2. Gdyby piekło rzeczywiście istniało.

481 22 1
                                    

Odwróciłam się w kierunku kuchni i jak gdyby nigdy nic usiadłam obok Williama.
Mama i Yash wysyłali sobie jakieś znaczące spojrzenia, po czym Yash przerwał ciszę.

- przepraszam was za jego zachowanie. Ostatnio nam coś nie po drodze.

- nic się nie stało, radzę sobie z niewychowanym dupkami - skwitowałam wkładając kawałek truskawki do ust.

- Stella - zagrzmiała mama.

- No co? - zapytałam

- Ma racje.. - westchnął smutno Yash. - nie wiem dlaczego to powiedział.

Atmosfera w pomieszczeniu pozostała zagęszczona już do końca posiłku. Nawet Will niewiele się odzywał mimo, że z reguły buzia mu się nie zamyka.
Po wszystkim poczochrałam małą blond główkę i wróciłam do swojego pokoju, żeby w końcu wziąć upragniona kąpiel.
Nalałam wody do wanny i rozłożyłam się w niej wygodnie. Chwyciłam za telefon i wybrałam numer Gavina.

- hej skarbie - usłyszałam lekko zachrypnięty głos po drugiej stronie słuchawki, na co uśmiechnęłam się szeroko.

- hej, dotarliśmy, jestem w trakcie rozpakowywania swoich rzeczy, zjadłam gofry, a teraz biorę kąpiel. Jak u Ciebie? - zapytałam.

- Smutno, bo wyjechałaś, ale pocieszam się myślą, że widzimy się już w weekend.

- Wiem mi tez nie jest łatwo, zwłaszcza, że z jednym z panów chyba się nie polubimy - westchnęłam.

- co masz na myśli? - zapytał i jestem niemalże pewna, że zmarszczył czoło.

- Nie wiem jeszcze tak na prawdę, po prostu Theodor to debil i odzywa się do mnie jakbym była jakąś smarkulą - odpowiedziałam.

- zgaduje, że nie pozostajesz mu dłużna - zaśmiał się.

- dobrze zgadujesz, nie zamierzam odpuścić frajerowi - prychnęłam.

- dasz sobie tam rade, zreszta w piątek jestem u Ciebie i zapewniam Cię, że Twoje kąpiele nie będą już samotne i takie nudne - mruknął.

Zrobiło mi się ciepło na jego słowa i przygryzłam lekko wargę.

- Oh na prawdę? Grozisz, czy obiecujesz? - zapytałam z przekąsem.

- Jedno i drugie - roześmiał się.

Jak dobrze było słyszeć jego śmiech....
Wymieniliśmy kilka zdań, po czym pożegnałam się z chłopakiem i zakończyłam połączenie.
Spędziłam w wannie jeszcze kilka minut po czym w okolicach godziny 14 postanowiłam wyjść. Ogarnęłam się trochę i zaczęłam rozpakowywać walizki.
Pościągałam część różowych dodatków w przygotowanym przez Yasha  pokoju żeby nie utonąć w brokacie i rozłożyłam swoje kosmetyki na toaletce.
Na dużej korkowej tablicy zajmującej połowę ściany koło drzwi, zawiesiłam swoje szkice.
Zerknęłam na ramki na zdjęcia powieszone obok dużej dwudrzwiowej szafy z lustrem.
Całe szczęście były tylko białe. Zero różu.
Nie zebym nie lubiła tego koloru, ale niekoniecznie odpowiadał mi w moim pokoju.
Powkładałam w nie swoje ulubione zdjęcia ze znajomymi z Thousand Oaks i oczywiście z Gavinem.
Zatrzymałam wzrok na jedynym z nich, które przedstawiało mnie i mamę.
Zrobione zostało na wspólnych wakacjach w Miami, na które pojechałyśmy tylko we dwie z mama.
Bliźniaczki zostały z ciocia Grace, a ja i mama zrobiłyśmy sobie babski wypad.
Judith potrzebowała tego po odejściu taty.
To był pierwszy raz kiedy widziałam ja na prawdę szczerze uśmiechnięta po tamtych wydarzeniach.
Nasz kontakt z ojcem jest dość sporadyczny. W sensie, Amanda i Clara widują się z nim częściej, ale ja jakoś nie czuje takiej potrzeby. Nigdy nie byliśmy zbyt blisko, a po tym jak zostawił nas, tym bardziej nasza więź się rozluźniła.
Kiedy pozbyłam się wszystkich rzeczy, które robiły z mojego pokoju krainę księżniczki, zerknęłam jeszcze w stronę łóżka.
Pościel też trzeba będzie wymienić. I poduszki.
Postanowiłam, że zajmę się tym dzisiaj, kiedy tylko znajdę jakiś odpowiedni sklep.

Violet Lemonade 18+ #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz