Rozdział 16

60 1 3
                                    

Podeszłam do umywalki i wyjełam z materiałowej torby ubrania, które spakowałam przed  treningiem. Pedri wcześniej mi napisał, że planują jakieś spotkanie dlatego teraz jestem w domu szatyna co wiąże się z tym, że mam prywatnego szofera.

 Ściągnełam z siebie ubranie, które wrzuciłam do siatki. Założyłam na siebie strój kąpielowy z frędzelkami na zakończeniach o materiale panterki. Natomiast na dół założyłam klasyczną, czarną spódniczkę, która była idealna na takie pogody panujące w Katalonii. Przez głowę założyłam top pasujący materiałem do stroju kąpielowego. Kochałam ten materiał, w końcu według mnie pasował do każdego koloru, albo przynajmniej do tych, których przeważała moja szafa. Z resztą, nie umiem ocenić jaki jest mój styl skoro ubierałam najczęściej klasyczne ubrania bez nadruków. Myślę, że basic to idealne stwierdzenie.

Sięgnęłam po dzianany sweterek z dziurami, który był na długi rękaw i sięgał mi do końca klatki piersiowej. Chociaż nic mi on nie da, to dopełni moją stylówke. Rozpyliłam na sobie swoją ulubioną perfumę od miss dior i rozczesałam włosy zaczynając od nasady, aż do końcówek, które swoją drogą były w dobrym stanie.

- długo jeszcze? - krzyknął jeden z chłopaków z pokoju obok. Nie mogłam stwierdzić, który, bo byłam skupiona na stylizywaniu grzywki. Była dość długa co mnie cieszyło, bo bez większych problemów mogłam ją podkręcić samą szczotką.

- sekunda - odpowiedziałam i spakowałam wszystkie rzeczy porozwalane na całym blacie. Nawet tusz do rzęs leżał w umywalce. Gdy już byłam pewna, że wszystko mam, wyszłam z pomieszczenia gasząc przy tym światło.

Odrazu ujrzałam opartego o framuge drzwi, Gaviego. Stał i tuptał nogą z zirytowaniem.

- co? - parsknęłam na jego widok i wyszłam z pokoju wymijając chłopaka.

Ubrałam swoje białe air force 1 zawiązując sznurówki wokół kostki. Tak na wszelki wypadek, kiedy but miałby mi się rozwiązać podczas biegania.

- dobry czas Martínez - usłyszałam odrazu po usadowieniu się na miejscu pasażera. Odwróciłam się w stronę bruneta, który patrzył na zegarek. - no, mamy pięć minut na  dojechanie inaczej Torres nas poćwiartkuje - uśmiechnął się ironicznie.

- bez przesady - popatrzyłam się na piłkarza. Uznałam to za żart jednak, kiedy zobaczyłam miminke chłopaka, odrazu moje nastawienie się zmieniło. Pedri patrzył się na mnie z poważną miną, która mnie przerażała. - porozmawiam z nim - odezwałam się pewnie. Chwyciłam komórkę, by przez resztę drogi spędzić na przeglądaniu tik toka.

Jak i również się stało. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Widziałam niezadowolenie w oczach Pedriego co mnie trochę smieszyło. Przez większość drogi wyklinał kierowców, a Gavira potwierdzał jego zdania. Jedna z najbardziej najciekawszych podróży.

Wyszłam z pojazdu zamykając delikatnie za sobą drzwi wiedząc, że szatyn jest w złym humorze. Całą trójką szliśmy przez chwilę ścieżką wyłożoną niewielkimi kamyczkami, a później zeszliśmy na piasek, dzięki któremu Pablo wywalił się z dobre trzy razy.

- to był napewno niezapomniany upadek - palnęłam śmiejąc się z porażki chłopaka.

- twój będzie gorszy - prychnął piłkarz otrzepując piasek z kolan. Po chwili ustał i podszedł w moją stronę z poważną miną. Pedro widząc to, odrazu stanął pomiędzy mną, a Gavim uniemożliwiając mu dalszą droge.

- spokój - warknął w stronę młodszego. Ten tylko prychnął i odszedł przymierzając w stronę znajomych, którzy już czekali na nas prawie półgodziny. 20 minut spóźnienia przez korki plus upadki Gaviego na, które na samą myśl chciało mi się śmiać, lecz się powstrzymałam, żeby starszy piłkarz nie pomyślał, że to przez niego.

Everywhere with You | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz