Rozdział 11

90 0 2
                                    

Siedziałam na czerwonej, skórzanej kanapie obok Gaviego i Pedriego. Obaj piłkarze byli na tyle spici, że alkohol można było wyczuć na kilometr. O sobie lepiej nie mogę powiedzieć. Włosy miałam w nieładzie, szminka lekko rozmazana, ramiączko od sukienki, które ssuwało się kiedy tylko zrobiłam najmniejszy ruch. Gorzej być nie mogło.

- a ja myślę, że było łatwo - rzucił pijany ansu i wlał do kieliszka alkohol.

- temu Bellinghamowi to bym chętnie morde obił - syknął brunet siedzący obok.

- o czym gadacie? - popatrzyłam się na baldiego, który siedział centralnie przede mną.

- o meczu, męskie sprawy - machnął ręką czarnoskóry na co razem z sirą westchnęliśmy ciężko.

- chodź zatańczyć - szepnął Pablo i wstał z miejsca. Nie czułam się na tyle dobrze, by ruszyć się z kanapy, ale nie chciałam, by jemu było przykro.

Dążyłam za chłopakiem, który idąc lekko się kiwał. Gdy stanęliśmy na parkiecie wśród ludzi, brunet położył ręce na mojej talii. Ja zaś dłonie ułożyłam na jego plecach. Poruszaliśmy się w rytm powolnej muzyki dla par. Nie powiem, bo czułam się komfortowo.  (nigdy nie bierzcie z chłopaków i Zoe  przykładu co do picia!)

- pięknie tańczysz wiesz? - szepnął przez co po moim kręgosłupie przeszedł przyjemny dreszcz. Spojrzałam się prosto w jego oczy uśmiechając się delikatnie.

Położyłam głowę na jego klatce piersiowej przez co słyszałam bicie jego serca i ciężki oddech.

Kiedy szatyn zaczął spuszczać ręce coraz niżej oderwałam się od niego. Piłkarz patrzył na mnie nieporozumiewawczo. Zestresowana wlepiłam oczy w podłogę i przejechałam dłonią po policzku.

- muszę do toalety - odeszłam od chłopaka, który niewinnie stał na środku parkietu i patrzył się na mnie ze zdziwieniem.

Gdy tylko weszłam do pierwszej lepszej kabiny poczułam ulgę.

- faceci w tym klubie są mega dziwni - odezwała się wysoka blondynka przejeżdżając czerwoną szminką po ustach.

Podeszłam do kranu i przycisnęłam mały dozownik z którego zaraz na mojej dłoni pojawiła się nie wielką ilość piany. Przekręciłam kran i umyłam ręce wzdychając.

- ta - popatrzyłam w stronę dziewczyny która już skończyła poprawiać usta - niektórzy po prostu powinny mieć umiar do picia, mój przyjaciel akurat  tego nie przestrzega.

Wyszłam z toalety i skierowałam się w stronę baru w którym już przesiedziałam do końca imprezy.

***

- Inez to jest chore! - krzyknęłam podnosząc do góry ręce z frustracją. Dziewczyna popatrzyła na mnie  spod byka i rzuciła telefon na stolik wydając głośny huk.

- może i chore, ale powinnaś się cieszyć tak wielką ilością fanów! - uśmiechnęła się znów pokazując na telefonie ile ludzi zobaczyło zdjęcie z wczorajszego wieczoru.

Na fotografii byłam ja z gavim w klubie kiedy razem tańczyliśmy. Tym fotografom faktycznie nudzi się w życiu, że wybrały tak nieodpowiedni moment.

- nie.. - oparłam łokieć o blat i przymknęłam oczy. - tu nie chodzi o mnie, a o gaviego.

- co masz na myśli? - zmarszczyła brwi.

Everywhere with You | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz