Rozdział XXI
Madison
Siedziałam patrząc na Evana i nie bardzo wiedziałam co mam odpowiedzieć na to wszystko. Odchrząknęłam i zerknęłam na Aleksa, który opierał się o kominek z zamyśloną miną. Nie wydawał się ani odrobinę zaskoczony tym o czym mówił Evan. Mogłam się domyślić, że gdy powiedział, że jedzie do sklepu w rzeczywistości pojechał do niego i jakimś cudem zmusił go do powiedzenia wszystkiego. I rozumiałam to. Gdy ten policjant zatrzymał nas na parkingu widziałam, że Evan był krok od wybuchu, co jeszcze bardziej pokazywało mi jak bardzo się zmienił przez te lata. Kiedyś był najspokojniejszym, najsłodszym mężczyzną jakiego znałam.
- Wrobili was? – Zapytałam czując, że cisza przeciąga się. – Znaczy ktoś wam coś podrzucił, a potem on zrobił przeszukanie?
- Tak.
Teraz jego nagłe wyjście wtedy miało sens. Widziałam jak bardzo związany jest ze swoimi przyjaciółmi i nie wątpiłam, że gdyby zaszła konieczność oddałby dla nich życie. Gdyby coś groziło Aleksowi sama ruszyłabym od razu lotnisko, by łapać samolot.
- Ale w momencie pojawienia się Tuckera tylko jakimś dziwacznym zrządzeniem losu Dani była akurat w pracy, a auto w którym schowane były dragi na szpitalnym parkingu – sprecyzował.
- I nie wiecie kto?
- Wiemy – powiedział kiwając głową powoli. – Sin już się tym zajmuje, bo to on położył tamtą sprawę.
Przez chwilę jego twarz przybrała mroczny, ostry wyraz, a po moim ciele przebiegł dreszcz strachu. Nie wiem dlaczego, ale chyba nie chciałam wiedzieć w jaki sposób Sin może się zajmować czymkolwiek. Mężczyzna mnie wciąż przerażał, choć widziałam go ledwie kilka razy. Evan przez sekundę wyglądał jakby w jego głowie pojawiła się jakaś nowa myśl, ale wyraźnie odrzucił ją. Skupił na mnie wzrok, a moje ciało napięło się od siły jego spojrzenia.
- Mówię wam to, bo zależy mi na waszym bezpieczeństwie, Didi – powiedział pochylając się do przodu, a jego dłoń spoczęła na mojej. – Dopóki sprawa nie dojdzie do końca, będziecie potrzebowały ochrony.
- Co?
- Tucker widział was ze mną – dodał ostrzej. – I możliwe, że nic z tym nie zrobi, ale nie mam zamiaru czekać, żeby się tego dowiedzieć.
- Jaka ochrona, Evan? Naprawdę sądzisz, że sam szeryf może coś nam zrobić? Przecież to głupie.
Ok, rozumiałam, że może wpakował się w jakieś nielegalne interesy. Może nawet był skorumpowany i tak dalej. Wierzyłam w to co mówi Evan, ale to wydawało się lekko przesadzone. I po raz kolejny w mojej głowie pojawiła się myśl w co ja się do diabła wpakowałam. I czy na pewno chcę wychowywać córkę w takim miejscu? Evan musiał wyczuć moje zmieniające się nastroje, bo znalazł się jeszcze bliżej mnie mocniej zaciskając palce na mojej dłoni.
- Nic wam nie zrobi, Didi – powiedział patrząc mi prosto w oczy. – Nie dopuszczę do tego.
I w to również wierzyłam. Nawet jeżeli Evan odczuwał jakikolwiek strach, nie był on widoczny. Za to w jego słowach przebijała pewność i determinacja.
- Postawię jednego z rekrutów w okolicy.
- Co?
- Jeden z naszych ludzi będzie obserwował dom. W pracy powinnaś być bezpieczne, Callie w przedszkolu również. Będę was odbierał i zawoził do domu, a jeśli nie będę mógł, poproszę któregoś z braci.
- Evan...
- Muszę wracać do Chicago pod koniec tygodnia, ale póki tu jestem mogę je pilnować.
Spojrzałam na Aleksa, który po raz pierwszy od początku tej rozmowy w końcu zabrał głos. Sam fakt, że mój brat milczał tak długo powinien mnie zaniepokoić. Zdawało się, że w obliczu tego wszystkiego Aleks i Evan w końcu nawiązali jakąś nić porozumienia. Z czego cieszyłam się, ale wolałabym, żeby nie wiązało się to z koniecznością śledzenia mnie i mojej córki.
CZYTASZ
Grimm Reapers MC #5 Rider | ZAKOŃCZONE
RomanceWydawało mi się, że wszystko można oszacować. Świat kręcił się wokół liczb i ich wartości. A przynajmniej tak było dla mnie. Całe życie liczyłem i szacowałem - zawsze wychodząc na tym na plusie. Tak jak potrafiłem obliczyć skomplikowane działania ma...