Jest dzień kobiet, oczywiście że wstawię rozdział wcześniej<3
◇ ◇ ◇
- To tutaj - oznajmiłam wychylając się zza rogu budynku. Heizou oparł brodę na moim ramieniu i również zaczął przyglądać się miejscu docelowemu.
- Plan jest taki - wyszeptał mi do ucha, co trochę łaskotało - Ty idziesz pierwsza.
- Dlaczego? - zapytałam, chcąc się sprzeciwić.
- Kobiety mają pierwszeństwo - wymyślił na poczekaniu. - Musimy się rozdzielić.
- Niech Ci będzie - uległam.
- Będę tuż za tobą, więc nie bój się - zaczął mnie uspokajać, na co prychnęłam prześmiewczo i bez słowa ruszyłam w stronę nocnego klubu.
Przed wejściem kłębiło się sporo ludzi, ale to chyba normalne. W końcu jest to podobno najpopularniejszy bar w Shnezhnayi. Przecisnęłam się przez tłum i weszłam do środka, z determinacją wypisaną na twarzy.
Niepewnie stawiałam kolejne kroki, to miejsce było dla mnie nowością, a szczerze mówiąc już zaczęło mnie przerażać. Wnętrze klubu tętniło życiem, A dźwięki pulsującej muzyki wypełniały przestrzeń. Kolorowe światła odbijały się od wirujących postaci na parkiecie. Gdzie nie spojrzałam, wszyscy tańczyli, a na skórzanych sofach pod ścianą siedziały obmacywujące się pary. Ku mojemu przerażeniu tańczący tłum zaczął spychać mnie właśnie w ich stronę. Straciłam równowagę i wylądowałam na kolanach dziewczyny o prześlicznych, długich blond włosach. Jej oczy były zaczerwienione, chyba coś wdychała.
- Hej maleńka - dziewczyna jakby nigdy nic objęła moją talię ramieniem. - Aż tak na mnie lecisz?
- Przepraszam - odpowiedziałam szybko. To miejsce wyssało ze mnie całą moją pewność siebie.
- Ależ nic się nie stało skarbie! - przekonywała mnie.
"Skarbie". Do tej pory tylko Heizou się tak do mnie zwracał. Ciekawe, gdzie on teraz się podziewa? Może stchórzył i zostawił mnie tu samą? Nie, to napewno nie to. Pewnie jest gdzieś wśród tego tłumu.
Moje rozmyślania przerwała blondynka, na której kolanach nadal się znajdowałam.
- Wygodnie? - zapytała zalotnie.
- Och, przepraszam! - powiedziałam niezgrabnie próbując się podnieść, jednak ona mnie zatrzymała.
- Zostań jeszcze... - namawiała odgarniając moje włosy - Polubiłam cię, malutka - oznajmiła łaskocząc moją szyję swoim oddechem. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Okej, to zaczyna być mega dziwne.
- Wiesz, bardzo chętnie bym została, ale mój narzeczony czeka na mnie - wypaliłam. Boże, jaki narzeczony?
- Narzeczony? - powtórzyła podejrzliwie, ale puściła mnie, więc wstałam szybko i zaczęłam nerwowo poprawiać sukienkę oraz włosy.
- Tak właśnie - potwierdziłam nieprzekonywująco. - Miło było cię poznać - dodałam na odchodne i czym prędzej wmieszałam się w tańczący tłum.
Tutaj ludzie nie myślą o przestrzeni osobistej, o tym kogo dotykają, czy kto ich dotyka. To całkiem obrzydliwe. Już moje inazumiańskie slamsy są lepsze od tego.
W końcu udało mi się przecisnąć do baru. Jest tu trochę spokojniej, nawet znalazłam ostatnie wolne miejsce siedzące.
- Poproszę wodę - złożyłam zamówienie, gdy barman zapytał mnie o nie. Podał mi to o co prosiłam i odszedł by obsłużyć kolejnych klientów.
W końcu mogłam spokojnie odetchnąć. Obróciłam się tyłem do baru i w tłumie ludzi starałam się odszukać mezczyzny podobnego wyglądem do Wasilija, albo przynajmniej Heizou. Chciałam skończyć tą misję jak najszybciej, brzydziło mnie to miejsce i ci ludzie.
Nagle podeszła do mnie kolejna blondynka i zaczęła mówić coś o jakiejś grze.
- Nie, dzięki - odmówiłam, ale ona chyba nie przyjmuje takiej odpowiedzi.
- Jesteś turystką, prawda? - zgadła po mojej inazumiańskiej urodzie - Musisz skorzystać z wszystkich atrakcji tego miejsca!
- Nie, nie - pokręciłam głową. Jestem tu od dziesięciu minut i już atrakcji mi wystarczy.
- No dawaj - pociągnęła mnie za rękę, więc musiałam zejść ze stołka. - Obiecuję ci, że nie pożałujesz - przekonała mnie. Nie miałam siły oponować, chyba nigdy nie dałaby mi spokoju. Blondynka zawiązwła mi opaskę na oczy i popchała mnie przez skumulowanych roztańczonych ludzi. Już żałowałam.
Po drodze kilka osób zadrapało mnie paznokciem, zahaczyło o moje włosy lub stanęło mi na stopie. Zaraz nie wytrzymam. Miałam tylko nadzieję, że Heizou znalazł Jegora.
W końcu poczułam pod nogami schodki, a później dziewczyna zatrzymała mnie. Chyba trafiłyśmy na jakąś scenę.
- A oto nasi zawodnicy! - wykrzyknęła dziewczyna. Tłum stojący przed sceną zaczął wiwatować i gwizdać. W co najlepszego ja się wpakowałam? - Na początek wytłumaczę wam zasady - oznajmiła blondi gdy ludzie się uciszyli. - Ustawiona jest wieża z drewnianych klocków. Po kolei wyciągacie po jednym klocku, ale nie może to być klocek z samej góry. Na każdym klocku jest napisane zadanie, które ma wykonać osoba która go wyciągnęła. Jeśli gracz wykona zadanie dostaje punkt. A jeśli tego nie zrobi musi wypić kieliszek naszej sławnej ognistej wody.
Ludzie znów zaczęli wrzeszczeć z euforią, gdy ja przerażałam się tym, co za chwilę miało się zacząć. Dziewczyna zdjęła mi z oczu opaskę, a ja z zażenowaniem rozpoznałam, że po drugiej stronie stojącego przede mną stoliku z klockami, stoi równie zdezorientowany co ja Heizou. Posłałam mu męczeńskie spojrzenie, a on w odpowiedzi poruszył ustami jakby chciał powiedzieć "wytrzymaj". Nie możemy wzbudzać podejrzeń, a gdybyśmy w tej chwili zeszli ze sceny, to spowodowałoby to spore zamieszanie. Nie było wyboru. Musieliśmy grać. Jako pierwsza sięgnęłam po klocek i z łatwością go wyjęłam.
- Całus w policzek - przeczytałam głośno, bo tak kazała mi blondynka. Ja pierdolę. Wolałabym spasować, ale nie mogę, bo wtedy musiałabym się napić. Mam słabą głowę do alkoholu, a właśnie jestem w środku pracy, więc muszę zachować trzeźwość umysłu. Wyciągnęłam dłoń złapałam chłopaka za krawat (tym razem zielony, pasujący do jego oczu), pociągnęłam do siebie i dałam mu delikatnego całusa w policzek. Widownia zahuczała, a detektyw wyglądał na trochę speszonego.
- Spójrz prosto w oczy drugiej osobie i powiedz: „Mógłbym się z tobą kochać całą noc" - przeczytał i posłał mi zadziorne, lecz dyskretne spojrzenie. Teraz to się będzie ze mną droczyć. Nie przegapi takiej okazjii. - Mógłbym się z tobą kochać całą noc - powiedział przesadnie zmysłowym głosem, co brzmiało bardziej komicznie niż zmysłowo. Byłam mu za to wdzięczna.
- Zrób malinkę na szyji - wyciągnęłam kolejny klocek. No ja pierdolę! Spojrzałam najpierw na przyszykowane drinki z ognistą wodą, a potem na detektywa. Wydawał się mi współczuć. Wprawdzie lubił się droczyć, ale znał granice i nigdy do niczego by mnie nie zmusił. W przeciwieństwie do blondynki, która pchnęła mnie w jego stronę, nie mogąc doczekać się na moją decyzję.
- Przepraszam - wyszeptałam zawstydzona obejmujac jego szyję.
- W porządku - odpowiedział.
Przystawiłam usta do jego ciepłej kóry i zaczęłam robić malinkę. Czułam się dziwnie, trochę niekomfortowo, a trochę podekscytowana. Gdy skończyłam, na jego szyji pozostał różowy ślad, który był na tyle wysoko, że napewno będzie widoczny nawet jeśli Heizou założy koszulę z wysokim kołnierzem.
- Przekaż cukierka używając tylko ust - wyczytał z wyciągniętego z wieży klocka.
Blondynka wręczyła mu małego słodycza, więc szybko wykonaliśmy zadanie, intensywnie patrząc sobie w oczy. Te spojrzenia były mieszanką zdezorientowana, złości, speszenia, rozbawienia, zaniepokojenia i ekscytacji. Szybko przejęłam cukierka.
- Masz niebieskie oczy - zauważył. To krótkie zdanie cicho wypowiedziane wybrzmiało tak intymnie, że aż się zakrztusiłam. Shikanoin się roześmiał.
CZYTASZ
Skradła mi serce | Heizou x OC/reader
FanficNOWE ROZDZIAŁY W KAŻDY PONIEDZIAŁEK Sayuri to dziewiętnastoletnia dziewczyna należąca do marginesu społeczeństwa miasta Inazumy - jest intrygantką i złodziejką, dlatego nie dziwi fakt, że zainteresowała się nią policja. Heizou Shikanoin, dwudzie...