Rozdział XVII

3.1K 301 11
                                    

Rozdział XVII

Madison

Lubiłam spontaniczność. Kiedyś nawet mogłabym powiedzieć, że dużą część życia opierałam właśnie na spontaniczności. Dopiero dojrzewanie i dorosłość zmusiły mnie to planowania i wzniesienia się na wyżyny logistyki czy ogarnięcia. I teraz szczerze żałowałam, że nie miałam czasu na ustalenie scenariusza. Bo nie mieliśmy ani sekundy na przygotowanie się do tej rozmowy, a teraz wiedziałam, że Callie nie odpuści. Nie, kiedy jej tatuś przestał być wyimaginowaną postacią. Dlatego wróciliśmy do domu i teraz siedziałam obok Evana na kanapie całkowicie niezdecydowana i przerażona. Callie siedziała po jego drugiej stronie i patrzyła na niego jak na swojego bohatera.

- Gdzie byłeś? Dlaczego cię nie było z mamusią i ze mną?

Serce mi pękało słysząc jej cichy głosik. Nie miałam pojęcia co mam jej powiedzieć i jak wytłumaczyć całą tą chorą sytuację. Moje ręce zaczęły się trząść z nerwów i choć próbowałam otworzyć usta nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Coś ciepłego dotknęło moich dłoni, spojrzałam zaskoczona na męską dłoń i smukłe palce, które złączyły się z moimi. Podniosłam wzrok na Evana. Patrzył na mnie z nieokreślonym wyrazem twarzy, ale wystarczył ten niewielki dotyk z jego strony, a moje nerwy opadły. Strach odszedł, ale serce wciąż biło szybko i nierówno, tym razem jednak z zupełnie innego powodu. Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy, a w końcu odwrócił się do Callie, nie puszczając moich dłoni.

- Między twoją mamą, a mną doszło do nieporozumienia, mała. Dorośli czasami... mają problemy z powiedzeniem sobie ważnych rzeczy, wiesz? I ja właśnie tak miałem. Nie potrafiłem powiedzieć twojej mamie czegoś ważnego. A potem musiałem wyjechać do pracy za granicę. Twoja mama bardzo chciała mnie znaleźć, ale to nie było łatwe.

- Czego jej nie powiedziałeś?

- Wielu rzeczy, Callie – powiedział cicho, a jego kciuk zaczął kreślić małe kółka na moich kostkach wywołując dreszcze. – Ale najważniejsze, że teraz jestem obok was.

- I teraz możesz jej to już powiedzieć?

Evan zawahał się, a ja bałam się tego co może powiedzieć dalej. Bo moje głupie serce nie wytrzymałoby, gdyby w tym momencie powiedział cokolwiek co dotyczyło naszej relacji. Jeżeli dałby mi choć skrawek nadziei. Nie.

- Już sobie to powiedzieliśmy, małpko – wtrąciłam uśmiechając się do niej lekko. – Teraz już będziesz miała nas oboje blisko.

Callie podniosła się klękając na kanapie i zbliżając się do Evana. Objął ją drugą ręką, a ona zarzuciła mu ramiona na szyję. Bez problemu posadził ją sobie na kolanach, a gdy jej uśmiechnięta twarz spotkała się z moją serce omal mi nie wyskoczyło z piersi. Zacisnęłam wargi, by powstrzymać kolejną falę łez.

- Kocham cię, mamusiu – powiedziała Callie odrywając się od Evana i przytulając do mnie. - I ciebie też kocham, tatusiu. 

Nie udało mi się powstrzymać pojedynczej łzy. Ale Callie jej nie zauważyła, bo ukryła twarz na moim ramieniu nieporadnie przytulając nasz oboje. Ponad jej głową spojrzenie moje i Evana spotkało się. 

- Ja też cię kocham. 

I przez sekundę naprawdę nie wiedziałam czy mówi do Callie, czy do mnie. 

***

Nie mogę się zakochać.

To powinno być moje nowe motto.

Tylko ciężko jest żyć w zgodzie z nim, kiedy obserwuje się mężczyznę, którego kiedyś kochało się całym swoim sercem. A jeszcze ciężej jest patrzeć jak bawi się z naszą córką. Nie mówiąc już o tym, że niemal niemożliwym jest nie zakochać się w nim, gdy okazuje jej troskę, czułość i spędza z nią każdą wolną chwilę. Nawet jeżeli to on był odpowiedzialny za złamanie mojego serca w pierwszej kolejności.

Grimm Reapers MC #5 Rider | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz