XV

88 1 6
                                    

W poniedziałek wstałam bardzo szybko. Obudziła mnie kutnia braci. Wstałam I zaczęłam się ubierać. Wziełam torbę I wyszłam. Tam zastałam braci którzy wrzeszczeli na siebie. Jak mnie zobaczyli przestali się klucic. Oboje zamilkli.

- Ubieraj buty. - powiedział ostro wyższy. Poszłam do holu. Zalozylam buty I złapałem za moja torbę. Wyszliśmy z domy i zaczeliśmy isc do szkoły. Przed brama dostałam kartkę z rospisanymi salami. Jan już przy wejściu odłączył sie od nad zaś Ferdo pokazał mi gdzie mam lekcje. Pod sala stali już chlopaki I dziewczyny. Przy ścianie stał Boka I rozmawial z Nemeczkem. Nie wiem o czym ale jak zobaczyli mni3 umilkili...

Rozmawiali o mnie.... - doszłam do wniosku. Brat wziął mnie na bok i szepnął

- Dzisiaj. Żadnych wygłupów. Bądź grzeczna. I nie całuj tego typa - wskazał na Boke stającego za nami. Pokiwał głową a chlopak odszedł do swojej klasy. Podeszłam do Boki. On zamilkł I spoważniał. Nemeczek się przywitał ze mną. A Boka odwrucil i również przywitał z powagą. Nie wiem czemu się tak zachowuje. Zadzwonił dzwonek. Ja odrazu sie ustawilam pamiętając o sytuacji ,która spotkała mnie kiedyś. Nauczyciel zazal nam usiąść jak chcemy. Usiadłam z tyłu. Na końcu. Mężczyzna zerknął na klasę. Po chwili zwrucil się do mni3 ostro:

- Panienko Pastor! Czy panienka się mnie boi ,że tak na końcu? - spojrzałam na ni3go. Wstałam I powiedziałam:

- Nie panie profesoże. To prostu usiadłam tu. - wskazalam na ławkę. Uśmiechnął się I oznajmił z złośliwym uśmiechem, że mam usiąść do Boki. Wzruszyłam ramionami. Wzielam torbę I poszłam. W pewnym momecie usłyszałam denerwujące głos Alis.

- Panie profesorem! Ona nie może usiąść z Janoszem! Ona przeciesz jest niegrzeczna! Zepsuje go! A dotego ja mam z nim usiąść! - krzyknelam. Przez całą wypowiedź stała. Popatrzała na mnie a następnie mówiąc dalej - Ona jest łobuzem! Jest okropna! Wredna!

- ZAMKNIJ SIE! - krzyknelam na nią z zloscia i odwrucilam się. Odsunęła się na krzesło. Odwrucila sie do niej I krzyknelam z zloscia z oczami i w głosie- ZAMKNIJ SIE! NI3 MIESZAJ SIE! UCISZ SIE! NI3 MIESZAJ SIE! NIC O MNI2 NIE WIESZ! - wszyscy gapili się na mnie z zdziwieniem. Po chwili podeszłam do jej ławki i powiedzialam wręcz krzyknelam z zloscie - JESTES WREDNA! EGOISTKA! JESTES NIENORMALNA! NON STOP MNIE OBWINIASZ! NIE MIESZAJ SIE W MOJE ŻYCIE IDIOTKO! NIE WIESZ ZE NIE MOZESZ SIE MIESZAC W MOJE ŻYCIE! - krzyknelam z zloscia. Pod koniec walnęła piescia w stuł. Po chwili poczułam mocny uścisk czyjej dłoni na moim ramieniu

- Do derektora. - powiedział z zloscia nauczyciel. Jak niezaragowalam krzyknął- DO DEREKTORA! JUŻ! - do oczu napłynęły mi łzy. Wiedział że było to złe. Ale ona mnie sprowodokowała. Wyszłam z zloscia a za sobą zatrzasnelam drzwi. Po chwili zauczyciel zacza iść że mną. W gabinecie derektora mężczyzna opowiedział o wszystkim. Jak zakończył derektor kazał mi stanąć i dać dece. Wziął linijkę i zamachnal się z całej siły ,uderzając mnie z calej sily. Krzyknelam z bulu.

- To za chodzenie po klasie. - zamachnal się ponownie I udezyl ponownie z całej siły jeszcze mocniej i zaczął mi wypominać co zrobiłam oraz z całej siły uderzać linijka. Krzyczałam i płakałam z bulu. Ale on miał gdzieś i za każdym marek robił mocni3j i krzyczał Głośniej na mni3. Po jakiś 12 razach zakończył i powoedzial - Po lekcjach. Zostajesz. Dwa miesiące. Od jutra - oznajmił. Wyszła z profesorem powstrzymując łzy. W klasie kazał mi rozwiązać zadanie. Wzi3lam kredę. Podniosłam dłoń. Bolała.... barfzo. Ni3 mogła jej podnieść. Tekst rozmazywał mi się przez łzy. Starałam się skupić lecz nie potrafiłam... nauczyciel wzial do ręki linijkę i zaczął mnie pospieszać grożąc, że jak nie skończę przed dzwonku to oberwe. I nie zdążyłam. Wyciagnelam ręcę. Udezyl mi linijka dwa razy z xalej siły. Krzyknelam z bulu. Wszyscy mieli to gdzieś... A conajmiej tak myślałam. Poszłam do biurka i chciałam soe spakować. Rzeczy nie pylo. Tak jak mojej torby. Spanikowałam. Lecz pi chwili poczułam jak jtos łapie mnie pod ranie i zaczyna że mną iść. Zerknęłam. Janosz Boka... bo kto inny niż ten Miły i uprzejmy hrunet ,który jeszcze kilka dni temu mni3 pocałował. Kino kto inny? Trzymal mi torbę I trzymała mnie pod ramie. Zaprowadził do toalety. Tam odkręcił kran i włożył moj3 ręce pod zimny strumien wody. Odczułam ulgę. Małą ale zawsze coś. Po chwili zobaczyłam, że jego ręką podnosi sie do mojej twarzy. Przetarł mi łzy. Usmi3chnelam sie lekko.

Czasem chce przeżyć to co inni... czy to możliwe? (chzpl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz