Nowy rok już w pierwsze dni przyniósł wiele radości. Złapany został szef paczki z dzielnicy biedy, bogate rodziny, które przywłaszczały sobie pieniądze przeznaczone na odbudowę dzielnicy zostały rozliczone ze swoich czynów.
W trzeci tydzień stycznia odwiedzili mnie Takuya i Shitsubo ze swoją adopcyjną rodziną. Byli bardzo energiczni, a uśmiechy nie schodziły im z twarzy. Wszędzie ich było pełno. Przynieśli mi i Heizou własnoręcznie zrobione onigiri w geście podziękowania za ratunek i opiekę. Widać było, że rodzina adopcyjna o nich dobrze dbała. Ubrani byli w nowe, czyste ubrania oraz ciepłe buty, a ich włosy zostały równo przycięte.
Ostatnio całkiem sporo czasu spędzam w towarzystwie dzieci. Takuya i Shitsubo, Rikka i jej koleżanki ze szkoły (chociaż one zaliczają się już do młodzieży), czy dzieci moich współpracowników.
Jeden z policjantów pracujących w komisji Tenryou jest ojcem. Właściwie to nie jeden, lecz to właśnie temu jednemu, Akazawie Ueno, zachorowała żona i nie mogąc zaopiekować się dzieckiem, poleciła to zadanie swemu mężowi. Dlatego dzisiaj, policjant-tatuś przyprowadził bąbelka do pracy. Nie chcę mówić, że nienawidzę dzieci, bo tak nie jest, ale akurat ten bąbelek ma już siedem lat i jest niezwykle ciekawski i gadatliwy.
Siedziałam na recepcji już od dobrej godziny, czekałam na Heizou, a ten dzieciak ciągle tylko gadał i gadał jak najęty. Buzia mu się nie zamykała, naprawdę! A co gorsza - wszyscy nagle gdzieś zniknęli. Pewnie gdyby nie nieustanna gadanina bąbelka, nastałaby głucha cisza. Oprócz mnie i dziecka w pomieszczeniu nie było nikogo.
- Ty, mały - zagadałam do niego, tym samym przerywając mu monolog o siniakach - gdzie twój tata?
- Powiedział że ma przerwę - powiedział beztrosko i wrócił do liczenia siniaków na lewej nodze. Na głos oczywiście.
Zerknęłam na zegar wiszący nad kontuarem. Rzeczywiście, była to pora przerwy na lunch. Ale jaki ojciec nie zabiera swojego dziecka na drugie śniadanie?
- Nie jesteś głodny? - zapytałam, po czym ziewnęłam znudzona.
- Tatko powiedział, że mi przyniesie onigiri - odpowiedział zadowolony.
Tak, jasne - pomyślałam - pewnie sam musi odpocząć od swojego smarkacza, któremu buzia się nie zamyka, więc wybył stąd kiedy tylko nadarzyła się okazja. Ciekawe jak wytrzymuje jego żona, skoro musi zajmować się tym małym pomiotem przez 24 godziny dziennie - zastanawiałam się. Z westchnieniem oparłam brodę na dłoni. Znudzonym wzrokiem przeleciałam po ciemnym wnętrzu budynku.
- Woe! Karaluch! - wykrzyknął podekscytowany dzieciak. Zerknęłam w jego kierunku. Po podłodze pomykał niewielki robak, którego chłopiec nieudolnie próbował złapać. - A macie tu też szczury? - spytał.
- Poczekaj aż przyjdzie Heizou - odparłam bezemocjonalnie. - O ile w ogóle przyjdzie - dodałam nieco ciszej. Smarkacz podbiegł przed kontuar za którym siedziałam i zaczął się we mnie intensywnie wpatrywać.
- No co jest? - skrzywiłam się. Ten bąbelek był w jakiś sposób dziwnie przerażający.
- Jesteś recepcjonistką? - zadał pytanie.
- Jestem detektywem - udzieliłam odpowiedzi.
- Lubisz być detektywem? - brnął dalej.
- Nie jest źle - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Mój tatko jest policjantem - pochwalił się i z dumą wypiął pierś.
- Wiem - westchnęłam.
Byłam zmęczona gadulstwem dziecka i bezczynnym czekaniem. Pochmurna zimowa pogoda nie polepszała sytuacji. Cholernie chciało mi się spać. Chętnie poszłabym do biura Shikanoina, by niezauważona zdrzemnąć się w zacisznym zaułku, jednak z jakiegoś niewyjaśnionego powodu czułam się odpowiedzialna za chłopca i bałam się zostawić go samego.
CZYTASZ
Skradła mi serce | Heizou x OC/reader
FanfictionNOWE ROZDZIAŁY W KAŻDY PONIEDZIAŁEK Sayuri to dziewiętnastoletnia dziewczyna należąca do marginesu społeczeństwa miasta Inazumy - jest intrygantką i złodziejką, dlatego nie dziwi fakt, że zainteresowała się nią policja. Heizou Shikanoin, dwudzie...