17. Malibu - 3,2,1, start!

391 18 7
                                    

W początek tygodnia zwany poniedziałkiem wkroczyłam mocno niewyspana i mocno poirytowana tym faktem. Zajęcia rozpoczynałam o 8:15 co sprawiało, że prawie szlag mnie trafiał. Po burzliwym weekendzie marzyłam jedynie o jeszcze jednym dniu wytchnienia i ciepłym łóżku. Tymczasem dzień zaczynał się od przynudnawych zajęć z działań struktur wizualnych z Doktor Roothkin. Zastanawiałam się jakim cudem ta kobieta nie była jeszcze na emeryturze. Sama sprawiała wrażenie, że nudzi ją to o czym mówi, bo wyglądała jakby miała zasnąć i chwilami jak robiła dłuższe przerwy miałam nawet wrażenie, że to zrobiła.

- Pewnym punktem wyjścia dla opanowania podstaw tworzenia obrazu może być nabywanie właśnie umięjętności tworzenia jednorodnej, logicznie spójnej struktury wizualnej. - mówiła kobieta lekko przyduszonym głosem. - zależy mi abyście po zajęciach u mnie zyskali podstawowe umiejętności w zakresie kompozycji, tworzenia jakości estetycznej i wartości artystycznej dzieł,
samodzielnego kreowania dzieła i własnych koncepcji artystycznych, oraz potrafili dostosować odpowiednią technikę do konkretnego zadania. Ważne również żebyście umieli interpretować dzieła innych artystów, nie tylko wizualnych lecz także z dziedzieny literatury.

- to co mówi, jest jeszcze do przeżycia.. Ale to jak mówi, sprawia, że nie da się tego słuchać. - szepnął Jeff nachylając się do mnie. Wyglądał na równie zmęczonego i zrezygnowanego co ja, wiec przybiłam mu mentalną piątkę.

- daj spokój, mam wrażenie, że ona kiedyś umrze siedząc w tym fotelu, ze słowem struktura na ustach. - wzdrygnęłam się, a dreszcz przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa.

- oby nie. - skrzywił się chłopak ze zmarszczonymi nosem, poprawiając swoje cieniutkie oprawki okularów. W przypadku Jeffa teoria o tym, że człowiek wygląda mądrzej i poważniej w okularach była w 100% trafna. Gdybym go nie znała i nie wiedziała, że jest studentem pomyślałabym, że to któryś z profesorów. Był niewiele wyższym ode mnie blondynem, dość dobrze zbudowanym, o szalenie niebieskich oczach. Należał do całkiem przystojnych mężczyzn, choć nie robił na mnie spektakularnego wrażenia. Zupełnie przeciwnie niż jego charakter, który wydawał się na prawdę cudowny. Z niewiadomych przyczyn złożyło się tak, że większość czasu na uczelni spędzaliśmy razem i cieszyło mnie to, ponieważ zdecydowanie bardziej wolałam towarzystwo męskie niż damskie. Oczywiście były różne inne fajne osoby w grupie, ale z reguły znajduje się te takie, które są Ci najbliższe i siedzisz z nimi na zajęciach, na przerwach, wymieniasz się notatkami, uczysz się razem, i te które są w porządku ale relacja jest mniej zażyła.

- może wyskoczymy gdzieś na kawę w porze lunchu? Mamy godzinę przerwy między zajęciami. - uśmiechnął się chłopak spoglądając na mnie pytająco.

- w zasadzie możemy. Masz jakieś konkretne miejsce na myśli?

- myślałam może o Jamba Juice, to nie daleko. Możemy wziąć mój samochód i przy okazji coś zjeść. - zaproponował, a ja czując ssanie wywołane głodem w żołądku, byłabym głupia gdybym nie przystała na te propozycje.

Następne zajęcia jakie mieliśmy to analiza sztuki współczesnej i choć nie były aż tak przygnębiające jak te poprzednie, to modliłam się w duchu żeby się skończyły i żebym mogła już pójść coś zjeść. 
O 12;15 wybił koniec zajęć, a to oznaczało moją upragnioną przerwę na lunch. Zarzuciłam na siebie cienki kremowy trencz, spakowałam laptopa do torby i ruszyliśmy z Jeffem w kierunku parkingu gdzie stał jego samochód. Chłopak otworzył mi drzwi od strony pasażera wywołując lekki rumieniec na mojej twarzy. Zajęłam swoje miejsce i ruszyliśmy w wyznaczonym kierunku. Rzeczywiście bistro znajdowało się dość niedaleko, a droga do niego zajęła nam kilka minut. Zdążyliśmy na szczęście przed największymi korkami a to zaoszczędziło na prawdę dużo czasu. Budynek w którym znajdowała się Jamba był przeszkolony z zielonymi fortunami. Zobaczyłam również w tym samym kolorze szyld i uśmiechnęłam się dostrzegając, że maja ogródek, w którym można usiąść. Zajęliśmy niewielki kawowy stoliczek a Jeff poszedł złożyć nasze zamowienie. Zrezygnowałam z kawy na rzecz owocowego smoothie, które było ich specjałem a do tego wybrałam naleśniki z kremem czekoladowym i bitą śmietaną. Na samą myśl ciekła mi ślina wiec miałam nadzieje, że szybko dostaniemy nasz posiłek. Jeff wybrał coś bardziej wytrawnego i szczerze nawet mnie to nie zaskoczyło bo nie wyglądał na osobę która miałaby aż tak dużą obsesje na punkcie słodyczy jak ja.

Violet Lemonade 18+ #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz