Obudziło mnie miauczenie Chanel dlatego wyswobodziłam się z uścisku Pedra i ruszyłam do kuchni nakarmić kotkę.
Oczywiście trochę się to opóźniło bo najpierw trochę pomęczyły mnie mdłości których miałam dość z całego serca ale ostatecznie zadowolna kotka jadła swoje jedzenie a ja swoje.
Po skończeniu posiłku Chanel dalej poszła spać tylko tym razem w salonie na kanapie a ja wróciłam do naszej sypialni.
Wybrałam sobie szerokie czarne spodnie i biały top i razem z tym ruszyłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic a zanim zdążyłam się ubrać podziwiałam jeszcze swój brzuszek.
Co prawda dalej mieściłam się w swoje ubrania i nie było po mnie nic widać, ale ja zauważałam różnice, minimalną bo praktycznie wcale ale jednak zawsze coś.
Po ubraniu wcześniej przygotowanych ciuchów zabrałam się za szybkie ogarnianie, czesanie i wróciłam do sypialni żeby lekko się pomalować.
- Ty już nie śpisz? - Zapytał zaspany Pedro.
- Jak widać, i ty też byś mógł wstać, trzeba iść do sklepu.
- Rano? Nie możemy iść po południu?
- Nie, wstawaj.
Z głośnym westchnięciem wstał aby się ubrać i na szybko ogarnąć a następnie zszedł na dół żeby zjeść śniadanie.
Idealnie skończyłam się malować kiedy Pedri wszedł do pokoju z Chanel na rękach i położył ją na łóżko.
****
- Patrz jakie słodkie, kupmy to. - Rzucił nagle i podszedł do mnie z malutką różową sukienką.
- Pedro błagam cię, nie znasz nawet jeszcze płci.
- Ale ja czuję że to będzie dziewczynka, a jak nie to zostanie do następnego bobasa.
- Nie odpuścisz? - Zapytałam zirytowana.
- Nie. - Uśmiechnął się szeroko.
- Ughh bierz to i idziemy do spożywczego. - Powiedziałam.
Kupiliśmy wszystkie produkty na kolację z rodzicami Gonzáleza i wróciliśmy do domu gdzie najpierw wspólnie rozpakowaliśmy zakupy a następnie usiedliśmy na kanapie.
Pedro przyniósł tu tą sukienkę i zaczął gadać do brzuszka co okropnie mnie rozczuliło.
- Cześć fasolko, nie mogę się już doczekać kiedy będziesz tutaj z nami, czuje że jesteś dziewczynką i kupiliśmy ci dziś z mamą taką piękną sukienkę, będziesz w niej wyglądać przeuroczo, wychodź szybko i nie męcz mamy bo zamiast rano się ze mną przytulać siedzi i rzyga w łazience, papa maluchu bo matka się już rozpłakała, beksa taka.
- Nie płacz już bo dziecko się z ciebie śmieje, mówię ci.
- To było takie urocze.. - Wypłakałam.
Lekko się ogarnęłam i poszłam spać a Pedro za ten czas grał w jakąś grę.
- Ej w ogóle boje się tego wszystkiego. - Zaczęłam po przebudzeniu.
- Tego wszystkiego czyli czego? - Dopytał.
- No porodu, Sira mówiła że było strasznie a Ferran czasem odwala takie akcje że aż mi się słabło robi.
- I będziesz teraz myśleć o wszystkim złym patrząc na Sirę?
- No.. no chyba tak..
- Słońce, po pierwsze nie ma co narazie się martwić, po drugie ja będę świetnym tatą i obiecuje ci to, a na Ferrana nie patrz bo w nim czasem budzi się wewnętrzne dziecko.
CZYTASZ
Liczycie się tylko wy.. • Pedro González #2
FanficZniszczył wszystko co się między nami utworzyło, a mimo wszystko to ukryte uczucie które pozostało pozwoliło nam to naprawić..