Kapłanki były bardzo wdzięczne za odnalezienie skradzionych artefaktów do tego stopnia, że postanowiły zorganizować festyn, jako gest podziękowań kierowanych w naszą stronę.
Pomimo chłodnej pogody tłum ludzi tłoczył się wokół barwnych straganów, grając w różne gry i próbując przysmaki serwowane na stoiskach z jedzeniem, rozgrzewając atmosferę.
Heizou kłaniał się grupie ludzi, która zawzięcie chwaliła jego odwagę i w sumie wszystko, bo musicie wiedzieć, że Heizou jest idealny. A przynajmniej za takiego mają go ludzie. Uśmiechał się do nich serdecznie, ale jego zielone oczy co i rusz spoglądały w moim kierunku. Kiedy miał wolną chwilę, bo ludzie na chwilkę ustąpili, podchodził do mnie, starając się nawiązać rozmowę.
- Hej, Sayuri, jak się bawisz? - zapytał, próbując zachować beztroski ton. Coś go niepokoiło, to dało się wyczuć.
- Było fajnie, dopóki jakiś śmieszny detektyw nie zaczął do mnie mówić - odparłam z zuchwałym uśmiechem. - Ale muszę przyznać, że chyba miałeś rację, co do przyjścia tutaj. Nie jest tak źle jak myślałam że będzie.
- Widzisz, ja zawsze mam rację.
- Chciałbyś - fuknęłam. Jednak mimo wszystko byłam wdzięczna za jego obecność i wsparcie. Chociaż jego charakter bywał trudny, wiedziałam, że zawsze mogę na niego liczyć.
Po całym dniu szaleństwa, gdy słońce zaczynało chować się za horyzontem, udałam się na obrzeża świątyni, by chwilę odpocząć od kłębiącego się na szczycie góry tłumu. Westchnęłam głęboko, ciesząc się chwilą wytchnienia. Odgłosy festynu brzmaly stłumione zza budynków świątyni. Stałam przy krawędzi zbocza i podziwiałam rozświetlone u jego stóp miasto. Nagle usłyszałam kroki, a potem dobrze znany mi głos detektywa casanovy.
- Więc to tutaj się ukrywała moja śliczna Sayuri - zaśmiał się Heizou stając obok mnie.
- Nie jestem przyzwyczajona do ciągłego gwaru, przecież wiesz - stwierdziłam.
- Wiem - przyznał. - Ale za chwilę zacznie się pokaz fajerwerków.
- Kapłanki miko nieźle się nakręciły - pokręciłam głową zadziwiona.
- Miło że doceniły nasz trud. A wracając do tematu fajerwerków... - sciszył głos i przysunął się bliżej. - Myślałem, że może chciałabyś je pooglądać ze mną - zaproponował pochylając się nade mną. Ujął moje dłonie. Był tak blisko, że moje serce zaczęło bić nienaturalnie szybko i nagle poczułam uderzającą we mnie falę gorącą.
- co robisz? - zapytałam drżącym tonem.
- próbuje cię pocałować - odparł szczerze.
- niby kto ci pozwolił na taki śmiały ruch?
- nie potrzebuję niczyjego pozwolenia. Przecież to ty pocałowałaś mnie wcześniej bez pozwolenia. I to dwa razy! Chyba teraz najwyższa pora, abym ci te pocałunki zwrócił, nie sądzisz?
Miałam ochotę się wyzwolić i odsunąć od siebie Heizou, ale coś w jego spojrzeniu i całym wyrazie twarzy sprawiło, że zatrzymałam się. Chociaż walczyłam z natłokiem emocji w swojej głowie, moje ciało stało się nagle niemal nieruchome. Heizou powoli zbliżył usta do moich, a ja poczułam, że nawet oddech mi zamarł. W ostatniej chwili, kiedy nasze usta prawie się zetknęły, odsunęłam się gwałtownie.
- Nie - wyszeptałam, czując, jak dreszcz przechodzi przez moje ciało. - To nie jest właściwy czas ani miejsce.
Heizou cofnął się, a jego wyraz twarzy zmienił się z zadziwienia na poczucie lekkiego zawodu. Nachylił się nieco w tył, jakby chciał zdystansować się od tego, co się wydarzyło.
- Przepraszam - powiedział, próbując ukryć zawód w swoim głosie.
- Nie chcę, żebyś miał złe wrażenia - dodałam, próbując złagodzić napięcie. - Po prostu... to wszystko jest dla mnie tak nowe... Nie jestem na to gotowa...
- Rozumiem - powiedział spokojnie. Z jego oczu zniknął zawód, a pojawiło się speszenie. - Nie chciałem cię zaskoczyć. Powinieniem być bardziej delikatny w moich działaniach. Przepraszam za moje zachowanie.
Nagle zdałam sobie sprawę, że ta sytuacja bardzo skomplikowała naszą wcześniejszą relację. Jako detektyw, Heizou był zawsze pewny siebie, zdecydowany i twardy. Ale teraz, gdy patrzyłam na niego, zobaczyłam w nim człowieka z wątpliwościami, który starał się zrozumieć moje uczucia. Chociaż cała ta sytuacja sprawiła, że poczułam się zagubiona, wewnętrzna siła skłoniła mnie do wyrażenia swoich uczuć.
- Heizou, to nie oznacza, że nie chcę cię bliżej poznać - powiedziałam ostrożnie. - Ale musimy zbudować to powoli...
- Rozumiem - powiedział patrząc na mnie intensywnie. - Jestem gotowy poczekać. Twoje uczucia są dla mnie najważniejsze.
Zmysły sprawiły, że poczułam delikatne uniesienie, które pojawiło się między nami. Chwilę patrzyliśmy na siebie w porozumiewawczej ciszy, która po chwili została zagłuszona przez dźwięki ogłaszające rozpoczęcie pokazu fajerwerków
Kątem oka widziałam jak kolorowe ognie rozświetlały nocne niebo, ale mój wzrok nie oderwał się od twarzy detektywa. Heizou wyciągnął dłoń i podniósł mój podbródek, kierując moją twarz w stronę fajerwerków.
Patrz na niebo, a nie na mnie - powiedział, a jego oczy lśniły radością. Chyba poczuł się trochę zawstydzony tym, jak bezwstydnie się na niego gapiłam. - To piękne, prawda?
Spędziliśmy resztę wieczoru, ciesząc się razem fajerwerkami i rozmawiając o niczym i o wszystkim. Po tym, jak ostatni fajerwerk wybuchł w pięknej eksplozji barw, Heizou wziął moją dłoń w swoją i uścisnął lekko, jakby chciał zapewnić, że jest tam dla mnie.
CZYTASZ
Skradła mi serce | Heizou x OC/reader
FanfictionNOWE ROZDZIAŁY W KAŻDY PONIEDZIAŁEK Sayuri to dziewiętnastoletnia dziewczyna należąca do marginesu społeczeństwa miasta Inazumy - jest intrygantką i złodziejką, dlatego nie dziwi fakt, że zainteresowała się nią policja. Heizou Shikanoin, dwudzie...