18. Fortune favours the brave.

381 19 15
                                    

Po kilku godzinach na plaży czułam się jak murzynka. Na szczęście nigdy nie opalałam się na raczka, tylko odrazu na brązowo, z czego teraz bardzo się cieszyłam, bo chłopcy wyglądali jakby ktoś właśnie oblał ich wrzątkiem. Plecy Alexa to był jakiś koszmar i obstawiałam, że dziś wieczorem będzie leżał obłożony śmietaną zamiast imprezować w klubie. Lizzy właśnie robiła im wspólne zdjęcie, na którym prezentowali swoje wspaniałe oparzenia słoneczne, kiedy ja zabrałam się za czytanie książki. Zresztą wszystko dokumentowała i wrzucała na instagrama. W jakimś sensie to dobrze, bo ja ciagle zapomniałam o tym, żeby zrobić ładne zdjęcia, a dzięki oznaczeniom, mogłam udostępniać jej wspomnienia na swojej relacji.

Wróciliśmy do domu około 16 i tak jak podejrzewałam chłopcy zaczęli jojczeć, że pali ich całe ciało. Przewróciłam oczami na to marudzenie i zabrałam się za przygotowanie późnego obiadu dla nas wszyskich. Planowaliśmy zjeść w restauracji, ale w tej sytuacji jechaliśmy na alarmie do sklepu po zapas śmietany. Miny pań sprzedających były cudowne jak wyszliśmy stamtąd z kratą piwa i dziesięcioma śmietanami. Gdy wsiadaliśmy do samochodów uświadomiłam sobie, że nic nie jedliśmy, a w domu nie mamy zrobionych żadnych zakupów, wiec wróciłam się szybko do sklepu i kupiłam składniki na makaron z sosem śmietanowo serowym, szynką dojrzewającą i pomidorkami, podlewany białym winem. Bardzo proste, ale ciekawe danie.
Zaczęłam właśnie podsmażać szynkę na patelni kiedy podszedł do mnie Jalen.

- poważnie gotujesz dla wszystkich? - zmarszczył nos wpatrując się w patelnie.

- Mhm, czemu tak patrzysz? - zapytałam przygotowując kostkę sera do starcia.

- wydaje się jakby miało być dość... tłuste i kaloryczne. - wzdrygnął się lekko.

- nie musisz jeść. - burknęłam zerkając w jego kierunku beznamiętnie.

- jeśli serio podstawisz jedzenie zrobione przez siebie wszystkim pod nos, to męska część tego wyjazdu będzie na kolanach błagać Cię o rękę- uniósł brwi rozbawiony.

- Z Tobą na czele?

- Ja nie szukam żony. - powiedział poważnie.

- A ja męża. - odbiłam piłeczkę wzruszając ramionami.
Chłopak monitorował moje poczynania w kuchni do samego końca, a ja co dziwne nie byłam wcale speszona jego obecnością i tym, że cały czas patrzył mi na ręce. Dokończyłam gotowanie i nałożyłam makaron na 9 talerzy. Wywołałam tym niemałe zamieszanie, ponieważ cala grupa przyajciół zwabiona pięknym zapachem do kuchni rozsiadła się przy stole. Usiedliśmy wszyscy jakby to conajmniej był rodzinny obiad w niedziele, ale wszyscy byli tak oszołomieni tym, że postanowiłam coś dla nich ugotować, że żadne nie odezwało się ani słowem.
Aż do pierwszego kęsa, którego do ust wpakował Alex.

- o mój Boże, wyjdź za mnie. - krzyknął z pełną buzią, na co Jalen siedzący po przeciwnej stronie stołu posłał mi spojrzenie pt. „ a nie mówiłem?"

- cieszę się, że Ci smakuje. - zaśmiałam się.

- Jej, na prawdę dobrze gotujesz. - powiedziała May z aprobatą, a reszta się z nią zgodziła. O dziwo nawet Holly przychylnie oceniła moje danie, czego się nie spodziewałam.
Chłopcy przestali jęczeć tylko na czas posiłku, a po skończeniu zaczęli od nowa swoje serenady. Alex wyglądał chyba na prawdę najgorzej. Jedynie Jalen był tylko lekko zaczerwieniony i to wyłącznie w strategicznych miejscach typu ramiona czy trochę na twarzy.

- No co się tak patrzycie? Po prostu wiem do czego służy krem z filtrem. - przewrócił oczami i ruszył w kierunku lodówki żeby wyjąć z niej piwo.

Tego dnia słońce zrobiło ich tak na cacy, że postanowiliśmy zostać w domu i wszelkie plany imprezowe przełożyć na następny dzień. Elizabeth dbała o oparzenia Gabriela, May o Zyona, Holly o Bradleya a ja o Alexa i w ten uroczy sposób spędziliśmy popołudnie babrając się w śmietanie. Na wieczór było tylko gorzej, ale przynajmniej udało nam się spędzić chwile czasu na naszej plaży przed domkiem. Zapaliliśmy małe ognisko, a Brad lekko sparaliżowany bólem, próbował grać na gitarze. Obserwowałam ciagle czy coś dzieje się między nim a Holly, ale trzymali się od siebie na dystans. Dziewczyna wydawała się być nieco przytłoczona, a ja zastanawiałam się dlaczego nieustannie analizuje stan osoby, która zdaje się mnie nawet nieszczególnie lubić.
Wieczór był na prawdę miły, a z każdym wspólnie spędzonym czasem miałam wrażenie, że Ci ludzie stają mi się bliżsi. Siedziałam na piasku przesypując go z ręki do ręki i patrzyłam jak Lizzy tańczy z Gabrielem, który wygina się jak wąż pod wpływem jej dotyku na rozgrzanej skórze, jak Brad ukradkiem próbuje zagadać do zachmurzonej Holly, jak Zyon i Minnie wymieniają czułości, a Alex podryguje wesoło do rytmów muzyki nabijając na kijek kiełbaski. Na końcu mój czujny wzrok dotarł do Jalena, który siedział po drugiej stronie ogniska w niemal identycznej pozycji jak ja i obserwował wszystko z innej perspektywy. Nasze spojrzenia na chwile się skrzyżowały, a ja posłałam mu nieśmiały uśmiech. W tamtej chwili wiedziałam już, że znalazłam swoje miejsce i byłam dobrej myśli. Czułam, że po powrocie do domu każdy dzień będzie coraz lepszy, a ja w pełni się zaaklimatyzowałam i to właśnie dzięki nim.
Po kolacji wciąż siedząc na plaży zaczęliśmy grać w jakaś dziwną grę, w której telefon losował piosenkę i tylko osoba, która go trzymała mogła zobaczyć co to za numer, a później musiała to zanucić, tak żeby reszta mogła zgadnąć tytuł. Niby głupie, a jednak ośmialiśmy się przy tym jak wariaci. Oczywiście nie mogło zabraknąć klasyka pt. „ prawda czy wyzwanie" w wyniku którego Alex latał nago po plaży wysmarowany czekoladą.
A zawsze mógł wybrać pytanie...

Violet Lemonade 18+ #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz