20. Czy świat doczeka się rozejmu?

232 13 24
                                    

Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami, podczas gdy on na prawdę jak gdyby nigdy nic palił sobie swojego papierosa.
Zabrakło mi języka w gębie, a to nie zdarza się zbyt często.
Jalen zaśmiał się widząc moją minę.

- chyba częściej muszę mówić Ci takie rzeczy, bo kiedy milczysz, Twoje towarzystwo jest wyjątkowo znośne.

- zaczynam się gubić w tym kiedy jesteś miły, a kiedy jesteś dupkiem, bo przeplatasz to jak pierdoloną sznurówkę w bucie. - burknęłam wchodząc przez taras do domu.
Ten człowiek mnie wykończy.

- a Tobie co się stało? - zapytała Lizzy z pełnymi ustami, widząc moją naburmuszoną minę.

- Jalen się stał. - fuknęłam pod nosem.

- Jak wy kiedyś wylądujecie razem w łóżku, to ja na prawdę życzyłabym sobie być jak najdalej od tego miejsca, bo wasza dwójka i bez tego sieje zniszczenia na skale światową, a co dopiero w chwili uniesienia. - zaśmiała się dziewczyna, a ja zganiłam ją wzrokiem.
Jej żarty o mnie i Jalenie zaczynały mnie na prawdę irytować.
Rzuciłam się teatralnie na kanapę obok Alexa i wtuliłam głowę w jego ramie wzdychając głośno.

- Co jest promyczku? - zapytał obejmując mnie ciasno.

- gdzie Carmen? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- pojechała się przebrać w coś bardziej wyjściowego. - powiedział smętnie upijając łyk piwa.

- dobra koniec pierdolenia, owijania w bawełnę, mi możesz powiedzieć szczerze. Masz jej już dość?

Alex spojrzał na mnie żałośnie.

- jak cholera. - zawył. - To super dziewczyna... ale jest jak taka rzep na psiej dupie. Poznałem ją wczoraj, a ona mam wrażenie planuje już ślub i ilość dzieci. A i kota. Nienawidzę kotów. - wzdrygnął się.

- jak można nienawidzić kotów?! - oburzyłam się szczerze. - koty to najwspanialsze miziacze pod słońcem.

- Stella whatever. Co mam zrobić w sprawie Carmen? - spojrzał na mnie błagalnie.

- cokolwiek, byle delikatnie. To miła istota, szkoda było by ją zranić, ale musisz dyplomatycznie odkleić od siebie jej macki, bo za niedługo będziesz pytać ją o zgodę czy możesz pójść siku. - wzdrygnęłam się.

- tak to prawda, jest nieco.... zaborcza. - powiedział Alex wpatrując się w jeden punkt przed sobą.

- Nieco? - uniosłam brwi.

- dobra najchętniej wessałaby mnie do swojego wnętrza!

- o fu, tego nie chciałam wiedzieć. - skrzywiłam się, aż przeszedł mnie dreszcz.

- a co z Tobą? - zapytał zerkając na mnie.

- a co ma być? - dmuchnęłam w kosmyk włosów, wiszący na mojej twarzy.

- wiesz o co pytam. - wbił we mnie znacząco wzrok. - macie z Jalenem dość niezrozumiałe, zażyłe, ale napięte stosunki. Co jest?

- A myślisz, że ja wiem? Ten człowiek jest niezrównoważony. Próbuje mnie zaciągnąć do łóżka, za 5 minut mnie obraża, po czym jest miły i chce mnie chronić, a zaraz kolejny raz obraża i robi wszystko żeby przelecieć. I tak w kółko. - powiedziałam przewracając oczami. - jestem tym zmęczona.

- No wiec może daj się przelecieć i wszystkie wasze problemy znikną. - wzruszył jak gdyby nigdy nic ramionami.

- poważnie to jest dla Ciebie rozwiązanie? - zmrużyłam oczy.

- No nie wiem, ale może warto spróbować. To przecież nic zobowiązującego. Jalen raczej nie pakuje się w relacje żadnego rodzaju, a Ty w tym momencie nie szukasz chłopaka, wiec co Ci szkodzi?

Violet Lemonade 18+ #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz