Rozdział 6

96 2 0
                                    

Szarpnęłam ponownie za klamkę jednak dalej nic. Zrobiło mi się słabo i zaczęłam się stresować. Już wymyślałam plan jak zamordować Pedriego za to co zrobił. Gdyby nie to, że specjalnie wysadził mnie pod dom Gaviry, do niczego, by nie doszło. Teraz ten będzie mnie tu przytrzymywał dopóki tego nie zgłoszę na odpowiednie służby.

Odwróciłam się w stronę bruneta, który stał dumny z siebie popijając ciepłą herbatę. Dlaczego ciepłą? Bo tak parowała, że, aż Pablo zmrużył oczy i syknął kiedy upił łyk napoju.

- no więc zamierzasz mi powiedzieć w jaką gierkę grasz? - podeszłam bliżej i skrzyżowałam ręce na piersiach. Ten tylko się uśmiechnął i przytrzymał kubek dwoma rękami.

Parsknęłam na jego czyn po czym odwróciłam się w stronę wyjścia. Pociągnęłam klamką kolejny raz, ale z tego nic. Upadłam na podłogę i wpatrywałam się w Gaviego, który właśnie się ze mnie nabijał.

- daruj sobie - przewróciłam oczami i spojrzałam gdzieś w bok. Tak bardzo mi się tu nudziło, że, aż zaczęłam zachwycać się stojakiem na odzież wierzchną, złotym lustrem czy nawet butami z nike'a.

Denerwował mnie fakt, że teraz pewnie Pedro bardzo dobrze dogaduje się z Inez, a ja muszę cierpieć w tym bagnie. Z resztą co ja mówię.

Moje życie to jedno, całe bagno.

- dobra, pogadamy na spokojnie? - zapytał i postawił trzy kroki w moją stronę. O trzy kroki za dużo.

- jak mamy pogadać na spokojnie jak ty kurwa mnie tu zamknąłeś. Będę spokojna kiedy otworzysz te jebane drzwi! - krzyknęłam i podniosłam się z miejsca szukając jakiś awaryjnych drzwi wejściowych.

W końcu znalazłam drzwi wyjściowe na ogródek i szybkim ruchem odsunęłam drzwi tarasowe w bok. Wyszłam z mieszkania i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ogromny basen z dmuchanymi leżakami. Przed nim były wyłożone 3 leżaki z dwóch stron. Przy wejściu do basenu była drabinka więc mogłam przeczuwać, że jest głęboki. W oczy wpadł mi też parasol który stał pomiędzy leżakami i grill. Nie zabrakło tu również huśtawki ogrodowej bądź worka do bicia. Szukałam wyjścia jednak nici z tego. Musiałabym przeskoczyć 200 centymetrową bramę.

Ugięłam nogi ze zmęczenia i stanęłam za basenem. Szybko tego pożałowałam, bo gdy się obejrzałam wpadłam do basenu do którego mnie popchnął Gavira. Nie spodziewałam się, że on ma 2 metry, a ja pływać nie potrafię. Z tego powodu zaczęłam tonąć i się dławić wodą. Nie mogłam złapać powietrze przez co zaczęłam się dusić. Szybko znalazłam sie na dnie i ostatnie co zobaczyłam to wskakującego do wody Pedriego.

Pov: Pedri

Kiedy zobaczyłem Zoe godzącą się z Gavim, ulżyło mi na sercu. W końcu nie będą sobie nawzajem dogryzać i może nawet zostaną przyjaciółmi. Kiedy tak myślałem doszłem do wniosku, że fajnie, by było gdyby spędzili ze sobą trochę czasu. Wysadziłem ich obydwoje pod domem piłkarza i odjechałem zostawiając ich samych w tyle.

Pablo wiedział o moim planie ponieważ mu go przekazałem. Zero kłótni, zero dogryzek, tylko kontent "family&friendly". Jednak nic bardziej mylnego.

Zaparkowałem pod domem Inez i Zoe i wyszłem z samochodu. Zamknąłem go na przycisk i weszłem do środka mieszkania. Było w nim przytulnie. Był w  jasnych kolorach, ale często rzucały mi się drobne fragmenty czerni. Gdy tylko znalazłem się w środku, przede mną stanęła Inez i złapała mnie za nadgarstek.

- mamy dużo do pogadania! - pisknęła i pobiegła na górę dalej ciągnąc mnie za rękę.

Kiedy tylko weszła do jakiegoś pomieszczenia którym okazała się jej sypialnia, wskoczyła na łóżko i poklepała miejsce obok niej. Usiadłem na nim i patrzyłem przed siebie czekając na wypowiedź blondynki.

- musimy znaleźć Zoe chłopaka - klasnęła w dłonie i ścisnęła mocno zęby w uśmiechu.

Chwila. Czy ja się przesłyszałem. Chłopaka? Przecież.. ah zresztą.

- no okej, a planujesz już coś? - zapytałem i spojrzałem na nią wyczekująco. Dziewczyna zaczęła rozglądać się po pokoju, aż w końcu zatrzymała się na jednej rzeczy.

Laptop.

- jeśli to jakieś portale randkowe to ja spierdalam - ułożyłem ręce w geście obronnym i zacząłem schodzić z łóżka.

Inez tylko przewróciła oczami i włączyła pierwszą lepszą stronę. Był to oczywiście tinder, o którym mogłem się spodziewać po niej.

Ustaliłyśmy, że szukamy wysokiego bruneta z brązowymi oczami. Idealny Pabl..

- 21 lat jakiś! - krzyknęła i pokazała palcem na jakiegoś faceta po czterdziestce.

- cześć, jestem Michael i bardzo lubię kob... Inez weź to wyłącz, to zboczeniec! - krzyknąłem i szybkim ruchem zamknąłem laptopa. Dziewczyna cały czas się śmiała i klaskała ręką w udo ze śmiechu, jednak mi do śmiechu nie było. Jedno było pewne.

Na chłopaka Zoe nie nadawał się żaden inny chłopak oprócz mojego przyjaciela.

***

- to ja będę się zbierał - przytuliłem blondynkę na odchodne i wyszłem z domu.

Wyjąłem kluczyki z kieszeni spodni i weszłem do auta w którym odrazu poczułem ulgę. Inez była dla mnie tylko koleżanką, nic więcej, a obawiam się, że ona wyczekuje czegoś innego.

Odpaliłem samochód i wyruszyłem w drogę. Na Zegarze widniała godzina 14:00, a dokładnie o tej godzinie powinienem pojechać po Zoe. Cieszyłem się, że udało mi się wykonać swój plan i w końcu mój przyjaciel znajdzie sobie wierną przyjaciółkę, a może i kochająca dziewczynę, ale chyba tu o koleżance trudno wspomnieć.

Wyszłem z auta kiedy usłyszałem jakieś krzyki.  Wbiegłem do mieszkania piłkarza i rozglądałem się po domu. Nikogo nie było i gdy już miałem odpuścić dojrzałem za oknem Pabla stojącego za blondynką która z tego co widziałem panikowała.

Wyszłem na zewnątrz, ale tam już nie było Zoe tylko sam Gavira śmiejący się z czegoś. Spojrzałem na ogromny basen z którego było słychać plusk i jakąś postać na dnie.

Japierdole to Zoe.

Odepchnąłem bruneta w bok i wskoczyłem do basenu nie zdejmując butów. Popłynąłem na same dno i złapałem pod pachy blondynkę wypływając na wierzch. Pablo już się nie śmiał jak wcześniej tylko stał jak wryty patrząc się na jeden punkt.

Położyłem dziewczynę na trawie i zacząłem robić usta usta. Na zmianę z Pablem reanimowałem ją, aż w końcu dostała się do żywych. Cały czas kaszlała, aż w końcu wypluła całą wodę i otwarła oczy. Najpierw spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, później na Pabla i zrobiła duże oczy.

- ty... - nie zdążyła dokończyć, bo Brunet przyłożył wskazujący palec do jej ust i zaczął ją uciszać.

- cii, już nic nie mów - zaczął głaskać ją po głowie. Patrzyłem na tą dwójkę i nie rozumiałem jednej rzeczy.

Dlaczego Pablo nie zareagował?

Everywhere with You | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz