Adair
Draven poprosił mnie, żebym poszedł z nim w nocy do Vereny. Zgodziłem się, bo ze względu na obecną sytuację w królestwie, bal dla szlachty został przesunięty, co oznaczało, że i tak nie miałem nic lepszego do roboty.
Cały plan polegał na pobraniu krwi Verenie i przede wszystkim udowodnieniu winy Hanniela.
- Zadjesz sobie sprawę z tego, że prawie nikt ci nie uwierzy, prawda? - zapytałem Dravena, kiedy szliśmy razem przez mrok do pracowni Hanniela.
Drogę oświetlała nam jedna świeca.
- Trudno. Będę miał dowód na jego winę i samo posiadanie ów dowodu sprawi, że będę szczęśliwszy.
Zastanowiłem się nad jego słowami. Nie rozumiałem go. Na czym w końcu zależało mu bardziej? Na dowodzie czy na bezpieczeństwie Vereny? A może na rewanżu?
- Co ty właściwie chcesz osiągnąć?
- Chcę, żeby król miał podstawy do wyjebania Hanniela z pałacu. Upiekę wtedy kilka pieczeni na jednym ogniu.
- Hm... Uważaj!
Za rogiem stał Hanniel. Rozmawiał z Vereną przy otwartych drzwiach. Kazał jej nie grzebać po szafach ani nie czytać jego dokumentów.
"Doprawdy jesteś idiotą, skoro myślisz, że ona się tym przejmie" - obraziłem Hanniela w myślach.
Hanniel poszedł korytarzem do pokoi, o których istnieniu wiedziałem, ale nigdy w nich nie byłem.
Draven wszedł do pracowni jako pierwszy. Ja nadal nie sądziłem, że było to legalne czy, nawet jeśli było, powinno się tak robić.
Oczywiście, że nie. I jest to odpowiedź na oba twoje pytania - powiedział Draven, kiedy go o to zapytałem.
Verena leżała na boku, udawając, że śpi. W rzeczywistości czekała na nas.
- Vereno - rzekł Draven.
Dziewczyna drgnęła słysząc jego głos.
- Dravenie - odpowiedziała.
Odwróciła się i od razu wystawiła rękę. Była gotowa, choć w jej oczach można było dostrzec strach.
Draven uklęknął przed Vereną. Delikatnie uniósł jej dłoń. Zanim przystąpił do jakichkolwiek działań, odezwał się do niej:
- Pewnie nie lubisz igieł, co? Widziałem, jaka byłaś przerażona, kiedy opowiadałaś o strzykawkach. Postaram się zrobić to tak, żeby nie bolało.
Dziewczyna nawet się nie ruszyła. Kiedy łowca przyłożył jej igłę do palca, zamknęła oczy.
Nie minęła minuta, a Draven oznajmił, że już po wszystkim. Uspokoił ją też, że nikt raczej nie będzie zadawać pytań o ranę.Od razu po opuszczeniu pracowni poszliśmy do Everetta, który był już we wszystko wtajemniczony. Czekał na nas przy drzwiach. Wyrwał Dravenowi fiolkę z krwią i szybko przystąpił do jej badania.
- Nie, to są chyba jakieś jaja.
- Co? Co jest? - zapytałem.
- W skrócie, wstrzyknął jej jakieś zioła, które powodują szybki rozwój infekcji.
- Zabiję go - wysyczał łowca.
- Dzięki, Everett. Przyjdę tu jeszcze po potwierdzenie od laboranta.
Pociągnąłem Dravena do drzwi. Naprawdę był zdolny zabić Hanniela.
- Uspokój się - powiedziałem.
- To nie może mu ujść na sucho! Otruł mnie, potem ją, a na końcu jeszcze się tego wypierał!
- Nie możesz go zabić.
- Dlaczego?!
- Nie wymierza się samemu sprawiedliwości.
- W takim razie idę do Einara. Może za jego pozwoleniem będę mógł ją wymierzyć.
Wolałem go nie zatrzymywać, kiedy poszedł w stronę pałacu. Istniało bowiem ryzyko, że będę drugi do zabicia, zaraz po magu.Everett dał mi potwierdzenie otrucia, z którym musiałem iść do króla.
Konfrontacja z królem była moim największym lękiem. Myślałem o nim częściej niż tańczyłem. Za każdym razem, kiedy chciałem do niego iść, żeby powiedzieć mu co do niego czuję, słyszałem w głowie te same słowa: On jest hetero. Wtedy się opamiętywałem. Wracałem na łóżko lub kładłem się na podłogę i dalej próbowałem pozbyć się z głowy jego obrazu.
- Panie - odezwałem się, stojąc przed tronem z opuszczoną głową. - Przynoszę potwierdzenie otrucia Vereny wydane przez laboranta.
Król wstał z tronu. Popatrzał najpierw na mnie, a potem na kartkę, którą trzymałem w rękach. Stanął przede mną i splótł dłonie za plecami. Zacisnąłem powieki. Czułem, że król się we mnie wpatrywał. W pomieszczeniu panowała cisza. Co jakiś czas dało się usłyszeć szelest przewracanych przez Felixa kartek książki. Nagle król się odezwał:
- Adairze, boisz się mnie?
- Nie.
- Więc, dlaczego na mnie nie popatrzysz?
Na to pytanie nie chciałem odpowiadać, ale wiedziałem, że nie mam innej opcji.
"Kłam" - nakazałem samemu sobie.
- Tak uczono mnie okazywać szacunek.
"Jaki ty jesteś głupi!"
- To okazuj go inaczej. Patrz na mnie.
Podniosłem głowę. Wiedziałem, że się rumienię, ale nie spodziewałem się, że król też zacznie, kiedy zobaczy moją twarz. Tym razem to on spuścił głowę. Przejął ode mnie kartkę. Szybko przejrzał zawartość. Upewnił się, że jest tam podpis laboranta, po czym pozwolił mi wyjść z sali tronowej.

CZYTASZ
Czerwień przelanej krwi
FantasyVerena Quantrell była szukaną od lat dziewczyną z przepowiedni. Miała zburzyć granicę między dwoma królestwami, o których istnieniu nie miała pojęcia. Nie było to jednak takie proste. Nigdy nie uczyła się magii, a jej łatwowierność prawie ją zabiła...