Verena
Czułam się jak śmieć. Wrzucili mnie do tej celi, jakbym była ich własnością. Król nawet nie zareagował. Rozumiałam, że byłam im potrzebna, ale co to za władca, który zamyka niewinnych poddanych w klatkach?
Po upływie, co najwyżej godziny, wrócił ten okropny król i jego strażnik, czy kimkolwiek on był. Nie miałam pojęcia, dlaczego, ale czułam od niego coś innego. Swego rodzaju więź, która nakazywała mi traktować go inaczej.
- Vereno - odezwał się król - to jest nasz nadworny mag, Hanniel.
- Co chcecie mi zrobić? - spytałam przerażona. Zwróciłam uwagę na skrzynkę, którą ze sobą mieli. Raczej nie nosili tam cukierków.
- Tylko cię przebadam - odpowiedział młody czarodziej.
- Czy to będzie bolało?
- Tak, bardzo - powiedział to tak pewnie, że zastanawiałam się, co oni zrobili temu chłopakowi.
- Czy to konieczne? Słabo znoszę ból.
- Muszę panią...
- Proszę, jak już masz mnie torturować to chociaż mów mi na "ty".
- Więc... Muszę cię przebadać, bo Draven mógł się pomylić. Jeśli chodzi o ból, mam kawałem świeżego drewna.
- To zaczynaj i kończ jak najszybciej.
Pokiwał głową i niepewnie się do mnie zbliżył. Miał na sobie pelerynę podobną do tej, którą nosił Draven. Jedynymi różnicami były: brak kaptura i naszywka na prawej połowie z napisem: "Służba Królewska Wyższa".
Ze skrzynki wyjął kawałek drewna, o którym wspomniał i atrament. Chwycił moją dłoń. Na jego dłoni były blizny. Kiedy rozkazał mi zacisnąć zęby na drewnie, naprawdę zaczęłam się bać.
Wylał kilka kropel atramentu na moją skórę, a następnie przywołał pomiędzy swoimi dłońmi małą kulę ognia, którą umieścił nad moimi rękami.
- Jeśli myślisz, że to atrament, mylisz się.
Zniżył kulę ognia i wtedy zaczęły się prawdziwe tortury. Moja dłoń nie paliła się z wierzchu, tylko wewnątrz. Czułam, jak moje mięśnie piekły się, razem z moimi kośćmi, które chyba już nie istniały. Ból był na tyle intensywny, że miałam ochotę krzyczeć, ale zwyczajnie nie miałam na to siły. Nagle świat zaczął się rozmywać, ale po chwili mój wzrok znów się wyostrzył, tylko że przede mną nikogo nie było, a metalowe kraty leżały na ziemi. Kamienna ściana stała się tylko proszkiem.
- O mój... - powiedział pod nosem król.
- Mówiłem - odpowiedział Hanniel. - Cieszcie się, że żyjecie, panie.
***
Badania polegające na kaleczeniu mnie tajemniczą cieczą, trwały jeszcze przez pół godziny. Byłam po tym tak wyczerpana, że kiedy wyszli, zasnęłam w nowej celi, do której mnie wrzucili.- Vereno - odezwał się znajomy głos, wybudzając mnie ze snu.
- Czego chcesz? Mało ci jeszcze?
- Nie mogłem nic zrobić.
- Mogłeś odmówić i...
- I stracić życie?
- Kto tu kogo miał chronić?! Ja ciebie czy ty mnie?! - krzyknęłam, przekładając palce przez zimne metalowe kraty.
- Ochroniłem cię.
- Ty to nazywasz ochroną? Siedzę zamknięta w celi. Palą mi ciało. To nie jest chronienie mnie, Draven.
- Wierz mi, że mogłaś skończyć znacznie gorzej.
- Czyli jak?
- Mogli uznać cię za zagrożenie tak poważne, że by cię zabili.
- Już wolałabym umrzeć drugi raz niż doświadczyć tego, czego doświadczyłam. - zapadła cisza. Draven wpatrywał się w podłogę jakby widział na niej najpiękniejsze obrazy. - Co oni mi zrobią? - spytałam szeptem z bólem i strachem w głosie.
- Nie wiem. Pewnie cię wykorzystają i zabiją.
- Czyli i tak umrę?
- Tak myślę.
- Zabij mnie.
- Co?
- Weź jakieś ostrze i zabij mnie.
- Nie zrobię tego.
- Dlaczego?
- Nie zabijam niewinnych.
- A jakbym była winna? Jakbym skrzywdziła tego waszego króla? Czy wtedy byś mnie zabił?
- Vereno...
- Idź stąd i nie wracaj. Nienawidzę was wyszystkich.
Draven odwrócił się i poszedł w kierunku wyjścia. Zastanawiałam się, jak trzyma się jego kaptur, bo mężczyzna szedł bardzo szybko, prawie biegł. W końcu zniknął mi z zasięgu wzroku, a ja znowu zostałam sama w zimnej celi.Nagle do mojej celi wpadł kawałek chleba. Przed kratami stał mag Hanniel.
- Ukradłem to z kuchni. Nakarmią cię dopiero jutro rano.
- Dzięki.
- Nie ma, za co.
- Ciebie też tak badali?
- Tak.
- Współczuję.
- Ja tobie też. Czułem się okropnie, robiąc ci krzywdę.
- Musiałeś.
- Racja, z królem się nie dyskutuje.
Dopiero wtedy zrozumiałam, że Draven nie mógł uratować mnie od klatki. Musiałam go przeprosić.
- Hannielu, zrobisz coś dla mnie?
- Jasne. Co konkretnie?
- Zawołasz tu Dravena?
- Oczywiście.

CZYTASZ
Czerwień przelanej krwi
FantasiaVerena Quantrell była szukaną od lat dziewczyną z przepowiedni. Miała zburzyć granicę między dwoma królestwami, o których istnieniu nie miała pojęcia. Nie było to jednak takie proste. Nigdy nie uczyła się magii, a jej łatwowierność prawie ją zabiła...