Rozdział 5

121 3 0
                                    

Stałam przed szafą zastanawiając się w czym mogę pójść do pracy. Nie chciałam wyjść na biedaka i ubrać się w dresy, ale nie chciałam też wyjść za bogatą i ubrać się w najdroższe ciuchy w szafie.

W końcu postawiłam na czarne skórzane spodnie, czarną bluzkę z długiem rękawem na jedno ramię oraz czarną torebke z guess.

Włosy rozprostowałam prostownicą i założyłam czarną opaskę. Zrobiłam lekki makijaż używając przy tym korektora, różu, brązu, rozświetlacza, pudru, zalotki, tuszu i błyszczyku.

Gdy byłam gotowa chwyciłam za telefon i wyszłam z domu gdzie czekała na mnie taksówka. Weszłam do środka pojazdu i przywitałam się z kierowcą. Podałam mężczyźnie lokalizacje, a ten bez zastanowienia ruszył.

Przez całą drogę denerwował mnie fakt, iż będę musiała widzieć się z Gavim. Fakt faktem nie mogę się na niego gniewać do końca życia, ale jeszcze nie zasłużył na wybaczenie.

Według mnie.

Kiedy dojechałam na miejsca wysiadłam z pojazdu i zapłaciłam taksówkarzowi. Skierowałam się w stronę drzwi prowadzących do Camp Nou i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zielony mini Cooper. Zaczęłam się mu przyglądać dopóki z niego nie wysiadł Pablo.

No to mamy przejebane.

Odwróciłam wzrok i szybkim krokiem znalazłam się w środku.

***

Stałam przy szatni czekając na Pedriego, bo chciał ze mną o czymś ważnym porozmawiać. Patrzyłam się w ekran telefonu przeglądając relacje kiedy obok mnie stanął Pablo. Brunet odrazu wyrwał mi telefon przed co musiałam na niego spojrzeć. Nie był smutny, zdenerwowany, ale szczęśliwy.

Uśmiechał się dumnie, natomiast mnie nie było do szczęścia. Zaczęłam podskakiwać i wiercić się jednak nadal nic. Był odemnie wyższy, zdecydowanie.

Pełna zmęczenia, odpuściłam i zaczęłam wpatrywać się w podłogę. W końcu z szatni wyszedł Pedri i pierwsze co zrobił to przelustrował nas od góry do dołu.

- co jest? - zapytał podchodząc do nas. Podniosłam wzrok i kiedy miałam coś powiedzieć, Pablo zrobił to za mnie.

- tylko rozmawiamy - uśmiechnął się i oddał mi telefon. Pedro zdezorientowany patrzył na ruchy bruneta, a na końcu na mnie.

- no to o czym chciałeś rozmawiać? - zapytałam przerywając głuchą ciszę. Chłopak westchnął i zaprowadził mnie do kantorka gdzie moglibyśmy w spokoju porozmawiać.

Gdy szatyn wszedł do środka, pierwsze co zrobił to zapalił światło i oparł się o ścianę. Zrobiłam to samo co on i popatrzyłam się na niego.

- ostatnio widzę, że Gavi chodzi lekko poddenerwowany, ciągle mi o tobie opowiada, o tym jak znałaś się w twoim bagażniku - zaśmiał się cicho, ale mi do śmiechu było daleko.

- wracając do rzeczy, czemu go ignorujesz? - zapytał na co parsknęłam.

- to on mnie ignoruje.

- to mam iść się go zapytać jak jest naprawdę? - zapytał na co odrazu wytrzeszczyłam oczy.

- dobra może go ignoruje, ale co z tego - wzruszyłam ramionami - należy mu się.

- Zoe to nie może tak wyglądać, wy widujecie się praktycznie codziennie i pierwsze co robicie to zabijacie się wzrokiem na sam początek. Teraz chodź i macie się pogodzić. - powiedział stanowczo na co doszłam do wniosku, że może faktycznie było, by lepiej jakbyśmy się pogodzili.

Chwilę porozmawiałam z Pedrim i wyszliśmy z kantorka. Chłopak poprowadził mnie na parking gdzie stał oparty o maskę piłkarz. Wpatrywał się w telefon bez żadnej emocji. Był ubrany w biały zwykły t-shirt i jeansowe szare spodenki do kolan. Miał na sobie buty air Jordan 1 mind czarno białe oraz okulary przeciwsłoneczne. Włosy miał roztrzepane przez co robiły się mu lekkie loki.

Chłopak mnie popchnął w jego stronę przez co lekko się zawstydziłam. Nie wiedziałam jak mam zacząć rozmowę. Stałam przed brunetem i patrzyłam się na jego twarz jak wryta, oglądnęłam się za siebie, a Gonzalez'a już nie było.

Pablo tylko kiedy mnie zobaczył zrobił zdezorientowaną minę i popatrzył się na mnie chamsko.

- okres masz? - zaśmiałam się, by rozluźnić atmosferę, ale on się nawet nie uśmiechnął.

Oho chyba nie chce się pogodzić.

- gdzie jest Pedro - zapytał rozglądając się po okolicy. Złożyłam ręce na piersiach i zaczęłam się na niego wpatrywać lekko podirytowana.

- chłopie, ja tu przyszłam się pogodzić, a ty mnie ignorujesz i jeszcze się pytasz gdzie jest kurwa Pedro? - parsknęłam i odwróciłam głowę w bok. Widać, że chłopak się trochę speszył, bo schował telefon i zaczął bawić się palcami.

- przepraszam, to jak z tym pogodzeniem - zapytał a ja uniosłam na niego wzrok.

- zgoda - uśmiechnęłam się i podałam mu rękę. Chłopak pociągnął mnie do uścisku co bardzo mi się spodobało.

Kiedy się od siebie oderwaliśmy, w polu widzenia zobaczyliśmy uśmiechającego się Pedriego. Zaczął iść w naszą stronę machając kluczykami. Weszliśmy do środka auta i zaczekaliśmy na niego. Gdy wrócił odpalił silnik i wyruszył z parkingu.

Cały czas rozmawiałam z Gavim i nawet nie zauważyłam, że nas wysadza pod domem bruneta. On wyszedł pociągając mnie za rękę.

- przepraszam bardzo, ale ja mieszkam z Inez więc mus... - nie dokończyłam, bo Pablo przykrył moje usta swoją dłonią.

Szatyn odjechał z pod miejsca, a ja stałam jak wryta. W końcu chłopak pociągnął mnie za nadgarstek i znalazłam się w środku jego domu.
Cały czas zadawałam sobie pytanie czemu Gonzalez mnie tutaj wysadził. Przecież ja mam też swój dom i chce sobie normalnie w nim żyć, a ktoś mi to utrudnia. Chyba sobie nie myślał, że spędzę dwadzieścia cztery godziny z Gavirą. Ledwo co się pogodziliśmy, a możemy się zaraz znów pokłócić zamknięci w jednym domu.

Moim planem było pójście do łazienki i tam siedzieć cały dzień dopóki nie przyjedzie po mnie Pedro. No raczej muszę coś wykombinować, bo brunet ma za dużo pomyśłów i jeszcze coś mi zrobi. Nie ufam mu w stu procentach. To nie ten czas.

- pedri cię tu zostawił, bo pojechał do Inez - zaczął.

- no i co, że pojechał - parsknęłam śmiechem i odwróciłam głowę w bok. Coś czuję, że kłótnia zacznie się za trzy...dwa...

- no i kurwa to, że oni chcą żebyśmy trochę razem czasu spędzili - podniósł głos co mi się nie spodobało.

Popatrzyłam się na niego ze złością w oczach. Co on sobie myśli, że będzie nade mną górował? Ledwo co się pogodziliśmy i to ja chciałam to zrobić, a on na dodatek próbuje nas skłócić.

- nie spodziewałam się tego po tobie - powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Pociągnęłam za klamkę tak mocno jak tylko mogłam, ale nic z tego.

Zamknął drzwi.

Everywhere with You | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz