10 ★

412 21 9
                                    

Cały wrzesień i październik minął raczej szybko i przyjemnie.

Teraz mamy listopad który niestety nie był tak łaskawy.

Gavi złapał poważna kontuzję a ja, cóż..

Od kilku dni czuję się okropnie, mamy dziś 22 co oznacza że za 3 dni są urodziny Pedriego a mnie nagle coś dopadło.

- Pedro, Sira pyta czy.. - Nie dokończyłam bo poraz kolejny dzisiejszego dnia poczułam mdłości.

Po chwili Pedri był już tu ze mną i aktualnie podtrzymywał mi włosy.

- Miałaś iść do lekarza. - Zaczął.

- Mówię ci że to zwykle zatrucie.

- A ja się o ciebie martwię.

- Niepotrzebnie, Sira pyta czy wpadniemy do nich wieczorem.

- Przecież się źle czujesz.

- To napiszę że będziemy.

- Oliwia. - Powiedział stanowczo.

- Pedro. - Przedrzeźniłam go a on tylko głośno westchnął.

- Kobieto, dbaj o siebie a nie.

- I kto to mówi. - Prychnęłam i wyszłam z łazienki.

Właściwie to przez tą sytuacje cały dzień się do siebie nie odzywaliśmy, dopiero przed naszym wyjściem wymiękłam i postanowiłam się pogodzić.

I dlatego wyszliśmy z domu w dobrym humorze, no może ja w takim średnim bo miałam ochotę rzygnąć tu i teraz.

Naprawdę nie miałam pojęcia co się dzieje i nie chciałam martwić Pedra ale nic nie przychodziło mi do głowy, napewno nie było to zatrucie ale co innego miałam mówić?

- Cześć Pedro, Cześć trupie. - Powiedziała Sira zaraz po otworzeniu nam drzwi.

Ledwo usiedliśmy w salonie a ja już musiałam z niego wyjść aby przypadkiem go całego nie zarzygać.

POV: Pedro

- I ile ona już tak? - Zapytał Ferran trzymający na rękach swoją córkę.

- Kilka dni. - Rzuciłem beznamiętnie bo naprawdę się martwiłem a Oliwia postanowiła jeszcze w takim stanie wychodzić z domu.

- Idę do niej. - Powiedziała Sira i wyszła z salonu a ja zostałem sam z dzieckiem moich przyjaciół bo po chwili Ferran również wyszedł po mleko dla młodej.

- Co jest z tą twoją ciotką, co? - Zapytałem dziewczynki, doskonale wiedząc że nic mi nie odpowie.

POV: Oliwia

- Co jest? - Zapytała Sira wchodząc mi do toalety a następnie przekręciła zamek w drzwiach.

- Nie mam pojęcia ale tak już jest kilka dni.. - Odpowiedziałam przepukując usta.

Odwróciłam się w jej stronę a ona trzymała w dłoni trzy testy ciążowe.

- Jesteś w cąży? - Zapytałam zszokowana.

- Nie idiotko, to ty w niej jesteś.

- Co!?

- Nie krzycz, proszę cię nie wierzę że się zawsze zabezpieczacie i że tak z dupy rzygasz dalej niż widzisz.

- Ale Sira.. J.. Ja nie mogę, ja mam dziewiętnaście lat, Pedro za trzy dni ma 21, jesteśmy za młodzi a ja się nie nadaje.

- Nie gadaj tylko rób. - Podała mi pudełeczka.

- 5 minut czekania..

- Dacie sobie radę stara, a ty bedziesz zajebistą mamą, mówię ci.

Po kilku minutach policzyłyśmy do trzech i podniosłyśmy testy.

Ten który trzymałam ja był pozytywny ale moja przyjacółka trzymała jeszcze dwa inne.

- Proszę, powiedz że negatywne.. - Wypłakałam.

- Oba pozytywne..

- Japierdole.. - Rzuciłam i zjechałam po ścianie na dół.

Nie, nie, nie..

- Ale nie płacz, będzie dobrze noo.

Siedziałyśmy w tej toalecie jeszcze kilkanaście minut i przy okazji zapisałam się do ginekologa na jutro o 15 aby wiedzieć wszytko na 100%.

W końcu kiedy już wyszłyśmy Sira postanowiła zrealizować plan wysłania nas do domu.

- To może wracajcie? Odpocznij trupie a nie się włuczysz. Jedźcie do domu a ty się połóż.

Pożegnaliśmy się i po 20 minutach byliśmy już w domu.

- Połóż sie, zaraz do ciebie przyjdę. - Powiedział Pedro a ja chętnie to zrobiłam.

Dość wrażeń na dziś..

★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★

No to się porobiłoo

Pamiętajcie o komentarzu i gwiazdce bo to bardzo motywuje ❤️

Przepraszam za wszystkie błędy

Do następnego rozdziału! ❤️


Liczycie się tylko wy.. • Pedro González #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz