Camilla
Noah obserwował mnie jak wypijam całą puszkę Dr Pepper'a, kompletnie się tym nie przejmując, beknęłam i wróciłam do jedzenia frytek. Przyjęcie zaręczynowe zbliżało się wielkimi krokami i niestety wszystko było na mojej głowie. Na całe szczęście pomagały mi w tym Kelly, Avery i nawet Anna.
-Ktoś tu chyba potrzebował cukru. – Powiedział Noah który kroił swojego hamburgera nożem.
-Możesz jeść normalnie?
-To jest garnitur od Armaniego, nie mam zamiaru go pobrudzić sosem majonezowym. Raz Avery miała cały tyłek w tym sosie, gdy ją wyczyściliśmy choć trochę, to zeschnięty sos wyglądał jak ślady od spermy.
-Jezu... Mógłbyś mówić, że to mojego brata.
-Mam ochotę cię zamordować.
-Wybacz. W ogóle nawet nie wiem co tu robię! Powinnam zajmować się planowaniem naszego przyjęcia!
-Rozumiem, ale z tego wszystkiego zapomniałaś jeść.
-Zauważyłeś?
-Oczywiście. Camilla... Nie chce by twój brat mnie zabił, gdy gdzieś mi zemdlejesz.
-Przyjęcie samo się nie zorganizuje... - A już miałam nadzieje, że się o mnie martwił, ale oczywiście chodziło tu o mojego brata.
-Dlaczego nie zatrudniłaś od tego odpowiednich ludzi? Przecież bym zapłacił.
-Mam pieniądze, pewnie nawet więcej niż ty. Jesteś tylko adwokatem, a ja właścicielką dobrze prosperującej firmy.
-Gratuluje. – O dziwo go tym nie uraziłam. – A ja jestem współwłaścicielem kilku restauracji, a nawet jednego hotelu.
-S-Słucham?
-Twój brat docenia moją pracę i szczerze nawet nie wiedziałem, myślałem, że jestem współwłaścicielem tylko jednej restauracji. Chyba kiepski ze mnie szef, jeśli nawet nie wiem, że połowa należy do mnie... Ale pieniądze się zgadzają, więc...
-Świetnie... Pewnie jesteś bogatszy niż ja...
-Przynajmniej nie będą mówić, że żenię się z tobą dla pieniędzy.
-Spokojnie, do ślubu nie dojdzie... Nie narażę cię na taki wydatek.
-Mi to już różnicy nie robi. Jak ma się wszystko walić to niech się wali.
-Związek ze mną byłby aż tak zły?
-Jest zły, ponieważ muszę zachowywać się jak zakochany mężczyzna, okazywać ci uczucia, dotykać cię, a jednocześnie nie mogę przekroczyć pewnej granicy. Jestem tylko mężczyzną...
-To idź do baru, wybierz jakąś ładną kobietę i zaspokój swoje potrzeby!
-Nie jestem mężczyzną, który zdradza swoje partnerki. – Odłożył nóż z widelcem na bok i spojrzał na mnie z podniesioną brwią. – Czekaj... Czy ty mnie zdradzasz?
-Co?! Nie! Od zaręczyn nie byłam z innym mężczyzną!
-To dobrze, oczekuje wierności.
-Ja także!
-I masz ją zapewnioną.
-Może to błąd? Przestaniemy widzieć co jest prawdą a co fikcją...
-Najwyżej zostaniesz moją żoną.
-I co? Po piątym dziecku stwierdzimy, że to czas powiedzieć wszystkim, że kłamaliśmy?
Prychnął.
CZYTASZ
Zaręczeni pod przykrywką
RomanceOna: Bogata, pewna siebie, właścicielka dobrze prosperującej firmy. Camilla od zawsze ma wszystko, od pożądanego nazwiska po wielki majątek. Piękna i ponętna, wielu do niej wzdycha. Lecz ma sekret, uczucia które ukrywa od wielu lat. Od zawsze kocha...