Rozdział 8

2.4K 135 13
                                    

Noah

O dziwo Colton odpuścił i od kilku dni miałem wrażenie jakby odpuścił kompletnie temat moich zaręczyn z jego siostrą.

Pracowaliśmy tak jak zawsze. Sprawa hotelu w dzielnicy Greenwich Village była poważna. Księgowa oszukiwała nas w rachunkach, a menadżer przedstawił nam umowy, które nie były podpisane przez pracowników. Na całe szczęście nie mamy namieszane w podatkach, ale i tak zleciłem zewnętrznej firmie by to sprawdzili dokładnie.

Umowy z pracownikami zostały podpisane na nowo i Colton wypłacił im różnicę, którą powinni dostać, gdy pracowali na poprzednich umowach.

Oczywiście menadżer i księgowa zostali zwolnieni, nie mogą opuszczać miasta, ponieważ sprawa została zgłoszona na policje i idziemy na ścieżkę sądową. Pieniądze które były pobierane na świadczenia i premie pracowników, trafiały do ich kieszeni. Będą musieli oddać dużą sumę pieniędzy, ponieważ mam zamiar wygrać w sądzie. To będzie teraz mój priorytet i im nie odpuszczę.

-Noah... - Z myśli wyrwała mnie Anna. – Zabrałeś mnie do salonu samochodowego...

-Trafne spostrzeżenie. Potrzebujesz samochodu, twój już został odholowany na złomowisko.

-Ale to są nowe samochody... Czy ty jako student miałeś samochód z salonu?

-Tak. – Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – Kupił mi przyjaciel, dla którego niedługo także będziesz pracować.

-To wspaniałomyślnie z jego strony, ale ja nie przyjmę tak drogiego prezentu.

-Chcesz kupić używany?

-W przystępnej cenie.

-Dobrze... Na prywatnym parkingu mam mercedesa, którym nie jeździłem od roku. Przeglądy są robione na bieżąco, więc możesz normalnie ruszyć w drogę.

-Twój mercedes nie jest jakiś tani sprzed 10 lat, co nie?

-Ma 3 lata.

-Noah...

-Albo on, albo wybierzemy któryś z tych.

-Uparty jesteś. – Westchnęła.

-Moje zwierzęta powinny jeździć w godnych warunkach. Przyzwyczaiłem je do luksusu.

Zaśmiała się na moje słowa.

-Co racja to racja... W takim razie biorę twojego mercedesa.

-Dobra decyzja. – Może wtedy nikt nie będzie jej dokuczał na zajęciach.

Robię się stary, ale naprawdę pomoc tej dziewczynie stało się moją misją. Ja taką pomoc uzyskałem i dzisiaj żyje jak elita. Jeśli mogę odmienić komuś życie, mam zamiar to zrobić.

Próbowałem odmienić życie mojej rodziny, ale szybko przekonałem się, że oni oczekiwali napływ gotówki i mieli zamiar siedzieć na kanapie i tylko z tego korzystać.

Dostałem od sióstr w twarz, gdy zacząłem się sprzeciwiać. Uważały, że mam je wspierać, bo one mają dzieci, a ich partnerzy zamiast znaleźć pracę to siedzieli w domu i upijali mordy.

Odciąłem się od nich. Przez długi czas grozili mi, nawet próbowali włamać się do mojego mieszkania. Przychodzili do pracy. To był koszmar, ale Colton mnie wspierał i pomógł się ich pozbyć.

Takiego przyjaciela szukać ze świecą.





-Brakuje mi u ciebie makaronu. – Powiedziała Anna, gdy byliśmy na zakupach spożywczych. – Robię świetny sos bolognese! Wystarczy słoik sosu i gotowe!

Zaręczeni pod przykrywkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz