5 ★

442 28 0
                                    


Obiad z wujkiem i Núrią minął raczej szybko i przyjemnie.

Kobieta była bardzo sympatyczna i miło się z nią gadało.

Oni później we dwoje poszli na jakieś inne atrakcje ale ja nie chciałam im przeszkadzać więc stwierdziłam że wrócę do domu.

Aktualnie był już wieczór, założyłam na siebie szybko szare dresy, biały top, zwykłą czarną bluzę, ogarnęłam lekko swój wygląd i postanowiłam przejść się na plażę, z racji że nie miałam auta droga zajęła mi dosyć dużo czasu i kiedy już dotarłam na miejsce rozłożyłam sobie koc który zabrałam z domu, napisałam do wujka gdzie jestem oraz że nie wiem kiedy wrócę i oglądałam gwiazdy.

To była akurat opuszczona część plaży na którą nikt nie przychodził więc bez obaw że ktoś tu przyjdzie rozkoszowałam się ciszą i lekkim szumem fal.

Ale moja cisza nie trwała zbyt długo..

Usłyszałam szelest w krzakach przy wejściu na plażę a następnie zobaczyłam małego kociaka idącego w moją stronę.

Od razu było po nim widać że ktoś tak po prostu go tu wyrzucił, był wychudzony, zaniedbany, i bał się podejść.

Wystawiłam do niego rękę i zawołałam go a kociak niepewnie się zbliżył i zaczął od wąchania mojej dłoni.

Kiedy już poczuł się pewniej i poszedł bliżej ostrożnie zaczęłam go głaskać.

Po jakimś czasie totalnie rozłożył się na moim kocu i głośno mruczał kiedy ja go głaskałam.

Wtedy już wiedziałam że zabiorę go ze sobą i nawet nie specjalnie wpłynęła na to moja słabość do kotów, po prostu nie mogłam go tu zostawić takiego biednego, zaniedbanego na pastwę losu.

Było ciemno, zimno i późno ale nie na tyle późno żeby wszyscy weterynarze byli zamknięci, przynajmniej taką miałam nadzieję.

Szukałam najbliższego który był otwarty i znalazłam jeden ale niestety był w chuj daleko odemnie.

Owinęłam malucha kocem wzięłam go na ręce, i wyszłam z plaży a kiedy miałam już dzwonić po taksówkę obok mnie zatrzymało się znane mi auto, a kierowca tym bardziej..

Pedro..

- Co tu tu robisz tak późno? - Zapytał patrząc na kotka który mocnej wtulił się w koc którym go okryłam.

- Ratuje kota na przykład? A ty?

- Lubię jeździć po Barcelonie nocą. Zawieźć cię do domu? - Zapytał.

- A mógł byś najpierw do jakiegoś weterynarza?

- Jasne, wsiadaj.

I o ile na początku chciałam jak najszybciej zapaść się pod ziemię, tak teraz bez zastanowienia wsiadłam do środka.

Im dłużej spędzałam z nim czas tym bardziej ogarniałam że moje uczucia są nawet silniejsze niż wcześniej..

Rozsiadłam się wygodnie na fotelu pasażera a kociaka położyłam sobie na kolanach.

- Pasy. - Upomniał mnie a ja po szybkim przewróceniu oczami faktycznie je zapięłam. - Więc jak to się stało że jesteś tu z kotem?

- Siedziałam na plaży a on wyszedł z jakiś krzaków, nie miałam serca go zostawić, widać po nim że ktoś go wyrzucił. - Odpowiedziałam.

- Tak w ogóle to.. przepraszam.. za to ostatnio.. niepotrzebnie wtedy tak na ciebie naskoczyłem, po prostu boli mnie to że mnie nie wysłuchałaś, ale wiem że to dla ciebie musiało być ciężkie. - Dodał po chwili ciszy.

- Ja też przepraszam.. Może chcesz mi to teraz wytłumaczyć? Wiem że już pewnie za późno ale.. - Nie dane było mi dokończyć bo brunet natychmiast mi przerwał.

- Nigdy nie jest za późno, nie wiem jak ty ale ja tak naprawdę nigdy nie przestałem cię kochać, to wtedy w tym klubie.. to ona mnie pocałowała, potwierdzi ci to każdy kto przy tym był, siedzieliśmy z chłopakami i przyjebały się do nas takie dwie laski, jedna bajerowała Torresa a druga przyczepiła się do mnie, i o ile ta od Ferrana tylko go zagadywała tak ta blondyna co mnie się uczepiła nagle mnie pocałowała, nie chciałem tego przysięgam, nie zrobił bym ci tego nigdy, ja wtedy od raz.. - Tym razem ja mu przerwałam i szybko go pocałowałam bo nie mogłam tego zrobić inaczej przez to że aktualnie Pedro był skupiony na drodze.

- Przepraszam że od razu cię nie posłuchałam, byłam za bardzo załamana myślałam że to ty ją pocałowałeś, przepraszam jeszcze raz.. - Powiedziałam akurat kiedy zatrzymaliśmy się pod odpowiednim budynkiem.

- Wybaczysz mi? - Zapytał patrząc mi prosto w oczy.

Teraz albo nigdy..

- Tak, kocham cię Pedro.. - Odpowiedziałam bez wahania.

- Ja też cię kocham. - Powiedział i natychmiast wpił się w moje usta. - To może zapytam jeszcze raz, zostaniesz moją dziewczyną? - Dodał po chwili.

Tlenu bo zaraz zejdę..

On naprawdę o to zapytał..

- Oczywiście że tak. - Zgodziłam się a w tym momencie kotek cicho miałknął.

- To idziemy? - Zaśmiał się Pedro a ja zrobiłam to samo i ruszyłam przed siebie.

****

- To jak ją nazwiesz? - Spytał Pedro kiedy ponownie wsiadaliśmy do auta.

Maluch okazał się być dziewczynką i w dodatku zdrową tylko lekko wychudzoną.

- Właściwie to nie mam pojęcia, pomyśle o tym w domu.

- Nie jedziemy do mnie? - Zdziwił się.

- Dziś nie, wujek już pewnie dostaje pierdolca, wrócę do domu, jutro się spotkamy.

- No, w porządku.

Jechaliśmy gadając o wszystkim co tylko przyszło nam na myśl aż w końcu przyszedł czas żeby się pożegnać.

- Kocham cię, dobranoc - Powiedział González i dał mi szybkiego buziaka.

- Też cię kocham, dobranoc, widzimy się jutro. - Powiedziałam i ruszyłam w stronę domu.

Po wejściu do środka okazało się że wujek już śpi więc po cichu nakarmiłam kota w kuchni a następnie poszłam z nim do swojego pokoju.

Zasnęłam praktycznie od razu myśląc tylko o tym co przytrafiło mi się dzisiejszego wieczoru..

Nie spodziewałam się tego ale cholernie mnie to cieszyło..




★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★

Nie wyobrażałam sobie tego rozdziału w ten sposób ale dzieje się, dziejeee

Pamiętajcie o komentarzu i gwiazdce bo to bardzo motywuje ❤️

Przepraszam za wszystkie błędy


Do następnego rozdziału! ❤️


Liczycie się tylko wy.. • Pedro González #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz