Rozdział I

3.4K 290 22
                                    

Rozdział I

Madison

Byłam zmęczona, wściekła i głodna. Z tego wszystkiego rozbolała mnie głowa i moją jedyną nadzieją było to, że po powrocie do domu będę mogła wziąć coś przeciwbólowego i położyć się na drzemkę. Zanim jednak to miało nastąpić czekała mnie kolejna, ostateczną rozmowa w sprawie mojej pracy. Dwa miesiące temu, znajoma ze studiów przekazała mi, że będzie przeprowadzać się wraz z narzeczonym do Chicago i zwalnia posadę nauczycielki w szkole średniej. I choć wolałabym uczyć znów w szkole podstawowej nie miałam zamiaru zaglądać darowanemu koniowi w zęby. Nawet jeżeli przyjęcie tej posady wiązało się z przeprowadzką w połowie roku szkolnego w samym środku zimy. Potrzebowałam zmiany na już, więc zagryzłam zęby i przeleciałam niemal pół kraju, gdy tylko dostałam zielone światło. Nawet perspektywa spędzenia świąt w innym miejscu niż przy rodzinny stole nie bolała mnie jakoś specjalnie. Nie żałowałam tej decyzji ani razu, ale w tej chwili, cóż. 

Miasteczko w którym wylądowałam tydzień temu było urokliwe, osobliwe i miało w sobie jakiś spokój, który od razu na mnie podziałał. To co jednak nie przypadło mi póki co do gustu to szkoła w której miałam podjąć pracę. Przeszłam już pomyślnie dwuetapową rekrutacją online, a teraz od czterdziestu minut czekałam na rozmowę z dyrektorem placówki. Kimkolwiek był, nie śpieszył się specjalnie, by przyjąć nową nauczycielką. Odetchnęłam i pokręciłam się niecierpliwie na krześle, dyskretnie zerkając na zegarek nad biurkiem sekretarki. Ta spojrzała tylko na mnie krytycznie, jakby oceniała moją zdolność do podjęcia tej pracy na podstawie eleganckiego garnitury jaki ubrałam. Nie byłam niecierpliwa, w zasadzie miałam niemal niekończące się pokłady tej cnoty, ale to już zaczynało być bezczelne i nieprofesjonalne. Miałam już odezwać się do kobiety, kiedy drzwi do gabinetu otworzyły się i pojawiła się w nich wysoka rudowłosa kobieta. Zmierzyła mnie uważnym spojrzeniem i zadzierając wysoko nos przeszła obok mnie prosto do sekretarki. Zanim usłyszałam o czym we dwie zaczęły szczebiotać, w drzwiach gabinetu stanął wysoki mężczyzna. Na moje oko był pewnie kilka lat starszy ode mnie, całkiem miły z wyglądu, z ładnie ułożonymi włosami w kolorze pszenicy i delikatnym zarostem na dość kształtnej szczęce. Zmierzył mnie od góry do dołu, gdy podniosłam się i zrobił dwa kroki do przodu.

– Panna Crowley? Proszę mi wybaczyć to opóźnienie, ale wynikły niespodziewane komplikację z naszym funduszem remontowym – powiedział wyciągając do mnie dłoń. - James Fitzgerald, jestem dyrektorem szkoły.

– Madison Crowley, miło w końcu poznać pana osobiście – posłałam mu uśmiech, mając nadzieję, że nie wygląda na zbyt wymuszony.

– Zapraszam – wskazał mi dłonią gabinet i przepuścił przodem.

Pokój był urządzony w prosty, klasyczny sposób. Oprócz dużego biurka i pokaźnej biblioteczki znajdowała się tutaj kanapa w czarnym kolorze i niewielki drewniany stolik na którym stała karafka z wodą.

– Mam wodę, ale jeśli pani chce poproszę Annę o zrobienie kawy albo herbaty – powiedział zajmując miejsce na krześle za biurkiem, dopiero w momencie, gdy ja usiadłam.

– Nie trzeba, dziękuję bardzo.

– Dobrze, w takim razie, panno Crowley – zaczął i sięgnął po teczkę leżącą na biurku. - Cieszę się niezmiernie, że osoba z takim doświadczeniem zajmie miejsce panny Bonett. Claire wyrażała się o pani w samych superlatywach i muszę przyznać, że po naszej ostatniej rozmowie również jestem pod wrażeniem pani osiągnięć.

Spuściłam wzrok wcale nie sztucznie speszona. Nie lubiłam, gdy ludzie mnie chwalili. Od zawsze miałam problem z przyjmowaniem komplementów i pochwał. Albo się rumieniłam jak głupia, albo zaczynałam reagować emocjonalnie gotowa się rozpłakać. Może miało to związek z moją małą pewnością siebie, a może z wychowaniem. Nie miało to znaczenia, po prostu ciągle krępowałam się w takich sytuacjach.

Grimm Reapers MC #5 Rider | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz