- Na prawdę, świetna z ciebie mama! - Krzyknęłam i od razu się rozłączyłam.Mieliśmy dziś powiedzieć naszym rodzicom o ciąży ale moich nie będziemy tu zapraszać bo bałam się że zjebią nam całą atmosferę i właśnie tak też było, zadzwoniłam do mamy a ona właściwie zaczęła nas wyzywać że jesteśmy niepoważni i tego typu rzeczy.
Następna w kolejce była mama Pedra dlatego od razu jak się uspokoiłam zadzwoniłam do niej z zaproszeniem na kolację a ona powiedziała że będą już jutro.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę a później poszłam zrobić nam coś do jedzenia po Pedro wraca za chwilę z treningu.
- Jestem! - Usłyszałam akurat kiedy skończyłam nakładać potrawę.
- Hejka. - Powiedziałam kiedy Pedro przyczłapał się już do kuchni.
- Hej, jak tam się czujecie?
- Dobrze. - Odpowiedziałam i zajęłam miejsce obok niego.
- Dzwoniłaś już do rodziców?
- Tak, moja mama nas zwyzywała a twoja powiedziała że będą już jutro na kolacji.
- Nie przejmuj się, przejdzie im.
- Nie no nie przejmuje się, a tak w ogóle to mogli byśmy jechać dziś do twojego brata bo im też trzeba powiedzieć.
- Możemy, zaraz do nich zadzwonię, a co z fanami? Oni też zaczną się domyślać.
- Ja bym się z tym wstrzymała jeszcze, z resztą i tak narazie nie mamy co pokazać bo za bardzo nic nie widać, to dopiero początek 8 tygodnia kochanie, mamy jeszcze bardzo dużo czasu.
- Dobra, to zadzwonię zapytać czy możemy dziś do nich wpaść. - Oznajmił.
- A pozmywasz jeszcze? Bo mi się chce spać i idę się położyć.
- Jasne, śpij słonko, przyjdę do was za chwilę.
****
- Słońcee.. - Usłyszałam nad swoim uchem a następnie poczułam czułego buziaka na czole przez co kąciki moich ust same uniosły się ku górze.
- Hmm..? - Wymruczałam zaspana.
- Za godzinkę musimy wychodzić, wstawaj.
- Noo, już... - Westchnęłam ale ostatecznie wstałam i udałam się do szafy po jakieś ciuchy. - Co ja mam założyć? - Zapytałam.
- Coś wygodnego, ja idę w dresach.
- Jak przez większość swojego życia. - Mruknęłam cicho.
- Słyszałem. - Rzucił rozbawiony.
Finalnie u mnie też były to dresy i do tego jeszcze bluza z nadrukiem a pod nią zwykły top.
Wyszliśmy z domu a ja zamiast z przodu usiadłam a właściwie to położyłam się z tyłu i okryłam się kocem.
- Mogliśmy zostać w domu jak chcesz spać. - Odezwał się brunet.
- Jestem w ciąży, to dlatego, normalnie pewnie darła bym teraz mordę do randomowch piosenek w radiu.
- Masz mniej więcej 20 minut na spanie więc raczej ci się nie opłaca.
- Wiem, a mogli byśmy jechać później na plażę? Proszę?
- Kochanie, jest zimno, mamy grudzień.
- Boże ale ty jesteś. - Przewróciłam oczami. - Dziad z ciebie, nie umiesz się bawić.
- Dobrze, pojedziemy na tą jakże piękną plażę dokładnie 25 grudnia bo moja kochana dziewczyna jest w stanie błogosławionym i jeśli się nie zgodzę to najprawdopodobniej wydrapie mi oczy tak więc będę marzł późnym wieczorem na jakieś plaży sam nie wiem po co.
- Po gówno. - Prychnęłam.
Reszta drogi minęła w ciszy którą przerywało jedynie stukanie moimi długimi paznokciami o telefon bo zawzięcie prowadziłam dyskusje z przyjaciółką z Polski która po tym jak dowiedziała się że jestem w ciąży wypisywała do mnie i pytała o wszystko a ja z chęcią odpisywałam bo dawno nie gadałyśmy.
- Witam moje misiaki, wchodźcie. - Powiedział Fer zaraz po otwarciu drzwi.
- Coćia! Wujek Pedlo! - Krzyknął Diego i podbiegł w nasza stronę.
- No cześć, jak ja cię nie widziałam dawno.
- Chodźcie do salonu, czego się napijecie? - Zapytała Blanca.
- Narazie wy chodźcie bo musimy wam coś powiedzieć. - Oznajmiłam.
- Mamy się bać? - Zapytała blondynka.
- Jestem w ciąży. - Rzuciłam prosto z mostu a oni od razu podbiegli do nas z gratulacjami.
- No bracie, wreszcie, rodzice już wiedzą?
- Dowiedzą się jutro na kolacji.
Posiedzieliśmy u nich jeszcze jakoś z dwie godziny a następnie pojechaliśmy na tą plaże.
Rozłożyłam sobie koc i podziwiałam widoki zupełnie ignorując jak Pedro co chwilę specjalnie pociąga nosem.
Niestety po jakiś dziesięciu minutach mi się to znudziło i zaczął gadać.
- Zbieramy się? Obiecuję że przyjedziemy tu jak będzie cieplej. - Mówił błagalnie co ja skomentowałam śmiechem.
- A co, dupa ci zmarzła? - Spytałam.
- I to jak, ja się dziwię że tobie nie jest zimno.
- No cóż, w Polsce nie jest tak ciepło jak w Hiszpanii więc mi na przykład jest tu teraz cieplutko, ale dobra chodź bo jestem już głodna.
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Moi fav rodzice hahah😻
Pamiętajcie o komentarzu i gwiazdce bo to bardzo motywuje ❤️
Przepraszam za wszystkie błędy
Do następnego rozdziału! ❤️
CZYTASZ
Liczycie się tylko wy.. • Pedro González #2
FanfictionZniszczył wszystko co się między nami utworzyło, a mimo wszystko to ukryte uczucie które pozostało pozwoliło nam to naprawić..