając. Nie wyglądała jakby coś jej się stało. Więc co ona tu robiła? Przez stres nie umiałem jej puścić, musiałem się upewnić, że napewno tu jest i trzymam ją w ramionach, a nie jest to moja wyobraźnia.
Wyszedłem na korytarz wciąż mocno trzymając Aurorę. Dziewczynka chyba wyczuła, że nie jestem w nastroju i nawet nic nie mówiła. I tak będę musiał z nią odbyć poważną rozmowę.
- Mam ją - powiedziałem donośnym tonem. Słyszałem jak ktoś odetchną a następnie głos Dylana
- Gdzie była ?
- U góry. W jakimś pokoju - Odpowiedziałem bez zaangażowania i zmierzałem w stronę wyjścia. Aurora cały czas się nie odzywała i zaczęła znów wyginać palce. Chwyciłem jej rączki i rozdzieliłem je.
- Mówiłem że masz tak nie robić bo zrobisz sobie krzywdę - powiedziałem nieco chłodniej niż zamierzałem przez co Aurora skuliła się delikatnie. - Jedziemy do domu.

Dojechaliśmy do domu. Aurora chyba rozumiała, że źle zrobiła, ale jednak muszę z nią porozmawiać a chce zrobić to w domu. Wyciągnąłem córkę z auta i od razu poszedłem do biblioteki. Aurora spojrzała na mnie trochę zdziwiona, ale widząc zapewne, że nie żartuje spuściła główkę na dół. Jeszcze nigdy nie musiałem z nią prowadzić jakiejś poważnej rozmowy przez co nie wiem jak zareaguje, nie chce jej robić przykrości, ale nie może się tak zachowywać.
Posadziłem ją na kanapie,a sam usiadłem na fotelu.
- Możesz mi wytłumaczyć drogie dziecko co robiłaś w tamtym pokoju ? - Zapytałem spokojnie. Aurora wciąż miała spuszczoną główkę . - Spójrz na mnie proszę. - Brak reakcji. Podszedłem do niej i delikatnie podniosłem dwoma palcami  jej główkę aby na mnie spojrzała. - Odpowiesz mi ? - Zapytałem już bardzo delikatnie
- Nudziło mi się... - powiedziała bardzo cichutko, a ja wiedziałem, że chce jej się płakać
- Mogłaś coś powiedzieć. Wiesz jak ja się martwiłem? Rozumiem, że mogłaś się nudzić, ale to nie jest powód do oddalania się bez niczyjej wiedzy. Nie wolno ci tak robić. Dobrze wiesz, że nie wolno ci się oddalać. Jesteś jeszcze stanowczo na to za mała.
- Ale wy tylko lozmawialiście i nawet nie zobaczyliście, że mnie nie ma, a ja chciałam się pobawić - odpowiedziała cichutko
- Aurora wystarczyło powiedzieć. Nie będę tolerował takiego zachowania. Wystarczyło powiedzieć a pojechał bym z tobą do domu. Przykro mi księżniczko, ale niektóre nasze czyny ponoszą za sobą konsekwencje. - spojrzała na mnie pytająco, a ja przez chwilę chciałem nie dawać jej kary. Nie chciałem jej robić przykrości bo kocham ją najmocniej na świecie, ale musi zapamiętać, że nie wolno jej tak robić. - Nie będziemy chodzić na plac zabaw ani nie będzie słodyczy i oglądania bajek, a teraz proszę idź do pokoju i przemyśl to co powiedziałem.
Aurorze zaszkliły się oczka. Chciałem tego uniknąć. Zeszła z kanapy i ze spuszczoną główką wyszła z biblioteki. Wiedziałem, że płakała.
*Pov Dylan*
Siedziałem w pokoju gdy przybiegła do mnie mała Rory cała zapłakana.
- Co się stało? - podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce - Hej, ale nie płacz wszystko będzie dobrze.
- Tatuś jest na mnie złyyyy - ledwo zrozumiałem co mówiła bo wciąż płakała.
- Napewno nie jest. On nigdy na ciebie nie jest zły - nie wiem co powiedziałem nie tak, ale zaczęła mocniej płakać
- Jest! I dał mi kale - wiedziałem, że źle zrobiła, ale trochę mi się nie chce wierzyć, że dał jej karę.

Gdy Aurora trochę się uspokoiła opowiedziała mi o wszystkim. Nie powiem, że zdziwiło mnie to trochę bo jest przecież tylko dzieckiem, a dzieci robią głupie rzeczy. Aurora bardzo szybko zasnęła , a ja zaniosłem ją do pokoju. Ułożyłem ją w łóżku i skierowałem się do gabinetu Vincenta.
- Możesz mi powiedzieć co ty robisz? Przecież ona ma cztery lata po co jej karę dałeś? Wiesz ile ona płakała. Obwiniała się, że jej tatuś jest na nią zły, i że już jej nie kocha!
- Po pierwsze Dylan nie unoś na mnie głosu, a po drugie to moje dziecko i ja się zajmę jej wychowaniem dobrze? Dylan zrozum, że ona nie może się tak zachowywać. Nie może uciekać bo jej się nudzi. Pół miasta na nogi postawiłem bo ona chciała się pobawić. Jakbym nic nie zrobił to zrobiłaby to znowu, a ja zszedłbym na zawał.
- Ona ma cztery lata. Zresztą rób jak chcesz - powiedziałem i wyszedłem trzaskając drzwiami.

*Pov Vincent*
Chciałem jeszcze coś dodać, ale nie będę się za nim ganiać. Wyszedłem z gabinetu z zamiarem pójścia do Aurory, ale w drodze do jej pokoju zastałem ją idącą w kierunku mojego gabinetu.
Widziałem po jej twarzy, że rzeczywiście dużo płakała. Podniosłem ją i przytuliłem.
- Przeplaszam -wyszeptała. - Nie chciałam żebyś był na mnie zły.. Kochasz mnie dalej ? - Zapytała nie pewnie
- Aurora nie ważne jak bardzo bym był na ciebie zły, zawsze będę cię kochać. Pamiętaj k tym dobrze ? - Pokiwała jedynie twierdząco główką i się do mnie przytuliła.
- Nie jesteś już zły ?
- Nie ale Kara cię nie ominie przykro mi - pocałowałem ją w główkę i poszedłem do jej pokoju. 

Hejoooo
Jak się podoba ?
Pomysły ——>
Opinie ——>

Córeczka Vincenta Moneta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz