Rozdział 11 - Chociaż skłam

124 10 5
                                    

Odkąd Hermiona zemdlała minęło kilka dobrych godzin. Już dawno skończyły się wszystkie lekcje a uczniowie właśnie zbierali się w wielkiej sali na kolację. Przyjaciele Hermiony z niepokojem zauważyli iż ich przyjaciółka, nie dość, że nie pojawiła się na pozostałych zajęciach to i również nie przyszła na posiłek. Szybko spostrzegli, że nie pojawił się na nim również i profesor Snape. Był on przecież ostatnią osobą, który widział Hermionę przed jej zniknięciem. Zaniepokojeni Harry i Ron postanowili, że niezwłocznie pójdą jej szukać jednak powstrzymała ich przed tym Ginny. Dziewczyna spodziewała się, że zniknęła razem z profesorem i na pewno jest z nim bezpieczna.

******

Hermiona ocknęła się, jednak znajdowała się w nieznanym jej dotąd miejscu. Leżała przykryta kołdrą na miękkim materacu, w dużym łóżku. Nie było to jej łóżko. Rozejrzała się po pomieszczeniu jednak przy zbyt gwałtownym poderwaniu się do siadu wróciły jej mdlące zawroty głowy.

- Spokojnie, nie wstawaj tak szybko bo znowu zemdlejesz. - Usłyszała znajomy, głęboki i nieco szorstki głos dobiegający z drugiego końca pokoju. Był to Severus, ten prawdziwy. Siedział wygodnie w fotelu z okularami na swoim długim, charakterystycznym nosie. W ręku trzymał kilka stron pergaminowych kartek, którymi uprzednio dziewczyna rzuciła mu w twarz.

- Gdzie ja jestem? Co się stało?- Spytała zmieszana łapiąc się za głowę.

- W mojej sypialni. Zemdlałaś, Granger. Nie mogłem cię zostawić na zimnej posadzce w sali a do twojego dormitorium nie mam wstępu. Zabrałem cię tutaj licząc, że szybko oprzytomniejesz jednak byłaś nieprzytomna przez kilka godzin. Jeszcze chwila i planowałem cię zanieść do skrzydła szpitalnego. - Odparł ze spokojem w głosie.

- Czemu od razu mnie tam nie zasniosłeś?.. znaczy nie zaniósł mnie Pan. - Poprawiła się. Z przyzwyczajenia mówiła do niego po imieniu, jednak skoro ich bliska relacja była niczym więcej a jedynie iluzią, nie miała przecież już do tego prawa.

Severus zignorował jej pomyłkę w tytule. Nie chciał dokładać jej cierpienia kolejnym karceniem. Mimo wszystko zrobiło mu się jej żal. Została podle oszukana i wykorzystana.

- Tylko zemdlałaś. Gdybym od razu zaniósł cię do skrzydła, na pewno wywołałoby to niepożądane zamieszanie. Madame Poppy Pomfrey, z pewnością miałaby wiele pytań odnośnie przyczyny twojego stanu.- Wyjawił, odkładając na bok przeczytane przed chwilą listy.

Ich treść była niezwykle niepokojąca, zarówno jak i charakter pisma jakim były one zapisane. Był niemalże identyczny co jego własny. Nic dziwnego, że dziewczyna dała się na to nabrać.

Hermiona rozejrzała się po pomieszczeniu, tak jakby chciała zapamiętać każdy jego kąt. Sypialnia Severusa urządzona była w ciemnych tonacjach głębokiej, ciemnej zieleni oraz czerni. Nic dziwnego, w końcu to Ślizgon. Łóżko w którym aktualnie się znajdowała, okryte było satynową czarną pościelą.

Przyjemne.- Pomyślała wodząc dłonią po delikatnym prześcieradle.

Zdziwiło ją to, że mężczyzna ułożył ją w swoim własnym łóżku. Skoro to prawdziwy Severus, taka troska i zaufanie było czymś do niego niepodobnym. W końcu łóżko to bardzo intymne i prywatne miejsce.

- Granger.- Zaczął podnosząc się z fotela by następnie usiąść obok niej na skraju łóżka.

- Dlaczego pozwoliłaś się tak oszukać?- Spytał obawiając się odpowiedzi. Domyślał się co może usłyszeć.

- Ja.- Zaczęła czując przeraźliwy wstyd. Wciąż nie do końca wiedziała jak ma na to wszystko reagować. Z jednej strony chciała krzyczeć, płakać a nawet śmiać się z własnej głupoty, ale z drugiej była kompletnie otumaniona.

To nie Ja //Sevmione//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz