Rozdział 9

91 3 0
                                    

- żartuje - uśmiechnęłam się i wróciłam do kuchni w której zastałam blondynkę. Stała uśmiechnięta i poruszała brwiami. Zignorowałam to i podeszłam do lodówki, by wyjąć dwa kawałki ciasta wiśniowego.

Położyłam go na desce i pokrajałam na 4 średnie kawałki. Wyłożyłam je na małym porcelanowym talerzyku i zaniosłam do salonu w którym siedział brunet.

- to dla mnie? - złapał się za serce i zrobił zaskoczoną minę.

- nie, dla mnie - uśmiechnęłam się zwycięsko i rozłożyłam się na kanapie. Gavi tylko coś sobie pomruczał pod nosem i w końcu schylił się po kawałek słodyczy.

- chciałbym porozmawiać - zaczął kiedy przełknął ostatni gryz placka - o nas.

- to zacznij - założyłam ręce na kolanie i odwróciłam się w jego stronę.

Chyba nie wiedział od czego zaczął, bo zaczął bawić się palcami. Sama nie wiedziałam dokładnie o czym chciał porozmawiać. Był mocno zestresowany, bo widziałam jak przygryza policzek od środka.

Sama tak robiłam kiedy się denerwowałam lub stresowałam. Nie powiem, bo nie odstresowywało mnie to, ale miałam się czym zająć. Czasami też zdrapywałam skórki z paznokci lub obgryzałam usta do krwi. Naszczęście z tego wyszłam, lecz nadal przygryzam policzek.

- wiesz, nie rozumiem naszego kontaktu.. - zaczął i westchnął ciężko. - czasami sobie dogryzami, a czasami się przyjaźnimy..Zoe? - powiedział na co się lekko uśmiechnęłam.

- przepraszam - zaśmiałam się cicho - kontynuuj.

- nie rozumiem cię - powiedział i spojrzał mi w oczy.

- poprostu jesteśmy przyjaciółmi. Dogryzami sobie dla zabawy, nie bierz tego na poważnie - powiedziałam i uśmiechnęłam się słabo.

Oczywiście, że ja to brałam na poważnie. Wszystko co Gavira mówił złego na mój temat, brałam do siebie, do serca. Do dziś pamiętam jak podniósł na mnie głos. Zawsze miałam złe skojarzenia z tym.

Retrospekcja

- mamusi co się dzieje - spojrzałam przerażona na swoją rodzicielkę która rozmawiała z tatą. Oczywiście, że nie rozmawiała, a się kłóciła, jednak ja starałam się uważać to za małą sprzeczkę. Gdy tylko myślałam o kłótni rodziców, robiło mi się niedobrze.

- nic takiego - odezwała się kobieta i pogłaskała po głowie kiedy się do niej przytuliłam - wróć do swojego pokoju, mamusia zaraz przyjdzie - uśmiechnęła się słabo.

Posłuchałam mamy i grzecznie wróciłam do pokoju. Przez całą drogę do niego słyszałam różne krzyki i wrzaski. Zatkałam uszy i zamknęłam drzwi za sobą.

Przykryłam się kołdrą i przycisnęłam kolorowego jednorożca do siebie. Wciąż do pokoju docierały głośne huki, które starałam się ignorować. Z każdą nieudaną próbą zaczęłam płakać.

- ziemia do Zoe - powiedział Pablo na co podskoczyłam.

- co, co?

- pytałem czy nie chciałabyś przyjść na mój mecz pojutrze

- tak, tak nie ma problemu - uśmiechnęłam się i wstałam.

- super - uśmiechnął i również wstał - na mnie już czas - uśmiechnął się słabo i mnie przytulił na pożegnanie.

Chwycił kawałek ciasta i wyszedł z mieszkania. Zaśmiałam się i wzięłam pusty talerzyk z okruszkami.

Wrzuciłam go do zlewu i przemyłam naczynie. Nastawiłam zmywarkę i wyciągnęłam lśniąca szklankę. Nalałam do niej soku porzeczkowego i przechyliłam zawartość do moich ust. Oblizałam wargi i usiadłam obok blondynki.

Everywhere with You | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz