IX

93 2 2
                                    

Przez pierwsze minuty nie odzywaliśmy się. Miałam spuszczoną głowę a Janosz pewnie podniesioną. Jego postura była pewna siebie a moja... Po chwili powiedział surowo:

- Jak mogłaś?! Czemu nam to zrobiłaś?! To wszystko to ściema? Że niby nam ufasz i jesteś po naszej stronie?! Naprawdę! - krzyknęła na mnie. Tylko trochę było można czuć żalu i zawiedzenia. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Jakąś zawsze mi nie brakowało słów. A teraz... teraz stałam przed moim przyjacielem... przyjacielem ,który prawdopodobnie nienawidzi... Było mi głupio.

- Ja... - szepnęłam ale brunet krzyknął na mnie:

- Co ty?! Co ty?! Hy?! Wisz ,że przez to ,że już nas okłamałaś już Ci NIGDY NIE UWIEŻYMY! - krzyknął. Zacisnęłam oczy. Bo poczułam jak łzy nalatują mi do oczu. Słuchałam jak na mnie krzyczał i mówił coś o zaigabiu, zdradzie, kłamstwu i tym podobne. Po chwili słyszałam jak zaczął coś mówić o mnie. Brzmiało to jak obrażanie. Po chwili wstałam I chciałam odejść. Ale złapał mnie za rękę w to miejsce gdzie dostałam linijką. Pisnęłam z bólu. Spojrzał na mnie z zdziwieniem a ja upadłam na podłogę po policzkach spłynęły mi łzy. Janosz patrzał na mnie z góry. Czułam na sobie jego spojrzenie. Po chwili klękną obok mnie. Spojrzałam na niego

- Czego chcesz? - zapytałam a mój głos drżał.

- Co Ci? - zapytał a jego głos brzmiał miło i z troską. Lekko podwinęłam rękaw jego bluzy która miałm na sobie. Pokazując mu rany na rękach. Wytrzeszczał oczu z zdumienia. Ja lekko ściągnęłam jego marynarkę i mu dałam. Ale ku mojemu zdziwieniu oddał mi ją. Nawet nachylił się i zazucił mi na raniona. A na koniec... przytulił mnie lekko i nie pewnie. Ostatnie łzy spłynęły mi po policzkach. Czuła takie dziwne mile uczucie. Postanowiłam nie odwzajemniała tego przytulasam. Tak na wszelki wypadek. Po chwili szepnął mi - Przepraszam... Nie wiedziałem. - pokiwałam głową. On lekko się podniósł I pomógł mi wstać. - Czy możesz się do mnie odezwać. - uśmiechnął się. Spuściłam wzrok. Ale tylko na chwilę. Bo po tem poniosłam u stanowczo powiedziałam:

- A co? Nie wiedziałeś ,że siostrą Pastorów ma tak podgórkę? Hy? - spuścił wzrok I pokiwał głową. Spodziewałam się odpowiedzi. Ale nie spodziewałam się że otrzymam ją. Popatrzałam na niego stanowczo. Po chwili obserwacji oraz czekania aż on coś powie posta zadać mu ważne pytanie - Czyli mnie wyżucasz? Bo przeciesz każdy z placu Brani wie że niby jestem zdrajcą... - spojrzał na mnie a w oku pojawiła mu się iskierka. Powiedział z lekkim rozbawieniem:

- Wiem o tym Tylko ja oraz Nemeczek. Nikt inny.

- A Czonakosz? - zapytałam by się upewnić ale zapewnił mnie że nie. Tak skończyła się rozmowa... Nie tylko bo wszystko sobie przegadaliśmy ale też dlatego że usłyszeliśmy krzyki. Janosz spojrzał na drzwi i wybiegł. Poszłam w jego ślady. Pobiegliśmy na miejsce gdzie byli chłopaki. Jak dobiegliśmy naszym oczom ujrzał się widok którego się nie spodziewaliśmy. Przy furtce stał Gereb I... I moi bracia... Zatrzymałam się na ich widok. Jak mnie ujrzeli. Janek podszedł do mnie I przytulił mnie mówiąc:

- Hejka moja kochana mała siostrzyczko... Co się stało że tu jesteś? Zmusili Cię? - odebrało mi mowę. Co oni tu robią?! Czułam na sobie spojrzenie wszystkich. Szepnęłam zdezorientowanie:

- Co wy tu robicie??? - spojrzał na mnie z chytrymi uśmiechem. Nic nie powiedział, tylko uśmiechnął się I złapał mnie za rękę mówiąc by zrobić mi na złość I by chłopaki mnie znienawidzili.

- Choćmy. Wiesz jak się martwiliśmy jak się nie zjawiłaś na zebraniu czerwonych koszulach. Wiesz jak Feri-Twój chłopak się martwił? - Co on wygaduje?! On chce mi życie zniszczyć! Czemu?! Czemu?! Odebrało mi mowę. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Złapał mnie za rękę I zaczął ciągnąć w stronę furtki. Lekko się opierałam ale... ale był silniejszy. Wziął za rękaw Ferko i naszą czwórka wyszła zostawiając resztę w ciszy. Po chwili jak odeszliśmy trochę a ja odzyskałam mowę powiedziałam:

Czasem chce przeżyć to co inni... czy to możliwe? (chzpl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz