Rozdział 13 - Prośba o pomoc

110 15 6
                                    

Profesor Snape i Hermiona uzgodnili, że wybiorą się do zaufanej profesor Mcgonagall, prosić o pomoc, zaraz po obiedzie. Granie na zwłokę byłoby niemądrym posunięciem. Obydwoje chcieli jak najszybciej rozwiązać sprawę.

Po rozmowie w sali, Severus puścił dziewczynę przodem by doszła do Wielkiej Sali sama. Wciąż nie wiedzieli, kim jest aferał, podszywający się pod Snape'a. Równie dobrze mógłby to być ktoś z uczniów bądź pracowników Hogwartu. Dla dobra sprawy nie powinni pokazywać się publicznie w swoim towarzystwie. To mogłoby nakłonić oszusta do wycofania się, w wyniku czego szanse na złapanie go spadłyby do zera. Od razu domyśliłby się, że poznali prawdę o przekręcie i zniknąłby im sprzed nosa.

Hermiona czuła jakby miała się za moment rozpłakać. Cały jej świat runął w zalewie jednej chwili. Strasznie żałowała, że dała się zwieść. Gdyby tylko nie odpisała na pierwszy list w trakcie wakacji, nie musiałaby się teraz z tym wszystkim mierzyć.

Weszła do Wielkiej Sali i bez słowa zasiadła przy stole biesiadnym.

- Hermiona wszystko w porządku? Snape nie powinien się aż tak wściekać. Przecież nie masz kontoli nad tym kiedy ktoś Ci wysyła sowę. - Odezwał się Ron, będąc święcie przekonany, że profesor wkurzył się przez to, że do sali wleciała sowa, zakłócając przy tym pisanie testu. Nie miał pojęcia jaki był prawdziwy powód.

- Nie gadajmy o tym... Nie mam teraz na to siły.- Odparła zrezygnowana Granger. Nie chciała przyznawać się przed resztą jaką była prawda.

Hermiona odwróciła się przez ramię by spojrzeć na profesora Snape'a, który właśnie zasiadł przy stole nauczycielskim. Mężczyzna spojrzał na nią i dyskretnie kiwną głową zachęcając by zjadła cokolwiek. Jednak ona nie była w stanie nic wcisnąć do ust bez poczucia mdłości. Stres zżerał ją od środka.

Przez ostatnie parę dni przyjaciele Miony, zaalarmowani jej dziwnym zachowaniem zaczęli poważnie się o nią martwić. Wszystko zaczęło się od powrotu do szkoły. Wpierw dziewczyna chodziła cała w skowronkach a teraz tak nagły spadek humoru, był co najmniej niepokojący. Nawet Ginny nie wiedziała o co chodzi. Chciała się o to spytać zaraz po obiedzie, jednak dziewczyna ulotniła się z sali niezauważona.

******
Hermiona, zgodnie z umową czekała pod salą transmutacji, profesor Mcgonagall. Severus poprosił Minerwę o rozmowę, w trakcie posiłku, dlatego zaraz po obiedzie przyszli w parze.
Kobieta wpuściła mistrza eliksirów oraz ucznia swojego domu do sali.

- Severusie, wytłumacz proszę o co chodzi. Znowu nękasz moich Gryffonów?- Spytała pani profesor, widząc posępne miny tej dwójki.

- Minerwo, przychodzimy z dość... delikatną sprawą. Dlatego chciałbym prosić cię o wyrozumiałość i dyskrecję.- Snape przejął inicjatywę, chcąc odciążyć od tego Hermionę.

- Rozumiem. Więc słucham.- Kobieta przybrała wyrozumiałą i lekko zmartwioną minę. Domyślała się, że nie chodzi tu o kolejne, zwykłe pouczenie ucznia a poważniejszy problem.

- Nawet nie wiem od czego zacząć... chodzi o to, że - Severus próbował dobrać słowa tak by jak najlepiej przestawić sytuację, jednak Hermiona wbiła się mu w pół słowa.

- Chodzi o to, że ktoś podszywa się pod profesora Snape'a! - W przypływie odwagi, a może raczej przez zmęczenie całym zdarzeniem Hermiona postanowiła bez ogródek opowiedzieć o wszystkim. Nawet Severus nie wiedział dokładnie od czego to wszystko się zaczęło. Nie miała okazji jeszcze mu o tym powiedzieć a mężczyzna, całe szczęście nie naciskał na nią by dowiedzieć się prawdy.

- Podszywa się? W jakim sensie?- Spytała zdziwniona profesor.

- Wszystko zaczęło się od tego..., że ja... - Tak ciężko było jej się do tego przyznać. Była onieśmielona nie tyle co panią profesor Mcgonagall a samym Severusem.

- Ja zakochałam się w Panu Snape. Już od roku coś do niego czułam. Z początku było to bardzo niewinne i nieszkodliwe ale byłam świadoma jak bardzo jest to nie na miejscu. W trakcie wakacji, myślałam, że to minie. W końcu było to zwyczajne zauroczenie. Myślałam, że czas kiedy nie będę widywać profesora mnie wyzwoli. I z początku tak było do momentu kiedy dostałam list... List zaadresowany był od kogoś podającego się za Severusa Snape'a. Rozważałam czy nie jest to jakiś głupi żart ale wiele czynników wpłynęło na to, że w końcu dałam się zwieść. - Poliki Hermiony płonęły wstydem niczym rozżarzone węgliki.

Severus spiął się słysząc po raz kolejny wyznanie dziewczyny. Za każdym razem był to dla niego szok. Przez obecność Minerwy, z niewiadomych przyczyn poczuł się winny. Tak jakby to on zrobił coś złego. A w końcu nie miał wpływu na uczucia nastolatki. Mimo wszystko czuł się za to odpowiedzialny. I to w zły sposób.

Mcgonagall rozszerzyła oczy ze zdumienia. W ciągu swojego życia widziała już wiele niezrozumiałych zdarzeń ale żeby ktokolwiek i to jeszcze uczeń zakochał się w zapyziałym nietoperzu?!
Jednakże Severus uprzedził ją, że przychodzą z bardzo delikatną sprawą a ona obiecała wyrozumiałość. Dlatego też kobieta starała się zapanować nad mimiką twarzy by ukryć swoje zaskoczenie.

- Wspomniałaś o listach. Mogę spytać jakiego charakteru to były wiadomości?- Spytała na co Hermiona wyjęła z torby plik zapisanych pergaminów i podała je kobiecie.

Mcgonagall przejęła od niej kartki i zaczęła czytać. Nawet na jej twarzy wyskoczył rumieniec.

- Ale to nie wszystko. Po powrocie do Hogwartu, Hermiona wspomniała, że spotykała się ze mną i jak możesz się domyślać Minerwo nie były to zwykle spotkania. Uogólniając, wielokrotnie odbywała stosunek z kimś kto jak podejrzewam użył eliksiru wielosokowego. Zauważyłem, że wraz z początkiem roku, zapasy składników, potrzebnych do uważenia tego wywaru zaczęły znikać. - Wtrącił profesor Snape.

- To rzeczywiście poważna sytuacja. - Kobieta spojrzała podejrzliwie na mężczyznę.

- Dlatego postanowiliśmy zwrócić się o pomoc do ciebie. - Severus widząc jak kobieta podejrzliwie na niego patrzy, przybrał poważną minę.

- Severusie, odnoszę wrażenie, że przyszedłeś do mnie by szukać sprzymierzeńca. Mam nadzieję, że się mylę. - Odparła. Dobrze wiedziała, że Snape był kiedyś śmierciożercą. Wiedziała, że potrafi być dwulicowy i podstępny, mimo iż Albus Dumbledore bardzo mu ufał.

- Minerwo, co to za chore komfabulacje?! Czy ty próbujesz insynuować, że to ja tak podle wykorzystałem pannę Granger?!- Severus wyraźnie podniosł ton głosu. To było niedorzeczne!

- Nie wiem, Severusie. Twoja przeszłość potwierdza, że jesteś zdolny do podwójnego życia. - Oznajmiła z zaskakującym spokojem ale i powagą w głosie.

Mężczyzna wykrzywił twarz w złości po czym bez słowa wyszedł z sali zatrzaskując za sobą drzwi.

Hermiona stała jak wyryta, nie rozumiejąc co się właśnie wydarzyło.

- Hermiona jesteś pewna, że rzeczywiście ktoś się podszywa pod profesora Snape'a? Mało kto z uczniów potrafi samodzielnie wykonać eliksir wielosokowy. Nawet uczniowie siódmego roku mają problem z wykonaniem go. Mógłby go zrobić tylko ktoś doświadczony. A zapewniam cię, nikt z kadry nie dopuściłby się do czegoś takiego. Nie bez powodu Severus Snape nazywany jest mistrzem eliksirów. Poza tym tylko on ma wstęp do składziku ze składnikami.- Mcgonagall podeszła do dziewczyny chcąc ją jakoś udobruchać.

- Jak... Jak pani śmie! Profesor Snape przyszedł do pani w zaufaniu licząc na pomoc a pani go oskarża?! Jestem pewna, że to nie był on!- Hermiona wykrzyczała poprzez łzy i również opuściła salę oburzona podejrzeniami kobiety.

Zaraz po wyjściu, próbowała odnaleźć mężczyznę aby z nim porozmawiać jednak, mimo że wyszedł dosłownie chwilę przed nią nie mogła go zlokalizować.

Postanowiła więc poczekać do wieczora i odwiedzić go w jego prywatnym gabinecie. Byli zdani na siebie.

-------------------------------------------------------------

Hej hej, udało mi się skończyć rozdział szybciej niż myślałam, mam nadzieję, że również się cieszycie:)

Częstujcie się 🧇🍦🍮🍩

To nie Ja //Sevmione//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz