Szybkim marszem przez las dotarliśmy do chaty w której mieszkał Imatani Sabirou. Heizou od razu podszedł do drzwi i zapukał raz, drugi i trzeci, ale nikt mu nie odpowiedział. Szarpnął więc za klamkę - bezskutecznie. Drzwi były zamknięte. Zajrzałam do ciemnego pomieszczenia przez okno, ale nikogo nie było widać.
- Dziwne - skomentował detektyw. - Umawiałem się z nim, że w najbliższych dniach się z nim spotkam.
- Może poszedł do miasta, albo na grzyby? - podsunęłam.
- Wątpię. Jest za stary na takie aktywności - pokręcił głową. - Nawet jego pies nie leży przed drzwiami, jak zwykł robić.
- Rozejrzyjmy się - zaproponowałam.
- Dobra sugestia, partnerko - pochwalił. - Ale nie rozdzielajmy się. To wszystko jest podejrzane: facet z bronią, tamta parka, nieobecność pana Sabirou...
Za chatą stała buda dla psa. Zasłoniłam usta dłonią z przerażenia i obrzydzenia.Przed budą w kałuży zaschniętej krwi leżał pies z odciętą głową.
- To potworne - powiedział Heizou.
- Kto chciałby zrobić coś tak okrutnego psu? - zapytałam.
- Ktoś, kto prawdopodobnie chce się dobrać do jego pana - odpowiedział zaniepokojony.
- Musimy go znaleźć - wypaliłam, aż sama się zdziwiłam swoją reakcją, pełną niespotykanego u mnie poczucia sprawiedliwości, tak mi się wydaje.
- Mam tylko nadzieję, że nie jest za późno - dodał chłopak. - Biorąc pod uwagę zapach rozkładającego się ciała, zaschniętą krew i te wszystkie muchy, to ten biedak już długo musiał tutaj leżeć.
- Jak zamierzasz odnaleźć jego właściciela?
- Chodźmy tam - wskazał w jednym kierunku. Nie pytałam dlaczego, po prostu słuchałam jego poleceń. Jak się okazało, za zagajnikiem, na kilku drzewach z obciętymi koronami były domki.
- To spiżarnie - wytłumaczył Heizou zanim zdążyłam zapytać. Zastanowiłam się, czy domyślał się, że nigdy wcześniej nie widziałam takich budowli, czy może zwyczajnie chciał się popisać.
- Dlaczego są tak wysoko? - zapytałam.
- Żeby nie dobrały się do nich nornice lub myszy.
- Ale aż dwa metry nad ziemią?
- Gdy przychodzi zima spada tu sporo śniegu.
- Sprytnie - odparłam, trochę poirytowana faktem, że nie odgadłam tego sama. Lecz po chwili dostrzegłam coś niepokojącego. - Shikanoin... - pociągnęłam go za rękaw, a gdy spojrzał na mnie wskazałam na krwawe ślady pod drzwiami jednej ze spiżarni.
- Musimy się tam jakoś dostać - zadecydował.
- Tylko jak? - zapytałam. Po chwili dostrzegłam jednak, że w wysokiej trawie leżała długa drewniana belka z naciętymi wgłębieniami. Podniosłam ją i z małą pomocą chłopaka oparłam o domek.
- Wejdź na górę, będę cię asekurował.
Postawiłam stopę na pierwszym wgłębieniu i zaczęłam się wspinać. Pociągnęłam za kłódkę w drzwiach. Zamknięte.
- Podaj mi kamień. Najlepiej duży - poprosiłam. Heizou podał mi przedmiot podniesiony z ziemi. Zaczęłam uderzać nim w skobel, ale zamek ani drgnął.
- I jak? - zapytał stojący na ziemi detektyw.
- Daj mi chwilkę - odrzuciłam bezużyteczny kamień, prawie trafiając w mojego towarzysza i wyciągnęłam z włosów wsuwkę. Wsadziłam ją do kłódki, która po kilku ruchach bez trudu się otworzyła. Popchnęłam drzwi i zajrzałam do ciemnego wnętrza. Potrzebowałam kilku sekund, aby mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Wewnątrz unosił się przykry zapach. Na podłodze leżał jakiś człowiek ze związanymi rękami. - Chyba znalazłam naszą zgubę - oznajmiłam. Heizou momentalnie znalazł się obok mnie.
- To on - potwierdził.
- Wody - wychrypiał pan Imatani. Miał zakrwawioną twarz, a jego nos był wygięty w nienaturalny sposób. Otworzył oczy i popatrzył na nas zamglonym wzrokiem.
Detektyw przysunął butelkę z napojem do ust starszego mężczyzny, który wypił łapczywie kilka łyków. Rozcięłam sznur, którym miał związane ręce, a potem pomogliśmy mu usiąść.
- Detektyw Shikanoin Heizou? Jakie to szczęście, że mnie znaleźliście! - westchnął z ulgą. - Myślałem, że czeka mnie tu śmierć. Stracimy nasze ziemie...
- Co ma pan na myśli? - spytał chłopak.
- Co tu się właściwie stało? - wtrąciłam.
- Zabili Iwę, mordercy - mruknął pod nosem. Domyśliłam się, że chodzi o jego psa. - Mnie też chcieli uciszyć na wieki.
- Co miał pan na myśli, mówiąc, że stracicie ziemie? - drążyłam, kiedy zeszliśmy już na dół.
- Wiecie, że chcą wydobywać energotwórcze minerały na terenach należących do Kondy.
- Pański syn szedł do miasta z próbką, kiedy wydarzył się ten wypadek - przypomniałam sobie.
- Nie było żadnej próbki! Przechytrzył ich. I przypłacił za to życiem.
- Nie miał ze sobą próbki? - zdziwił się Heizou. - Myślałem, że ją skradziono.
- Od dawna sprzeczałem się z nim na temat tego, że wykonuje zlecania dla tego parszywego przedsiębiorstwa. Ale on twierdził, że powinniśmy nadążać za rozwojem i jeżeli nie on będzie brał próbki, to przyślą tu kogoś innego.
- A potem zmienił zdanie - domyślił się detektyw.
- Tak. Szedł do miasta by złożyć wypowiedzenie.
- Co sprawiło jego zmianę podejścia? - zaciekawiłam się.
- Dokument nadany przez mistrza Tumushido.
- Tego wielkiego mistrza Tumushido!? - zdziwiłam się. Pan Sabirou kiwnął głową.
- Myślałem że to tylko postać z legend - mruknął Shikanoin.
- W legendach zawsze jest ziarnko prawdy, chłopcze - rzekł starzec mądrym tonem. - Wyjawiłem mojemu synowi tajemnicę o istnieniu tego dokumentu. Cały czas miałem nadzieję, że nie będziemy zmuszeni go użyć...
- Co to za dokument? - domagałam się odpowiedzi.
- Mistrz Tumushido, zachwycony tutejszą społecznością postarał się dla naszej wsi o akt nadania ziemi. Musicie znaleźć ten dokument, bo chociaż przedsiębiorstwo nie dostało jeszcze prawa do naszej ziemi, to niedługo je sobie załatwią.
- Musimy się pospieszyć - zawyrokowałam i znowu poczułam w sobie to dziwne poczucie sprawiedliwości i naiwne chęci naprawy świata.
- Jak mamy zdobyć ten akt? - zapytał Heizou.
- Chodźcie z mną - polecił pan Sabirou. Wróciliśmy przed jego dom, a to co zobaczyliśmy, przeraziło nas.
Drzwi były wyłamane, a w środku panował straszny bałagan: powyciągane szuflady, papiery porozwalane na podłodze.
- Znowu tu węszyli - jęknął mężczyzna.
- Musiało się to stać dosłownie przed chwilą! Dopiero co tędy przechodziliśmy! - powiedziałam, czując jak wzbiera się we mnie adrenalina. Imatani bez słowa wszedł do środka i spod jednej z desek w podłodze wyjął zakurzone pudełko.
- W środku jest mapa - wyjaśnił wręczając je nam. - Pilnujcie jej jak oka w głowie.
CZYTASZ
Skradła mi serce | Heizou x OC/reader
FanfictionNOWE ROZDZIAŁY W KAŻDY PONIEDZIAŁEK Sayuri to dziewiętnastoletnia dziewczyna należąca do marginesu społeczeństwa miasta Inazumy - jest intrygantką i złodziejką, dlatego nie dziwi fakt, że zainteresowała się nią policja. Heizou Shikanoin, dwudzie...