Rozdział 15

63 0 0
                                    

Przebudziłam się dosyć późno, bo gdy spojrzałam w ekran telefonu po cyferkach 5:12 mogłam stwierdzić, że to bardzo późna godzina jak na mnie.

Odchrząknęłam głośno próbując odwrócić się w drugą stronę, jednak czyjaś silna ręka położona na mojej talii mi to uniemożliwiła.

Zamarłam kiedy spojrzałam na dłoń bezwładnie leżąca na moim ciele. Była męska, lekko opalona z delikatnymi widocznymi żyłami. Odwróciłam energicznie głowę w stronę sprawcy.

Przed oczami miałam śpiącego Pedriego z delikatnie otwartymi ustami. Wyglądał tak słodko, że, aż szkoda było mi go budzić. Przyjrzałam się bardziej sytuacji. Leżałam na wprost z głową na torsie bruneta.

Przypatrywałam się temu zjawiskowi, bo wiedziałam, że to się nie zdarza często. Zapewne kiedy wstanie będzie tak samo zdezorientowany jak ja. Chociaż mi to nie przeszkadzało.

Założę się, że leży tu ze mną przez wczorajszy atak przez, który mogłam się udusić i już nigdy nie przytulić Pedriego. Byłam mu bardzo wdzięczna za to co dla mnie zrobił. Nie olał mnie tylko się mną zaopiekował. Z czystym sumieniem mogłam przyznać, że go kocham.

Jako najlepszego przyjaciela na tej ziemii oczywiście.

Niestety ta piękna chwila nie mogła trwać długo, bo do pokoju wszedł Gavira. Miał roztrzepane, mokre włosy, które opadały mu na czoło i czarne spodenki które były na wysokości bioder. Był bez koszulki co nie umknęło mojej uwadze. W ręce trzymał kubek z kawą. Dosłownie ten sam kubek, który dostałam od byłego. Serce znów mnie zakulo.

Spojrzałam na niego speszona na co ten tylko cicho prychnął kręcąc głową na boki.

- z czego się chichrasz idioto - warknęłam. Próbowałam mówić cicho jak tylko mogłam, by nie obudzić piłkarza.

- z was - uniósł lekko wargę do góry robiąc odrażająca minę na co przewróciłam zirytowana oczami.

Swój wzrok znów przeniosłam na chłopaka, który nawet nie drgnął. Jego klatka delikatnie unosiła się do góry i opadała. Wyglądał tak słodko..

- ekhem - przyłożył do ust zgiętą pięść odchrząkując.

- weź się ucisz, bo przysięgam, że twoja morda zaraz się dotknie z gorącym asfaltem - syknęłam pokazując ręką na okno przez, które wpadały wielkie promienie słoneczne.

Na pewno będzie dziś minimum 35 stopni.

- ale sobie znalazłaś fagasa - wybuchł na co wystrzeszczyłam oczy. Co za idiota..

- ty jesteś tępy czy jaki - rykłam głośno na co chłopak ruszył swoją ręką.

Przez plecy przeszła mnie gęsią skórka. Przykryłam usta ręką bojąc się, że przebudziłam tym bruneta. Spojrzałam w jego stronę, ale ten nawet nie zamierzał otworzyć oczu. Nadal spał.

Odetchnęłam z ulgą.

- wyjdź - powiedziałam ciszej na co szatyn pokręciło przecząco głową.

- przysięgam, że jeśli stąd nie wyjdziesz w trybie natychmiastowym, nie zagrasz meczu z Realem

Piłkarz mnie posłuchał, bo po chwili usłyszałam ciche trzaśnięcie drzwiami. Naszczęście nie było głośne więc mogłam znów wrócić do swojej pozycji leżącej.

Gdy tylko opuściłam swoje ciało ręką piłkarza posunęła się wyżej talii i przyciągnęła mnie do siebie.

- jak się spało? - odezwał się z wyraźną chrypką w głosie nadal nie otwierając oczu.

Everywhere with You | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz