Rozdział 12

84 1 9
                                    

- powodzenia - westchnęła blondynka zamykając drzwi wejściowe. Pobiegła po schodach na górę i więcej jej dotychczas nie widziałam. Nie zbyt wiedziałam o co jej chodzi.

Drzwi otworzyły się z hukiem a w nich stanął Pablo z bukietem białych róż.

Nie miałam ochoty go widzieć, ale nie miałam zamiaru wyganiać go z domu. To byłoby nie w porządku.

- Zoe.. - odezwał się podchodząc do kanapy na której leżałam.

- co ty tutaj robisz? - zapytałam z kpiną.

- ja po prostu - westchnął i usiadł na końcu sofy. Był zestresowany. Widziałam to po nim.

- chciałem cię przeprosić za to wszystko - powiedział na jednym wdechu. - to co się wydarzyło na imprezie nie powinno mieć w ogóle miejsca.

Patrzyłam na niego z żalem. Sama nie wiedziałam jak mam na to zareagować. W końcu to ja się z tego tłumaczyć nie muszę, ale z drugiej strony to wszystko teraz zależy ode mnie. Muszę podjąć szczerą decyzję której później żałować nie będę.

- czy ci wybaczam czy nie to nie jest teraz istotne - odezwałam się zmieszana - tylko to, jak się wtedy ja poczułam.

- ja wiem..

- wiesz? - prychnęłam z niedowierzaniem wstając z kanapy. Atmosfera robiła się coraz bardziej nieprzyjemna z kolejnym słowem wypowiedzianym przez Gaviego w moją stronę.

- byłem pijany - również wstał.

- to o niczym nie świadczy Pablo

- tak?

- tak.

Patrzyłam się na niego z smutkiem. Chciałabym mieć to za sobą tak bardzo..

- przepraszam - szepnął, a ja nie wytrzymałam i wtuliłam się w niego. Poczułam jego mocne, męskie perfumy. Tak bardzo za nimi tęskniłam...

- tęskniłem Zoe - szepnął do ucha gładząc moje włosy. Mała łza spłynęła po moim policzku i ciągnęła się, aż do kości policzkowych.

To były łzy szczęścia. Naprawdę wielką ulgę poczułam z faktem, że pomiędzy mną, a brunetem jest zgoda. W końcu dzień bez unikania.

- ii uśmiech! - odwróciliśmy się w stronę schodów na których stała Inez. Kilka sekund później flesh zabłysnął w moich oczach i z instaxa wyszedł mały polaroid.

- ooo, jak słodko - powiedziała pod nosem blondynka.

***

- mam wrażenie, że szykuje się nowy ship - poruszał brwami Balde na co dostał z plaskacza od Pabla.

- tylko się przyjaznimy - przewróciłam oczami na co wszyscy w gronie unieśli brew.

- tylko? - zaśmiał się Pedri.

- dajcie spokój - powiedział Gavi widząc moje zawstydzenie.

Siedzieliśmy właśnie w kółku na podłodze. Byliśmy  u Ferrana i Siry, bo z powodu ładnej pogody postanowili zrobić małą imprezkę z grillem.

- to co butelka? - krzyknął Lewandowski wchodząc do salonu z butelką hiszpańskiej wódki.

- już to widzę - zasłoniła oczy Mikky.

- nie lewy ta butelka chyba wystrzeli! - pisknął Ferran ze zmartwieniem łapiąc butelkę od Mężczyzny. - prawie, by ci wyleciała - powiedział głaszcząc ją i postawił ją na drewnianym stoliku tuż za moimi plecami.

Everywhere with You | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz